Tomas Pereira: Bycie bardzo dobrym nie wystarczy
Ładowanie...

Global categories

09 August 2020 21:08

Tomas Pereira: Bycie bardzo dobrym nie wystarczy

Pochodzący z Portugalii trener w czwartek został ogłoszony nowym pracownikiem Akademii Widzewa. W rozmowie ze stroną widzew.com 32-latek przybliżył swoje doświadczenia oraz cele na przyszłość.
Widzew.com:  Czemu zdecydowałeś się na podjęcie pracy w Widzewie? Jakie były powody takiej decyzji?

Tomas Pereira: Widzew był dla mnie naturalnym wyborem od momentu pierwszej rozmowy z dyrektorem Maciejem Szymańskim. Pochodzę z rodziny posiadającej wielu członków związanych z futbolem, czego konsekwencją było "wypychanie" mnie do świata piłki nożnej od chwili narodzin. Mój dziadek był wiceprezesem grającej w portugalskiej ekstraklasie Vitorii Futebol Clube, natomiast ojciec pełnił funkcję trenera i prezesa w lokalnym klubie z naszej miejscowości. Od najmłodszych lat mojego życia zdarzało nam się w trójkę spędzać czas na rodzinnych grach, w trakcie których nazwa Widzew padała bardzo często. Później, gdy zacząłem pracę skauta w Sportingu, ale jeszcze przed wyjazdem do Skandynawii, nie miałem konkretnych priorytetów co do obserwowanych krajów. Z tego powodu w pewnym momencie szukałem w Polsce zawodników, a Widzew był na moim "radarze". No i oczywiście znana jest mi postać Józefa Młynarczyka, który zapisał piękną kartę w trakcie swoich występów w FC Porto. Tak jak mówiłem wcześniej, kontakt z Maciejem Szymańskim i jego sposób myślenia na temat treningów oraz właściwej drogi dla rozwoju piłkarzy na szczyt był dla mnie kluczowy. Od pierwszej rozmowy na Skypie byłem przekonany, że mam do czynienia z osobą skoncentrowaną i posiadającą, podobnie jak ja, wysokie ambicje, by wspierać w rozwoju zawodników, trenerów i klub. Nie zastanawiasz się dwa razy, kiedy dostajesz ofertę z takiego klubu jak Widzew.

Czy możesz opisać swoje obowiązki w Akademii Widzewa?

- Do moich obowiązków będzie należeć praca z trenerami, zawodnikami, zapleczem i społecznością, by stworzyć odpowiednie środowisko, które umożliwi nam wspólnie uczyć się i rozwijać. By uzyskać taki efekt będę odpowiedzialny za pomoc trenerom z zakresu metodologii treningu, a także współpracę w działach skautingu i analiz. Jestem niesamowicie samolubny i to czego chcę jest proste - nasi zawodnicy w drodze na szczyt mają pomóc klubowi zdobywać tytuły i prezentować dobre widowisko dla kibiców. By to osiągnąć nasi trenerzy muszą byc najlepsi i będę dostępny dla nich na dwieście procent, by pomóc im stawać się lepszym i lepszym, tak by oni sami mogli wspierać swoich zawodników każdego dnia. Bycie bardzo dobrym jest niewystarczające, oni muszą być najlepsi i takie podejście muszą prezentować.

Kiedy zdecydowałeś się pracować w futbolu? Impulsem była kariera piłkarska, marzenie o byciu trenerem czy może coś innego?

- Myślę, że nie mógłbym robić w życiu niczego innego niż pracować w piłce nożnej, nawet pomimo tego, że moja matka nie jest z tego powodu szcześliwa. Zawsze chciała, żebym został nauczycielem WF, bo to bardziej stabilna praca. Moja szkolna edukcja zawsze kręciła się wokół sportu, a obecnie kończę doktorat w tym temacie. Moim najlepszym przyjacielem zawsze była piłka, byłem aktywnym zawodnikiem do 27 roku życia, a trenerem zostałem w wieku 18 lat. Moim marzeniem zawsze było zostać trenerem piłkarskim i mieć możliwość rozmawiać o piłce nożnej całymi dniami.

Portugalski futbol wysyła w świat wielu dobrych piłkarzy i trenerów. Z czego to wynika?

- Moim zdaniem w Portugalii posiadamy wielu kompetentnych trenerów i liczba miejsc do pracy w zawodzie jest ograniczona, dlatego młodzi trenerzy muszą realizować swoje marzenia za granicą. Jose Mourinho był głównym odpowiedzialnym za nas, Portugalczyków i pokazanie na zewnątrz naszej pasjii do futbolu, trenowania, wspierania zawodników, i co uważam za szczególnie ważne, prezentowanie w prowadzonych przez nas zespołach wysokiej jakości gry, co pomaga wspierać piłkarzy i odkrywać cały ich potencjał oraz przyciągać kibiców na trybuny, gdzie mogą obejrzeć dobre widowisko.

