Tomasz Jędraszczyk: Jedność musi być dla Widzewa największą wartością
Ładowanie...

Global categories

31 May 2019 14:05

Tomasz Jędraszczyk: Jedność musi być dla Widzewa największą wartością

W wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej były już wiceprezes Widzewa podsumował czas swojej pracy w klubie.

Widzew.com: Rada nadzorcza Widzew Łódź SA poinformowała dzisiaj o pana rezygnacji z funkcji wiceprezesa zarządu klubu. Skąd taka decyzja?

Tomasz Jędraszczyk: Moja rezygnacja została złożona z powodów osobistych. Gdyby nie one, chciałbym dalej walczyć za Widzew. Osobiście uważam ten dzień za jeden z najsmutniejszych w moim życiu. Zapewniam przy tym, że moje odejście nie jest związane z jakąkolwiek propozycją innej pracy. Od momentu rozpoczęcia pracy w klubie, Widzew stał się całym moim życiem i nie szukałem ani nie rozpatrywałem innych opcji.

Nie miała na nią wpływu trudna sytuacja wewnętrzna w klubie w obliczu ostatnich problemów, współpraca w zarządzie czy zależność od rady nadzorczej?

- Nic z tych rzeczy, choć oczywiście nie wszystko układało się zawsze po mojej myśli. Jako zarząd musimy być jednością. Oczywiście nie w każdej sprawie, dlatego jest nas trzech. Są jednak kluczowe tematy, w których brak jedności jest dla mnie nieakceptowalny. Chcąc podziękować kolegom z zarządu za wsparcie i pracę, którą wykonali, muszę powiedzieć, że brak jedności w tych najważniejszych tematach jest dla mnie druzgoczący. Nie jest to powód mojej rezygnacji, ale Widzew musi być jednością, której w dwóch kluczowych momentach zabrakło. Natomiast rada nadzorcza bardzo dobrze wywiązywała się ze swojej roli, która zgodnie z definicją tego organu polegała przede wszystkim na wspieraniu i kontroli. Zawsze mogłem liczyć na konkretną opinię opatrzoną „klauzulą” podkreślającą, że jest to opinia, a decyzja należy do zarządu. Nigdy nie podjęliśmy decyzji zależnej od rady nadzorczej bądź wynikającej z innych opinii, które do nas docierały.

Pracował pan w klubie trzy miesiące. Co udało się w tym czasie zrobić?

- Te trzy ostatnie miesiące zajmował nas przede wszystkim aspekt sportowy i konieczność decydowania, planowania i zmian, aby poprawić pogarszającą się sytuację drużyny i osiągane wyniki. Wszyscy wiemy, kto ponosi winę i co było przyczyną niepowodzeń zespołu, o czym zresztą rozmawialiśmy również z kibicami i wskazaliśmy w podsumowaniu sezonu. Kolejnym obszernym tematem było wypracowanie dla Widzewa i naszych podnajemców godnych warunków przekazania na czas organizacji w Łodzi młodzieżowego mundialu powierzchni, których byliśmy prawowitymi najemcami. Pośród tych trudnych i czasochłonnych działań, udało nam się, wspólnie z moim zespołem, zachęcić do rozmów kilkudziesięciu nowych partnerów biznesowych gotowych na współpracę i wsparcie Widzewa. Ten obszar rozwija się cały czas i trwają negocjacje. Pracowałem także nad utrzymaniem partnerstwa z tymi firmami, które były z Widzewem do tej pory.

Przy wiosennych wynikach sportowych nie było to na pewno łatwe?

