Sentyment zawsze pozostanie - rozmowa z Krystianem Nowakiem
Ładowanie...

Global categories

04 January 2016 12:01

Sentyment zawsze pozostanie - rozmowa z Krystianem Nowakiem

Były kapitan Widzewa odnalazł się w nowym sezonie w ekipie Podbeskidzia Bielska-Biała. W rozmowie z naszym serwisem przyznaje jednak, że często tęskni za Łodzią.

Łukasz Kolecki: Początek sezonu w twoim przypadku nie należał do udanych. Wróciły widzewskie koszmary?

Krystian Nowak: Zaczęło sie od meczu z Legią, w którym mogło to wyglądać lepiej z mojej strony. Po tym spotkaniu spadło na mnie dużo krytyki, ale starałem się od tego odcinać, nie przyjmować tego do siebie. Skupiłem się na analizowaniu własnej gry, zmianie niektórych zachowań. Starałem się wyciągać jak najwięcej wniosków - wiem, że czasem źle się ustawiłem, to był mój błąd. Natomiast jako cała drużyna graliśmy gorzej, traciliśmy sporo bramek, więc wiele krytyki spadało na obronę. Nie da sie ukryć, że niestety często mi się obrywało. Przytrafiła się seria błędów, które były bardzo dotkliwe, ponieważ traciliśmy po nich bramki. Jak wspomniałem, starałem się od tego odcinać, ale nie zawsze to się udaje. Czasem jest ciężko, ale nie można zamartwiać się takimi rzeczami, bo to nie prowadzi do niczego dobrego. Jeśli nie poradziłbym sobie z krytyką, to wylądowałbym w drugiej drużynie, albo nie grałbym w ogóle.  W każdym razie cieszę się, że wszystko wróciło na odpowiednie tory, teraz myślę tylko pozytywnie.

Na krytykę odpowiedziałeś najlepiej jak można, czyli dobrą dyspozycją w kolejnych meczach. To dla ciebie duża osobista satysfakcja?

- Pragę zaznaczyć, że wiele zawdzięczam trenerom. Pomimo fali krytyki, nie poddali się presji otoczenia, tylko konsekwentnie na mnie stawiali. Dostałem kredyt zaufania, analizowaliśmy moją grę, omawialiśmy błędy, nie było żadnych nerwowych ruchów. Chciałbym za to bardzo podziękować sztabowi szkoleniowemu. Naprawdę dużo pomógł mi trener Podoliński, po jego przyjściu do Bielska Białej cała defensywa zaczęła grać inaczej. Wydaje mi się, że każdy zawodnik wygląda teraz dużo lepiej, tracimy mniej bramek. W tej chwili na każdy trening wychodzę nastawiony pozytywnie, zresztą nie ma innej drogi. Jeśli przejmujesz się krytyką, możesz załamać się psychicznie. Uważam, że trzeba wyjść na boisko, pokazać dobrą formę, dobrą dyspozycję. To jest najlepsza recepta na to, by odgonić wszelkie złe opinie czy krytykę.

Jako jedyny rozegrałeś 20 kolejek w pełnym wymiarze czasowym. Spodziewałeś się tak dobrego wyniku?

- Myślę, że ma na to wpływ kilka czynników. Przede wszystkim w każdym okresie przygotowawczym staram się unikać urazów, by nie opuszczać żadnego treningu. Piłkarz musi dbać o siebie, o swoje zdrowie by w każdej chwili być do dyspozycji trenera. Zresztą tak samo było w Widzewie. Zawsze robiłem wszystko, by być w meczowej osiemnastce. Poza spotkaniami pucharowymi nie opuściłem chyba żadnego meczu. W trakcie całej swojej kariery staram się podchodzić do tego tematu tak samo. Dla mnie bardzo ważne jest, by zawsze być w dobrej formie fizycznej, by trener mógł na mnie liczyć. Wiadomo, że cały okres przygotowawczy pracowałem na to, by zacząć sezon w pierwszym składzie. Udało mi się zagrać w prawie każdym spotkaniu, to musi cieszyć.   

Nie miałeś obaw, że kondycyjnie możesz nie dać rady?

- Nie martwiłem się o swoją dyspozycję fizyczną. Pracowaliśmy intensywnie na treningach, ale trenerzy wykonują dobrą robotę i ja im w pełni zaufałem.  Jest duży nacisk na dobre przygotowanie fizyczne, także tym nie muszę się przejmować. Przed nami kolejna runda i koncentruje się na wywalczeniu miejsca w pierwszym składzie.