Posiadasz doświadczenie z pracy z reprezentacją Portugalii do lat 16. Czy miałeś do czynienia z selekcją młodej, utalentowanej portugalskiej młodzieży?

- W piłce nożnej selekcja odbywa się naturalnie. Wszyscy wiemy, że rozwijanie zawodników jest zakończone w różnym wieku w zależnosci od piłkarza, ale przychodzi moment, w którym natura futbolu zaczyna promować najlepszych i najaktywniejszych. W Portugalii wygląda to dokładnie tak samo. To fantastyczne, gdy możesz obserwować z bliska utalentowanych szesnastoletnich zawodników, ale to również wiek, kiedy musimy zrozumieć, że nie wszyscy z nich osiągną najwyższy poziom, ale są również zawodnicy, którzy teraz nie łapią się na poziom kadry narodowej, ale za kilka miesiecy będą. Najważniejszą rzeczą jest wiedzieć czego się chce, by stworzyć środowisko dla rozwoju piłkarzy oraz zrozumieć, że to nie sprint, ale maraton. Ważne jest również zrozumienie, że nie bez powodu nie organizuje się Ligi Mistrzów dla piłkarzy na poziomie 15 lub 16 lat. To wiek, kiedy można podejmować ryzyko, popełniać błędy, zrozumieć dlaczego je popełniamy, wygrywać, zrozumieć dlaczego wygrywamy. W całym tym procesie zawodnicy będą się rozwijać, ale potrzebują czasu.

Jak to jest pracować z najzdolniejszymi młodzikami w kraju?

- To wyzwanie jest zawsze łatwiejsze, kiedy pracujesz z tymi, którzy chcą naprawdę chętni do rozwoju i ulepszania swojej gry. Ci, którzy pracują z nimi na co dzień, mają ogromny przywilej.  Problemem w większości przypadków jest praca z zawodnikami o różnych ambicjach, na różnym poziomie oraz to, że trenerzy ciągle mogą wyciągnąć najlepszy potencjał z każdego z nich. Moim zdaniem trenerzy młodzieżowi są najlepszymi z najlepszych i to czego potrzebują to bycie docenionym. Mam duży szacunek dla nich wszystkich.

Twoje doświadczenie zawodowe jest naprawdę imponujące. Czy chcesz wprowadzić w Akademii Widzewa elementy "know-hom" poznane w Sportingu lub Lillestrom?

- Dziękuje za miłe słowa. Staram się poznawać różne doświadczenia i umiejętności, by zdobywać najlepsze z nich, by budować moje własne doświadczenie. To była dla mnie długa droga, w trakcie której zdobywałem różne, a czasami zupełnie odmienne doświadczenia, ale właśnie dzięki tym umiejętnościom adaptacyjnym się rozwijamy i nie mogę się doczekać, aby każdego dnia pracy w Akademii Widzewa uczyć się coraz więcej razem z trenerami, zawodnikami, zapleczem oraz całą społecznością.

Masz już przemyślenia po obejrzeniu meczów Akademii i pierwszych analizach?

- Niestety, z powodu koronawirusa nie miałem możliwości oglądać spotkań grup młodzieżowych. Widziałem jedynie mecze rezerw, ale na podstawie tego co widziałem mogę potwierdzić, że potencjał jest duży i wykonano z tym zespołem bardzo dobrą pracę. Należy mieć nadzieję, że część z tych młodych zawodników dołączy do pierwszego zespołu w przyszłości. Czekam na okazję, by poznać pozostałe młode drużyny.

Jakie cel stawiasz sobie w trakcie swojej pracy w Akademii Widzewa?

- Cel jest taki sam dla wszystkich pracowników Akademi. Wyciągnąć najlepszy potencjał z każdego pojedyńczego zawodnika. By to osiągnąć musimy pracować ciężko zarówno na boisku, jak i poza nim. Wszystko po to, by wspierać pierwszą drużynę, pomóc Widzewowi kolekcjonować tytuły i generować finansowy zysk dla klubu. Wszyscy musimy zmierzać w tym samym kierunku, pomagać sobie na co dzień, bo nie ma większego powodu do dumy niż zobaczyć młodego piłkarza z Akademii wchodzącego do pierwszej drużyny.

Jakie pierwsze wrażenie wywarła na tobie Łódź. Potrzebujesz przewodnika po polskim Manchesterze? Czy wcześniej słyszałeś o tym mieście, przed rozpoczęciem rozmów z Widzewem?

- Jestem niesamowicie zadowolony z miasta, środowisko jest tu bardzo przyjazne, a ludzie bardzo mili, więc czuję się tu jak w domu. Co ciekawe, żona mojego dziadka pochodzi z Łodzi, dlatego mogłem zdobyć od niej trochę informacji o mieście przed wyjazdem. Teraz chciałbym zwiedzić miasto na tyle, na ile to możliwe oraz zobaczyć mecz w "Sercu Łodzi", głośnym stadionie wypełnionym niesamowitymi kibicami. Forza Widzew!