Tomasz Dejewski: Jestem gotowy na walkę o miejsce w składzie
Ładowanie...

Global categories

20 July 2021 11:07

Tomasz Dejewski: Jestem gotowy na walkę o miejsce w składzie

We wtorek umowę z Widzewem Łódź podpisał 26-letni obrońca Tomasz Dejewski. W poprzednim sezonie był on zawodnikiem Lecha Poznań.

Pamiętasz swoją ostatnią wizytę w Łodzi?

Tomasz Dejewski: Pamiętam bardzo dobrze. Grałem w drugim zespole Lecha Poznań i przyjechaliśmy tutaj na mecz II ligi. Prowadziliśmy już 2:0, ale Widzew zagrał bardzo dobrą drugą połowę i przegraliśmy ten mecz 2:3. Byłem po tym meczu zły z powodu wyniku, ale zapamiętałem to spotkanie przede wszystkim ze znakomitej atmosfery na trybunach. Był to już okres pandemii, na trybunach mogło chyba zasiąść tylko 25% kibiców, jednak doping robił wrażenie.

Jak się okazuje, będziesz już trzecim zawodnikiem z tamtego zespołu Lecha, który teraz gra w Widzewie.

- To prawda. Jakiś czas jest już w Widzewie Paweł Tomczyk, niedawno do zespołu dołączył Julek Letniowski. Znamy się doskonale, więc jestem przekonany, że proces aklimatyzacji w nowej szatni przebiegnie sprawnie.

Miałeś już okazję porozmawiać z trenerem Januszem Niedźwiedziem?

- Kilka dni temu rozmawialiśmy przez telefon. Powiedział mi, jak wygląda drużyna, jakie są plany jej dalszej budowy i jak Widzew ma grać w piłkę w nowym sezonie. Na pewno jednak czeka nas jeszcze rozmowa już po załatwieniu wszystkich formalności.

W Lechu Poznań też miałeś już okazję grać przed liczną, żywiołową publicznością. Taka atmosfera pomaga ci czy nakłada dodatkową presję?

- Zdecydowanie pomaga. Każdy zawodnik, który przychodzi do Widzewa, musi mieć świadomość, jakie zainteresowanie budzi ten klub, pomimo tego, że w ostatnich latach grał w niższych ligach. Nie jest tajemnicą, że Widzew ma świetnych kibiców, doskonałą atmosferę na meczach, a to oczywiście wiąże się z pewną presją, tyle że trzeba umieć przełożyć ją na jeszcze cięższą pracę i zaangażowanie.

Jakie masz osobiste cele związane z przejściem do Widzewa?

- Nie chcę przesadnie "pompować balonika" i mówić o awansie za wszelką cenę. Na początek chciałbym wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie i zagrać jak najwięcej spotkań.

Zaczynałeś grać w piłkę w Olimpii Grudziądz. Jak trafiłeś na pierwszy trening?

- Tak jak w przypadku wielu chłopaków, na pierwszy trening zaprowadził mnie tata, który wtedy pracował w strukturach Olimpii i tak to się zaczęło. Krok po kroku przechodziłem wszystkie szczeble juniorskie, grałem też w kadrach wojewódzkich. Choć w moim roczniku było wtedy naprawdę wielu chłopaków, którzy zaczęli treningi, to nie wiem, czy któryś z nich gra gdzieś zawodowo w piłkę. Z Olimpii trafiłem do akademii Lecha Poznań i był to dla mnie bardzo ważny okres w rozwoju piłkarskim. Różnica w szkoleniu w niewielkim ośrodku, jakim jest Grudziądz, a akademią Lecha była ogromna. To było zderzenie z zupełnie innym światem, ale poradziłem sobie z tym. Przechodziłem kolejne roczniki akademii, później grałem w drużynie rezerw, dostawałem zaproszenia na treningi pierwszego zespołu, ale ostatecznie wtedy nie udało mi się na stałe wskoczyć do pierwszej drużyny.

Trafiłeś wówczas do Warty Poznań, z którą grałeś najpierw w II lidze, a później wywalczyłeś awans na zaplecze ekstraklasy. W najwyższej klasie rozgrywkowej zadebiutowałeś z kolei w barwach Lecha, do którego wróciłeś z Warty. Można w ogóle jakoś porównać występy w tych rozgrywkach?

- Między poziomem II ligi, również I ligi, a ekstraklasą jest naprawdę spora różnica, chociażby w dyscyplinie taktycznej i szybkości grania. W ekstraklasie, zwłaszcza na mojej pozycji, wystarczy czasami pół błędu, żeby stracić bramkę. Trzeba być więc bardzo czujnym od pierwszej do ostatniej minuty.

Po powrocie do Lecha miałeś również okazję zadebiutować w europejskich pucharach. To jak na razie najfajniejsza przygoda w twojej karierze?

- To było na pewno spore przeżycie zadebiutować w Lidze Europy i zagrać mecze przeciwko takiemu zespołowi jak Benfica, choć niestety oba zakończyły się wówczas porażkami Lecha. Będę to wspominał bardzo pozytywnie, chociaż gdy później z perspektywy czasu patrzyliśmy na te spotkania, to dochodziliśmy do wniosku, że pewne różnice w wyszkoleniu technicznym czy szybkości grania zespołu z Portugalii były naprawdę bardzo mocno widoczne. Dobrze wspominam jednak cały pierwszy sezon spędzony wtedy w Poznaniu, kiedy zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski. Do tej pory żałuję półfinału Pucharu Polski, w którym odpadliśmy po rzutach karnych, bo sezon mógł być jeszcze lepszy.

A teraz długo zastanawiałeś się, by dołączyć do Widzewa?

- Odbyłem rozmowę z dyrektorem sportowym oraz z trenerem i w zasadzie w jeden dzień podjąłem decyzję, że Widzew to ten kierunek, w którym chciałbym teraz pójść. Klub ma swoje określone cele, jest tutaj nowoczesny stadion, wielu kibiców i doskonała atmosfera. To wszystko robi wrażenie. Teraz pozostaje mi już tylko w najbliższym czasie sprowadzić do Łodzi żonę i córeczkę, a potem jestem gotowy na ciężką pracę i walkę o miejsce w składzie.