Jeśli chodzi o ostatni mecz to nie zagrałem ponieważ po spotkaniu z Pogonią Szczecin poczułem lekki dyskomfort w mięśniu. Robiliśmy wszystko, żebym doszedł do siebie na mecz ze Śląskiem Wrocław, ale ryzyko pozostawało, więc po rozmowach z trenerem podjęliśmy decyzję, że nie będziemy ryzykować zdrowia. Przed nami ważna wiosna i trzeba być zdrowym na 100 procent.

 Z perspektywy czasu możesz powiedzieć, że transfer do Podbeskidzia to był dobry krok?

- Sam transfer oceniam pozytywnie - skoro uzbierałem tyle minut w ekstraklasie, to nie mogę narzekać. Mamy tutaj dobrą bazę treningową, niezły zespół. Za nami właściwie półmetek bardzo długiego sezonu. W każdym spotkaniu gramy o trzy punkty, musimy zrobić wszystko, by osiągnąć jak najlepszy rezultat na koniec sezonu.

 Jak odnajdujesz się pozasportowo w Bielsku Białej, nie tęsknisz za Łodzią?

- Do Łodzi zdarza mi się dość często zaglądać. Mam tutaj dziewczynę, także przy każdej możliwej okazji staram się z nią widzieć. Wiadomo, że zostaje duży sentyment. Nie da się tak po prostu wymazać 8 lat życia. Właściwie mogę powiedzieć, że tutaj się wychowałem. Na pewno spędziłem w Łodzi najważniejsze lata mojego życia. Zawsze chętnie do niej wracam, pogadać ze znajomymi, pokręcić się po starych miejscach. Natomiast muszę powiedzieć, że w Bielsku też mi się podoba. Jest to ciekawe miasto, miałem okazję trochę pozwiedzać. Wiadomo, zimą będzie okazja pojechać w góry. Mogę powiedzieć, że się tutaj odnalazłem.

 Śledzisz dalsze losy Widzewa?

- Oczywiście. Praktycznie codziennie jestem na widzewskich stronach internetowych, staram się być na bieżąco. Nie może być inaczej, bo w Widzewie przeżyłem bardzo ważne dla mnie chwile. Sentyment do tego klubu mam naprawdę wielki. Kibicuje obecnemu zespołowi Widzewa, życzę im corocznych awansów, aż do ekstraklasy. Oczywiście będzie to bardzo trudna droga, co nawet teraz widać w IV ligowych realiach. Słyszałem o kolejnych wzmocnieniach, a przecież są w zespole zawodnicy z ekstraklasową przeszłością jak Princewill Okachi czy Adrian Budka. Wiem, że oni są w stanie pociągnąć ten zespół. Pamiętam jak ważni byli piłkarze z doświadczeniem, kiedy wchodziłem do zespołu jako osiemnastolatek. Starałem się zawsze jak najwięcej uczyć od starszych zawodników, a w Widzewie zawsze mogłem liczyć na pomoc czy podpowiedzi. To bardzo ważne dla młodego chłopaka. To wielki pozytyw, jeśli masz od kogo się uczyć. Wierzę w ten zespół.

Jeśli spojrzysz w przeszłość, Widzew to tylko smutne chwile?

-Widzew otworzył mi furtkę do ekstraklasy, za to jestem temu klubowi bardzo wdzięczny. Jeśli mówię, że mam do niego wielki sentyment, to nie są puste słowa. Wszystko gdzieś w człowieku zostaje, tak naprawdę ciężko wyjeżdżało mi się z Łodzi. Jeśli przeżyje się tyle lat w jednym miejscu, w jednym klubie, to nigdy nie przychodzi to łatwo. Czasem jednak nadchodzi taki moment w życiu, że trzeba zmienić otoczenie, by pójść do przodu.

Nie szkoda ci trochę chłopaków z twojego pokolenia? Przy lepszym zarządzaniu klubem mogliście stworzyć w Widzewie drużynę na lata.

-Myślę, że z biegiem czasu każdy z chłopaków znajdzie klub w ekstraklasie. Ci zawodnicy potrzebują tylko regularnej gry, by się odbudować. Najlepszy jest przykład Adama Dudy, który rozstrzelał się w Siedlcach.  Chciałbym mu bardzo serdecznie pogratulować, że nie zwątpił w siebie. Chociaż w pewnym momencie krytyka jego osoby była ogromna, potrafił się odbudować i pokazuje teraz, że wie jak strzelać bramki. Większość chłopaków ma pewny skład, to dla nich bardzo ważne. Praktycznie wszyscy są chwaleni jak Mariusz Rybicki, Bartek Kasprzak czy Maciek Krakowiak przed kontuzją. Życzę wszystkim kolegom z Widzewa jak najlepiej i mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś w najwyższej klasie rozgrywkowej.

