Global categories
Rafał Wolsztyński nadal groźny, ale tym razem bez gola
Znacznie wyżej sklasyfikowana w tabeli Fortuna 1 Ligi Arka była faworytem w niedzielnym starciu, ale nie udało jej się sięgnąć po ósme w sezonie zwycięstwo. - Jesteśmy źli na siebie i na to, jak zagraliśmy. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była naprawdę słaba. Miałem swoją sytuację, której nie wykorzystałem, ale tak to bywa, że nie wszystko może wpaść do bramki. W drugiej części fajnie weszliśmy do gry, szybko strzeliliśmy gola. Wtedy z perspektywy boiska wydawało się, że przechylimy szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale potem straciliśmy głupią bramkę po stałym fragmencie gry. Jeśli traci się takie gole, to nie można wywieźć punktów i tak dziś się stało - mówił po końcowym gwizdku arbitra Rafał Wolsztyński.
25-latek nie ukrywał, że Arka przyjechała do Łodzi z prostym planem - sięgnięcia po zwycięstwo. Napastnik gdynian, który w tym sezonie strzelił dotychczas dwa gole w lidze, sam był bardzo blisko przybliżenia swojego zespołu do realizacji tego celu i zdobycia bramki, ale ostatecznie zakończył mecz jedynie z asystą na koncie, uzyskaną, gdy zaraz po przerwie obsłużył świetnym podaniem Mateusza Żebrowskiego. Miłosza Mleczki nie udało mu się pokonać, choć już w pierwszym kwadransie próbował go zaskoczyć bardzo groźnym strzałem głową.
- Mieliśmy swoją serię, byliśmy na fali wznoszącej, ale niestety nie udało nam się pokonać gospodarzy. Podczas analizy zwracaliśmy uwagę na umiejętność odbioru piłki Widzewa i bardziej na cechy wolicjonalne jego zawodników, niż na aspekty piłkarskie. Rozmawiałem z trenerem Mamrotem na temat ewentualnych mocnych stron widzewiaków, ale o zwycięstwie decyduje boisko i dyspozycja dnia. Dziś Widzew okazał się lepszy - zdradził snajper, który latem 2020 roku przygotowania do nowego sezonu rozpoczął pod okiem Enkeleida Dobiego w Łodzi. O niedzielnym rywalu wiedział więc bardzo dużo.
Widzewiacy w pierwszej połowie zdecydowanie zdominowali gości, oddawali dużo strzałów i nie pozwali rywalom przejąć inicjatywy. Przyniosło to skutek w postaci przekonywującego zwycięstwa. - Widzew zaskoczył nas prostotą grania. Widać, że drużyna potrzebowała punktów i nie kombinowała przy posiadaniu piłki, tylko posyłała ją do przodu. My staraliśmy się cierpliwie budować ataki od tyłu. Strzeliliśmy gola z gry po fajnej akcji, a Widzew zdobył dwie bramki po stałych fragmentach - ocenił napastnik w rozmowie z Marcinem Olczykiem w trakcie konferencji transmitowanej przez klubową telewizję WidzewTV.
Na koniec strzelec 13 bramek w barwach Widzewa podkreślił, że pomimo sentymentu do łódzkiego klubu teraz skupia się wyłącznie na grze dla swojej obecnej drużyny. - Przeżyłem w Łodzi piękne chwile, ale trzeba żyć dalej, bo piłka to taki sport, w którym raz grasz tu, a raz grasz tam. Mam sentyment do Widzewa, bo mieliśmy fajną szatnię, ale teraz jestem w Arce i chciałbym, żebyśmy zrealizowali nasz cel, jakim jest awans - podsumował Rafał Wolsztyński, który na stadionie Widzewa spotkał w miniony weekend wielu dobrych znajomych.
Całą konferencję pomeczową oraz studio z interaktywnymi analizami gry zespołu można obejrzeć poniżej: