Global categories
Robert Prochownik: Ostatni rok był dla mnie przełomowy
Marcin Olczyk: Czym dla ciebie jest podpisanie kontraktu z Widzewem?
Robert Prochownik: Od początku mojego pobytu w Łodzi, czyli od 3,5 roku, zawsze podobała mi się atmosfera na Widzewie. Przychodziłem tu na mecze i kiedyś pomyślałem nawet, że fajnie byłoby móc zagrać na tym stadionie, przed tak wspaniałą publicznością. Podpisanie kontraktu z Widzewem sprawia więc, że będę miał realne szanse spełnić to marzenie.
Do Łodzi przeniosłeś się z rodzinnej Skawiny. Ciężko było ci odnaleźć się w zupełnie nowym otoczeniu?
- Bardzo dużo pomógł mi trener Mariusz Solecki, odbudował mnie. Przełomowy w mojej karierze okazał się ostatni rok. Na potwierdzenie zainteresowało się mną kilka klubów, w tym Widzew. Cieszę się, że mogłem zostać piłkarzem czerwono-biało-czerwonych.
Co będzie twoim największym atutem w boiskowej rywalizacji?
- Moją mocną stroną jest gra kombinacyjna i pojedynki jeden na jeden. Umiem też strzelać bramki, co potwierdziłem zdobywając ich jedenaście przez ostatnie pół sezonu gry w Centralnej Lidze Juniorów.
Jakie nadzieje wiążesz z przejściem do nowego klubu?
- Na pewno chcę dawać z siebie zawsze sto procent, walczyć o miejsce w pierwszym składzie i pomóc drużynie w upragnionym awansie do I ligi. To jest najważniejszy cel. Mam nadzieję, że uda nam się go osiągnąć, a ja będę miał w tym swój udział.
Znasz kogoś ze swojej nowej drużyny?
- Z nikim nie miałem jeszcze okazji grać na boisku, ale kojarzę oczywiście zawodników bardzo dobrze, bo oglądałem ich z trybun stadionu Widzewa.
Na którą trybunę chodziłeś?
- Siadałem zwykle na lewo od „Zegara”. Lubię aktywnie kibicować, dlatego specjalnie wybierałem miejsca blisko sektorów prowadzących doping.
Który z meczów Widzewa oglądanych z trybun zapadł ci najbardziej w pamięci?
- Pierwsze spotkanie, jakie przychodzi mi do głowy to remis 2:2 z Górnikiem Łęczna tej jesieni. Oglądałem wtedy na żywo występ mojego kolegi Michała Golińskiego, z którym wcześniej razem graliśmy w UKS-ie SMS-ie. Emocji było wtedy sporo, zwłaszcza przy ostatniej bramce zdobytej przez łodzian w zamieszaniu podbramkowym. Cieszyłem się, że Widzew odrobił dwubramkową stratę. Zresztą cały mecz bardzo mi się podobał.