- Trzeba podkreślić, że wynik sportowy nie pomagał mi od początku rundy i to, że udało się utrzymać i pozyskać nowych partnerów jest wynikiem pracy, zaangażowania, spotkań i dopasowania oferty współpracy do oczekiwań drugiej strony. Nie jest tak, że wysyłasz szablon oferty do wszystkich i czekasz, aż ją zaakceptują. To jest budowanie oferty pod potrzeby i negocjowanie warunków korzystnych dla partnera i najkorzystniejszych dla Widzewa. Ogłosiliśmy także przetarg na nową stronę i sklep Widzewa. Po dwóch miesiącach procesu mamy dwa wspaniałe projekty, przygotowane przez łódzkie firmy, w których pracują prawdziwi kibice Widzewa i które dały nam najlepsze na rynku warunki współpracy. Zmiany w sferze online zaczęliśmy od wersji angielskiej w starej wersji strony oraz rozbudowy aplikacji, która pozwala na przykład na głosowanie na piłkarza meczu oraz emisję banerów naszych partnerów. Jest nam to potrzebne, bo dzięki temu oferta komercyjna Widzewa jest atrakcyjniejsza. Do tego stworzony został film wizerunkowy, który obrazuje historię klubu od początku istnienia po czas reaktywacji. Kolejnym ciekawym wdrożeniem był chatbot w Messengerze należącym do Facebooka. To nowoczesna forma komunikacji automatyzująca kontakt z klubem w zakresie powtarzających się zapytań ze strony kibiców. Rozpoczęliśmy przygotowania do obchodów 110-lecia Widzewa w przyszłym roku. Tworzymy plan obchodów, atrakcji oraz oferty, która będzie interesująca dla naszych kibiców. Wierzymy, że  będą z niej dumni w tym ważnym dla Widzewa roku. Jak pewnie wszyscy wiedzą, wystąpiliśmy oficjalnie do pani prezydent Hanny Zdanowskiej o nadanie dla roku 2020 tytułu „Roku Widzewa Łódź”. Jestem także po wyborze i zakończyłem negocjacje odnośnie platformy digitalowej, która w przyszłości spełni wiele ról.

Co to za narzędzie i do czego może się przydać?

- Platforma ta będzie miejscem bezpiecznego przechowywania danych logujących się kibiców i zapewni bezpieczeństwo na poziomie przepisów RODO. Będzie zbierać dane dotyczące preferencji użytkowników strony internetowej oraz sklepu z naszymi pamiątkami i pozwoli na ponowne uruchomienie widzew.market, które nie spełniło oczekiwań, ale jest dużą szansą dla uzyskania dobrej, szerokiej oferty dla kibiców i nowego źródła przychodu klubu, który odbudowujemy. W trakcie ostatnich sześciu meczów w Łodzi przeprowadziłem także nowatorskie badania kibiców. Pozyskaliśmy i przeanalizowaliśmy profile demograficzne i behawioralne, a także określiliśmy miejsce zamieszkania fanów na podstawie danych lokalizacyjnych. Opracowujemy wyniki i planujemy dalsze pogłębienie wiedzy o preferencjach kibiców. Posłuży to nie tylko lepszemu dopasowywaniu produktów w sklepie, ale także zwiększeniu zainteresowania potencjalnych sponsorów. Są firmy, które bez takich danych nie przystępują nawet do rozmów

Duże zainteresowanie kibiców budzi kondycja klubowego sklepu. Jak wygląda ta kwestia?

- Zgadza się. To bardzo ważny obszar, którego uporządkowaniem zająłem się osobiście. Do końca mistrzostw świata U20 zamierzałem przeprowadzić inwentaryzację, ponieważ ostatnia dokonana 3 marca 2019 nie oddała stanu faktycznego i zawierała błędy. Prowadzę analizę sprzedaży produktów w sklepie i Internecie, porównując trendy w roku 2018 do obecnego.

Do zrobienia jest więc sporo.

- Oprócz tych wymienionych projektów jest jeszcze wiele otwartych tematów, które wymagają większego zaangażowania do ich ukończenia, więc ich nawet nie wspominam. Moja lista („roadmapa”) projektów zawiera na dziś 43 pozycje.

Co w takim razie stanie się z tymi wymienionymi i niewymienionymi projektami w kontekście pana rezygnacji?

-  Chciałbym zapewnić wszystkich, że jestem gotowy podjąć się ich dokończenia i na pewno nie zostawię zarządu oraz moich koleżanek i kolegów z niedokończonymi tematami, które można zamknąć w perspektywie, powiedzmy, miesiąca czasu. Jeżeli zarząd zgodzi się i stworzy mi warunki ich dokończenia, to jestem gotowy podjąć się tego, nie pobierając od klubu żadnego wynagrodzenia.

