Global categories
Pucharowi gladiatorzy spod znaku RTS
Kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej. W rozgrywkach Pucharu Mistrzów, czyli obecnej Champions League, zawodnicy czołowych drużyn, czyli takich które dotarły przynajmniej do półfinałowej fazy, mogli maksymalnie zaliczyć 8-9 meczów w całym sezonie, o ile grali regularnie, a ich klub awansował do wielkiego finału. Nie było kilku rund wstępnych, a potem fazy grupowej, czy przesuwania części klubów do innych rozgrywek, tak jak ma to miejsce teraz po grupowej rywalizacji w Lidze Mistrzów.
Mając to na uwadze, jeszcze większe wrażenie robią wyczyny piłkarzy spod znaku RTS, zwłaszcza z drużyny Wielkiego Widzewa lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Nie brakowało wśród nich "gladiatorów", którzy regularnie, mecz za meczem, w kolejnych sezonach bronili widzewskich barw, mimo że w klubie zmieniali się trenerzy, a co za tym idzie również koncepcje budowy zespołu.
Najbardziej "niezniszczalnym" w europejskiej rywalizacji okazał się Zdzisław Rozborski (na zdjęciu powyżej), którego postać niedawno przypominaliśmy z okazji jego urodzin. "Zito", jak nazywali go koledzy z drużyny, zaliczył aż 22 pucharowe występy z rzędu, zaczynając od słynnego meczu z Manchesterem City (2:2) na wyjeździe, czyli pucharowego debiutu widzewiaków, a kończąc na jeszcze słynniejszym spotkaniu z Juventusem (2:2) w półfinale Pucharu Mistrzów. A po drodze były ponadto gry m.in. z AS Saint-Etienne, Manchesterem United, Ipswich Town, Anderlechtem, Rapidem Wiedeń i Liverpoolem.
*Jednego pucharowego występu zabrakło Mirosławowi Tłokińskiemu (na zdjęciu z prawej) do takiego samego osiągnięcia, jakim może pochwalić się "Zito" Rozborski
Piękna kolekcja meczów - można śmiało powiedzieć, która zapewne mogła jeszcze się powiększyć, ale po sezonie 1982-83 Rozborski rozstał się z Widzewem i wyjechał do Francji zarobić na piłkarską emeryturę. Blisko osiągnięcia identycznego bilansu pucharowych gier był innym widzewski "gladiator" - Mirosław Tłokiński. Ten wszechstronny piłkarz również zaczął serię występów od meczu z City na Maine Road, a zakończył półfinałami z Juve. Jednak po drodze był feralny występ w Wiedniu, gdzie ujrzał czerwoną kartkę i nie zagrał w rewanżu z Rapidem. Licznik europejskich gier "Tłoczka" zatrzymał się na liczbie 21.
Serial gier Rozborskiego mogło pobić jeszcze dwóch jego kolegów z czasów wspólnej gry. Pierwszym był Włodzimierz Smolarek, zawodnik najdłużej broniący barw Widzewa w pucharach (lata 1979-85). "Smolar" ogółem zaliczył 24 europejskie występy, co do dzisiaj pozostaje klubowym rekordem, ale w tej serii pucharowych gier miewał przerwy spowodowane głównie kontuzjami. Gdyby nie to, mógłby zanotować nawet 30 meczów z rzędu.
Najbliżej odebrania rekordu Rozborskiemu i wyrównania osiągnięć "Smolara" był jednak... Krzysztof Kamiński. Mimo że ten obrońca pucharową przygodę z Widzewem zaczął dopiero od meczów z maltańskim Hibernians jesienią 1982 roku, to zaliczył 17 występów z rzędu, aż do rewanżowego meczu z Dinamo Mińsk w Pucharze UEFA w grudniu 1984 roku. Nie zagrał w nim z powodu kartek, ale w kolejnych sezonach znowu regularnie występował w drużynie Widzewa i ostatecznie zanotował aż 23 pucharowe gry dla RTS-u.
*Wiesław Wraga (pierwszy z lewej) oraz Krzysztof Kamiński (trzeci z lewej) to jedni z najlepszych widzewiaków w historii, jeśli chodzi o występy w europejskich pucharach
Z tamtej drużyny warto odnotować jeszcze dwóch pucharowych twardzieli. Pierwszym był Piotr Romke, który po przyjściu do Widzewa szybko wywalczył miejsce w składzie, a podczas europejskich wojaży łodzian zagrał 22 razy, ale z przerwami. Identycznym bilansem może pochwalić się Wiesław Wraga. Gdy pojawił się w Łodzi, od razu zaczął regularnie grać w europejskich pucharach. Zaliczył 17 występów z rzędu, ale potem musiał długo pauzować z powodu poważnych kłopotów zdrowotnych. Gdy tylko odzyskał formę, zagrał jeszcze w pięciu meczach.
Druga era pucharowych gier widzewiaków rozpoczęła się jesienią 1992 roku od meczów z Eintrachtem Frankfurt w Pucharze UEFA, a zakończyła siedem lat później spotkaniem z AS Monaco w tych samych rozgrywkach. Po drodze były m.in. gry w Lidze Mistrzów oraz mecze z Parmą, Udinese, Liteksem i Fiorentiną. Łącznie 28 meczów, ale tylko jeden piłkarz Widzewa miał szansę zagrać w nich wszystkich. Był nim Tomasz Łapiński, który jako jedyny uczestnik spotkań z Eintrachtem zagrał trzy lata później w meczach z Bangor City i Czernomorcem Odessa. Europejską przygodę "Łapa" rozpoczął od 9 kolejnych występów, ale potem coraz częściej obrońcy przytrafiały się kontuzje i ostatecznie zaliczył 20 pucharowych gier.
*Mirosław Szymkowiak był jednym z kilku etatowych uczestników pucharowych meczów Widzewa w latach 90. ubiegłego wieku
Tyle samo mają na koncie Daniel Bogusz i Radosław Michalski. Ten pierwszy mógł nawet zostać klubowym rekordzistą w tej klasyfikacji, ale Bogusz z różnych powodów nie wystąpił m.in. w meczach z Broendby, z Borussią w Dortmundzie, oraz w jeszcze kilku spotkaniach. Z kolei Michalski zaliczył pełne 20 występów, ale miał podwójną pauzę, bo nie zagrał w dwumeczu z Neftczi Baku w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Wszystkich pod względem liczby pucharowych gier mógł przebić Mirosław Szymkowiak. Ten widzewiak zanotował łącznie 21 meczów. Zaczynał od spotkań z Bangor City, a kończył cztery lata później występami przeciwko Monaco. Jednak również w przypadku Szymkowiaka na przeszkodzie stawały kontuzje, dlatego zabrakło go m.in. w obu meczach z Czernomorcem.
Ogółem Widzew może pochwalić się dziesięcioma piłkarzami, którzy zaliczyli 20 lub więcej gier w europejskich pucharach. Osiągnięcia tych zawodników budzą jeszcze większy szacunek, gdy się spojrzy na bilans wszech czasów startów widzewiaków w Europie. Ekipa RTS-u rozegrała łącznie 66 spotkań, więc każdy z wymienionych piłkarzy miał bardzo duży wkład w dokonania Widzewa w pucharach.