Global categories
Radosław Sylwestrzak: Będę grał tam, gdzie wystawi mnie trener
Marcin Olczyk: Jak oceniasz swój pierwszy w zawodowej karierze występ na prawej obronie?
Radosław Sylwestrzak: Starałem się, jak mogłem i mam nadzieję, że wyszło nie najgorzej, chociaż oczywiście ocenę pozostawiam trenerowi i sztabowi szkoleniowemu. Czułem się w trakcie gry dobrze i z tego na pewno jestem zadowolony.
W kolejnych meczach taka sytuacja może się powtórzyć?
- Będę grał tam, gdzie wystawi mnie trener. Jak wszyscy w drużynie chcę grać, a rywalizacja jest w Widzewie bardzo mocna. Mamy przy tym wszyscy jeden, jasny cel. Dlatego postaram się pomóc drużynie w każdy możliwy sposób.
W sobotę sporo krwi napsuł wam Robert Bartczak. Ty opiekowałeś się nim po przerwie. Było ciężko?
- Bartczak to na pewno dobry, ograny zawodnik. Występował w Zagłębiu Sosnowiec, więc można śmiało powiedzieć, że to pierwszoligowiec. Był w kadrze ekstraklasowej Legii. Umiejętności musi mieć więc spore. Trzeba było sobie jakoś z nim poradzić. Wydaje mi się, że w drugiej połowie, jak przeszedł na moją stronę, to nie był w stanie już mocno poszaleć. Widać było jednak na pewno, że to dobry zawodnik.
Chociaż w meczu z Legią II skupiać miałeś się przede wszystkim na obronie, pojawiłeś się kilka razy w polu karnym rywali. Mogłeś nawet strzelić bramkę.
- Warto pamiętać, że czasem trzeba wyżej zabezpieczać akcje drużyny, ograniczając ryzyko kontry. Do tego dochodzą stałe fragmenty z przodu. Nie miałem w tym meczu za bardzo zadań ofensywnych, ale zdarzyło mi się kilka razy podłączyć, co wynikało raczej z aktualnej sytuacji na boisku.
Wasz ostatni mecz mógł się podobać kibicom i obserwatorom. Z czego to wynikało?
- Na pewno wyglądało to inaczej niż w poprzednich spotkaniach, bo zespół przeciwny przede wszystkim chciał grać w piłkę. Nie przyjechał się bronić i wybijać piłki do przodu. Trudno się tym chłopakom dziwić, skoro pochodzą z Akademii Legii i są dobrze wyszkoleni technicznie. Dlatego próbowali. Było widać, że gra piłką nie jest im obca. Nie było tyle walki i kopaniny, co w poprzednich meczach.
Pomogły chyba warunki sprzyjające szybkiej grze?
- Mecze u nas rozgrywa się na pewno inaczej. Murawa ma w tym wszystkim duże znaczenie. Na stadionie Widzewa jest ona równa, co jest istotne, bo chcemy grać piłką po ziemi. Zły stan boiska na pewno to utrudnia, co nie zmienia faktu, że co mecz murawa jest taka sama dla obu zespołów, więc trzeba radzić sobie w każdych warunkach.