Mimo niesprzyjającej aury i lejącego się z nieba żaru zespół Radosława Mroczkowskiego intensywnie pracował we wtorek nad doskonaleniem różnych elementów gry, w tym wykończenia akcji. Na pełnych obrotach, podobnie jak dzień wcześniej, trenował z zespołem Bartłomiej Niedziela, któremu ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem rehabilitacji po zabiegu. Z pierwszą drużyną pracował też 16-letni Jakub Jasiński i młodzi testowani: bramkarz Grzegorz Gibki i rosły stoper Wojciech Błyszko.

Indywidualnie, pod okiem fizjoterapeuty Huberta Gołąbka, trenował z kolei Marcin Pieńkowski. - Nic mnie już nie boli, ale przy tego typu urazach trzeba dmuchać na zimne. Łatwo pogorszyć sytuację, dlatego muszę cierpliwie pracować nad powrotem do gry w odpowiednim momencie - przyznaje świadomy swojej sytuacji zawodnik, który codziennie rano melduje się w klubie, by w możliwie najlepszy sposób wykorzystać czas rehabilitacji.

Po południu piłkarzy Widzewa czeka jeszcze trening na siłowni i krioterapia. Wieczorem zaś zaplanowane jest zaległe spotkanie integracyjne, którego organizację pokrzyżowała dwa tygodnie temu pogoda.