Sebastian Zieleniecki: Miano lidera musimy potwierdzić na boisku
Ładowanie...

Global categories

13 November 2017 19:11

Sebastian Zieleniecki: Miano lidera musimy potwierdzić na boisku

Kapitan Widzewa przyznaje, że w starciu z Lechią Tomaszów Mazowiecki łodzianie wreszcie zagrali tak, jak to sobie zakładali przed meczem. Dobrą grę czerwono-biało-czerwoni muszą jednak potwierdzić w następną sobotę.

Marcin Olczyk: Odprawiliście z kwitkiem kolejnego rywala w walce o awans. Po końcowym gwizdu pojawiło się poczucie dobrze wykonanego zadania?

Sebastian Zieleniecki: To spotkanie na pewno można zakwalifikować do meczów, o których się mówi, że są za sześć punktów. W tabeli dopisaliśmy sobie oczywiście tylko trzy oczka, ale pokonaliśmy drużynę plasującą się w stawce jeszcze przed meczem bezpośrednio za nami i wskoczyliśmy jednocześnie na pozycję lidera. Cieszymy się więc podwójnie.

Od początku mieliście inicjatywę. Mieliście świadomość, że tym razem musi być dobrze?

- Przede wszystkim graliśmy tak, jak chcieliśmy. Narzuciliśmy przeciwnikowi swój styl gry. Mam nadzieję, że w następnych meczach będzie to już właśnie tak wyglądać. Chcemy taką dobrą grę kontynuować.

Po stracie niespodziewanej bramki nie pojawiły się z tyłu głowy czarne myśli? W ostatnich nie wróżyło to zazwyczaj nic dobrego.

- Nie było nawet chwili zwątpienia. Wiedzieliśmy, czuliśmy, że to my jesteśmy drużyną, która tego dnia prowadziła grę. Stwarzaliśmy sytuacje. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać i to nam się udało. Na pewno mamy po tym meczu powody do zadowolenia.

Przed wami kolejny trudny mecz - z rywalem teoretycznie znacznie słabszym, ale to wcale nie oznacza, że czeka was łatwe gatunkowo spotkanie.

W tej lidze każdy może wygrać z każdym, o czym niestety przekonaliśmy się na własnej skórze. Jeśli jednak chcemy utrzymać pozycję lidera, musimy potwierdzić na boisku, że na nią zasługujemy.

Ty, Radosław Sylwestrzak i cała defensywa Widzewa co mecz macie trudne zadanie. Rywale bronią się przed wami zazwyczaj całą drużyną, więc obrońcy muszą włączać się do ataku, żeby rozdzierać kolejne formacje przeciwnika. W takich sytuacjach o kontry nie trudno. To dla was duży problem?

- Zdajemy sobie sprawę, że musimy pomagać zespołowi od tyłu. Co do Lechii Tomaszów Mazowiecki, to wiedzieliśmy jak ona gra. Byliśmy przygotowani na to, że rywale będą szukać długimi podaniami wysokiego napastnika. Wydaje mi się, że dobrze poradziliśmy sobie z naszymi zadaniami, mimo że wpadła gdzieś ta jedna bramka.

Czujesz w trakcie gry dodatkową presję z racji pełnienia roli kapitana zespołu?

Nic z tych rzeczy. Staram się w każdym meczu potwierdzać swoją przydatność na boisku i wspierać zespół w dążeniu do wygranej. Tyle.