Co zaskoczyło pana pozytywnie w tym okresie pracy dla Widzewa?

-  Klub gromadzi naokoło tak wielu kibiców, że ten fenomen wyprzedza wszystkie inne kluby w Polsce. Doping to nie tylko kwestia liczby kibiców na stadionie, ale i oprawy, która towarzyszy meczom. Uważam, że mamy fenomenalny doping, w który angażują się wszyscy, a oprawy mają wspaniały widzewski styl i są wielkim widowiskiem. Olbrzymie brawa należą się wszystkim, którzy włożyli w tę oprawę swoją pracę i wzięli w niej udział. Z biznesowego punktu widzenia miłe i pozytywne były reakcje niektórych właścicieli firm na spotkaniach ze mną dotyczących współpracy, z jednoczesną świadomością dramatycznego wyniku sportowego. Czasami ich zaangażowanie wzrastało w tym trudnym momencie, co pokazuje, jak wielkim skarbem dla wszystkich jest Widzew Łódź.

Nie brakowało pewnie jednak negatywów. Co najbardziej pana uderzyło?

- Drugą stroną dużego zainteresowania jest olbrzymia presja na nas w klubie. Ta presja nie jest jednak tym negatywem. To, co jest bolesne, to pomówienia czy „fake newsy” tworzone również przez utytułowane dzienniki, budowane na kłamstwach o klubie czy działaczach i pogardzie, z jaką spotykamy się w przestrzeni publicznej. Nieprawdopodobny jest brak pojęcia niektórych osób w wypowiedziach dotyczących konkretnych tematów związanych z klubem.

Klub dementował niedawno doniesienia dotyczące wyników Akademii Widzewa. Ale nieprawdziwych informacji było zapewne więcej.

- Niestety mógłbym mówić o tym długo. Dla przykładu podam jedną z informacji opublikowanych niedawno przez jeden z dzienników, która dotyczyła wynagrodzeń otrzymywanych od klubu przez część zarządu i pionu sportowego. Żadna z kwot nie była nawet zbliżona do prawdy, a publikacja ta była ewidentnie próbą skłócenia działaczy z kibicami. Mogę dać przykład mojego wynagrodzenia, które w tym „fake newsie” wynosi 14000 zł netto. Dyskusja o tym czy to dużo czy mało, ma nas tylko poróżnić, ale żeby odnieść się do prawdy i pokazać skalę przekłamania, za zgodą rady nadzorczej podaję moje wynagrodzenie netto płacone przez klub, które wynosi 10 147 zł,  z czego umowa o pracę opiewa na kwotę 2952 zł netto, a pozostała część wynagrodzenia stanowi powołanie do zarządu wolne od wielu dodatkowych kosztów dla klubu. Nie jest to najwyższa pensja, jaką otrzymywałem w minionych latach, ale zgodziłem się na to, bo to jest Widzew i od początku chciałem tu pracować nie ze względu na wysokość wynagrodzenia. Uważam, że wiele gazet i portali wykorzystuje Widzew, żeby zbudować u siebie ruch i na tym zyskiwać. Znowu odwołam się do tego, że dla mnie jedność widzewska jest najwyższą wartością. Bez niej tworzymy kurnik.

W piątek 31 maja odbyć ma się Walne Zgromadzenie Stowarzyszenia. Czego pan się po nim spodziewa?

- Stowarzyszenie traktujemy jak naszą mamę. Liczy 23 osoby. Spotkaliśmy się kilka razy, ale nigdy nie doliczyłem się 23 osób. Członkowie stowarzyszenia mają wpływ na to, co się dzieje, bo potrafią aktywnie działać z różnych stron. Po dzisiejszym dniu spodziewam się porozumienia i woli wspólnego działania tych osób, jakąkolwiek drogą, którą w jedności uznają za najlepszą dla Widzewa. Wiem, że kibice tę jedność potrafią okazać w postaci wsparcia drużyny swoją rekordową obecnością. Potrafi to robić kilkanaście tysięcy ludzi, a w stowarzyszeniu jest ich tylko 23. Trzymam za Was kciuki i powodzenia.