To w Widzewie zacząłeś grać na środku obrony. Pamiętam, że nie byłeś do tego przekonany, ale teraz to twoja naturalna pozycja.

- Jako junior grałem trochę bliżej bramki przeciwnika, jako napastnik.  Z czasem cofałem się do  pomocy, by w końcu wylądować na pozycji środkowego obrońcy. Nie było mi łatwo zmieniać miejsce na boisku, ale z biegiem czasu mogę powiedzieć, że wyszło mi to na dobre. Pamiętam, że pierwszy raz zagrałem na środku obrony u trenera Pawlaka, a potem trener Skowronek postawił na mnie w stu procentach na tej właśnie pozycji. Muszę przyznać, że trener Skowronek bardzo mi pomógł zrozumieć grę na środku obrony. Wcześniej nie wiedziałem do końca jak się poruszać, nie znałem wszystkich zachowań. Muszę podziękować trenerowi, bo w przerwie zimowej dużo nad tym pracowaliśmy, analizowaliśmy moją grę, wiele mi pokazał i wytłumaczył. Rozegrałem wcześniej kilka meczów w ekstraklasie na tej pozycji, ale każdy element swojej gry trzeba stale doskonalić. Pracować jak najwięcej, by każdy element wypracowany na treningu, powielać na boisku. Rozegrałem u trenera Skowronka wiele spotkań, a każde boiskowe zdarzenie pozwala nabrać doświadczenia, za to też jestem mu wdzięczny.

Twoja dobra gra została zauważona przez Marcina Dornę. Szansa występu na mistrzostwach Europy to wielka sprawa.

- Każdy młody piłkarz, który może zagrać w mistrzostwach Europy, na pewno o tym marzy. Ze mną jest podobnie. Wszyscy walczą o swoją pozycję w klubie, by grać regularnie, bo tylko regularna gra może zaowocować powołaniem. Myślę, że właśnie moje występy w każdym spotkaniu ekstraklasy miały wpływ na powołanie.  Bardzo cieszę się, że zadebiutowałem w spotkaniu z Norwegią, a w następnym meczu z Ukrainą wszedłem w drugiej połowie. Mam nadzieję, że moja przygoda z kadrą U21 nie skończy się na tym jednym zgrupowaniu. W nowym roku będę robił wszystko, by zapracować na kolejne powołania.

Klimat reprezentacji Polski nie jest ci obcy, bo otrzymywałeś powołania już wcześniej.

- Zgadza się, byłem powoływany na szczeblach od U15 do U17. Następnie miałem rok przerwy, by ponownie grać w kadrze U19 czy U20. Przechodziłem praktycznie przez wszystkie szczebelki reprezentacyjne, ale kadra U21 to zaplecze pierwszej reprezentacji. Widać, że selekcjoner Adam Nawałka korzysta z piłkarzy grających w młodzieżówce. Najlepszym przykładem jest Mariusz Stępiński, który miał już okazję zadebiutować w pierwszej reprezentacji. Wiem, jakiego kopa daje chłopakom takie powołanie czy już później szansa występu. Zawsze to niesamowita motywacja do pracy i każdy z zawodników będzie starał się grać jak najlepiej w klubie, by dostać powołanie do U21, bądź pierwszej reprezentacji.

Marzy ci się droga „Stępiny”?

- Ja podchodzę do tego bardzo spokojnie. Jest to bardzo trudna droga, potrzeba naprawdę dużo pracy i trochę szczęścia. Najlepiej jest zachować chłodną głowę i robić małe kroczki do celu. Każdy piłkarz marzy o grze w reprezentacji. Kiedy wychodzisz w koszulce z orzełkiem i słuchasz hymnu, to nie da się tego opisać - wspaniałe uczucie. Jak mówiłem wcześniej, najważniejsze jest to, by dbać o siebie, być ciągle w treningu. Jeśli opuszczasz jednostki treningowe bądź przygotowania to ciężko jest potem wrócić do dobrej dyspozycji i formy fizycznej. Staram się cały czas poprawiać swój zakres ruchu czy wydolności. Jak pokazują przykłady najlepszych polskich zawodników, tylko ciężką pracą można dojść wysoko, osiągnąć sukces.

Możemy liczyć na twoją obecność na meczu Widzewa na wiosnę?

- Chciałem przyjść na mecz już jesienią, ale był problem z biletem. Na pewno nadarzy się na to szansa w przyszłości, bo - jak wspomniałem - często bywam w Łodzi. Będzie okazja odwiedzić stare kąty na SMS i wesprzeć chłopaków w walce o awans. Mam nadzieję, że na wiosnę Widzew będzie kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa.

Fot. materiały prywatne Krystiana Nowaka