Global categories
Sebastian Madera: Duszą Widzewa zawsze byli kibice
Marcin Olczyk: Skąd twoja obecność na treningu Widzewa?
Sebastian Madera: Tak się składa, że po dość długim czasie zdecydowałem się na stałe wrócić do Łodzi. Moja żona jest łodzianką, wkrótce urodzi się nam dziecko, więc zapadła decyzja, że zamieszkamy właśnie tutaj.
To może jeszcze spróbowałbyś sił na trzecioligowych boiskach w czerwono-biało-czerwonej koszulce?
- To już nie wchodzi w grę (śmiech - przyp. red.). Definitywnie zakończyłem już karierę piłkarską, teraz chciałbym spróbować swoich sił jako trener i mam przekonanie, że Łódź jest do tego odpowiednim miejscem. Bardzo lubię to miasto, zawsze było bliskie mojemu sercu i choć jako piłkarz występowałem w różnych zakątkach Polski, to właśnie do Łodzi zawsze miałem największy sentyment.
A jak oceniasz to, co teraz dzieje się w Widzewie? O karnetowych rekordach, nowym inwestorze czy powrocie trenera Franciszka Smudy na pewno słyszałeś.
- Widzew bez wątpienia jest klubem z piękną historią i fantastycznymi kibicami, ale powinien wyciągać wnioski i krok po kroku, powoli, bez nadmiernego pompowania balonika odbudowywać swoją pozycję w polskim futbolu. Potrzebni są do tego mądrzy ludzie i wszystko wskazuje na to, ze tak właśnie się dzieje.
Czy z twojej perspektywy - byłego piłkarza Ekstraklasy - widoczny jest brak Widzewa w najwyższej klasie rozgrywkowej?
- To oczywiste. Łódź zawsze była doskonałym miejscem do grania w piłkę, a stadion Widzewa był takim swoistym "czerwonym piekiełkiem", który pod względem atmosfery można porównać chyba tylko do obiektu Liverpoolu. Trzymam kciuki, by Widzew szybko wrócił do Ekstraklasy.
A co w szczególny sposób pamiętasz ze swojej gry przy al. Piłsudskiego?
- Przede wszystkim ludzi - zarówno kibiców, jak i kolegów z drużyny, pracowników klubu i trenerów. Kiedy przechodziłem do Widzewa, była tu jeszcze obecna tzw. stara gwardia – kierownikiem był Tadeusz Gapiński, a w zarządzie zasiadał Zbigniew Boniek, więc poczułem nieco tej legendarnej atmosfery klubu. Później nadeszły złe czasy, ale duszą klubu zawsze byli kibice. Temu nie da się w żaden sposób zaprzeczyć.