Pssst, opowiem Ci kawał
Ładowanie...

I Drużyna

PIAST - WIDZEW

Ekstraklasa

10 October 2022 09:10

Pssst, opowiem Ci kawał

Co to jest - zapiera dech w piersiach, trzyma w napięciu do samego końca i rozgrzewa serca tysięcy kibiców? Radziecka maszyna wspomagająca oddychanie, rozluźniająca mięśnie i ochładzająca nawet najbardziej płomienne serca kibiców. A może mecz PKO BP Ekstraklasy z udziałem Widzewa... w sumie już sami nie wiemy, która puenta tam pasowała.

 

Retorycznym niech więc będzie pytanie o emocje, jakie rozbudzi spotkanie kończące dwunastą serię gier sezonu 2022/2023. Piast Gliwice na własnym terenie podejmie czerwono-biało-czerwonych, którzy nad wyraz dobrze spisują się w meczach wyjazdowych i od ponad miesiąca nie zaznali smaku porażki. Świadomi tej dobrej serii gości, podopieczni Waldemara Fornalika chętnie zepsują łodzianom humory. Gliwiczanie przyzwyczaili już jednak do ligowych falstartów i jak co roku potrzebują zapewne kilku lub kilkunastu kolejek na rozruch - jak by nie patrzeć, za nimi jedenaście spotkań, które przyniosły jak do tej pory tylko jedenaście punktów i wszystkie znaki na niebie oraz ziemii wskazują, że zwyczajowe przełamanie coraz bliżej.

 

Inne zdanie mają na ten temat Widzewiacy. Gdyby zapytać przeciętnego gracza z ekipy czterokrotnego mistrza Polski czy wierzy w inny scenariusz niż trzy punkty przywiezione do Łodzi, najpierw taki czerwono-biało-czerwony Kowalski zastosowałby kilka zwrotów grzecznościowych, chwilę potem zasłonę zręcznej kurtuazji, by ostatecznie potwierdzić to, co wszyscy podskórnie wiemy - Widzew może śmiało myśleć o zwycięstwie z Piastem. Nie tylko dlatego, że jest wyżej w tabeli, ale także dlatego, że po prostu gra na ten moment nieco lepiej w piłkę. Tylko i aż tyle.

 

Gliwiczan nie można jednak lekceważyć. Grający w środku zaległy mecz zawodnicy Fornalika nieznacznie ulegli ekipie Rakowa Częstochowa, z którym niedawno remisował Widzew. Piast z drużyną Marka Papszuna przegrał, czerwono-biało-czerwoni nie, więc... ah, gdyby to tylko tak działało! Skoro nie tak funkcjonuje futbol, kluczem do zdobycia dziś trzech punktów będzie skupienie na silnych punktach śląskiego teamu.

 

DSC09655

 

Zaczynamy zatem wyliczankę: Jorge Félix. Powrót trzydziestojednolatka z Turcji przypomina nieco biblijną historię o synu marnotrawnym, tym bardziej, że kariera Hiszpana w Sivassporze układała się co najwyżej średnio. Niewiele spotkań w pierwszym składzie, granie przysłowiowych ogonów, ale przy tym występy w naprawdę silnej lidze, o czym nie można zapomnieć przy recenzowaniu tureckiej eskapady Félixa. Ostatecznie dwa sezony w rodzinnym mieście świętego Błażeja zakończyły się powrotem do Gliwic, gdzie trener Fornalik wespół z kibicami przywitał Hiszpana z najwyższymi honorami. Czy nie przedwcześnie? Czy gwiazda Jorge Félixa zaświeci jeszcze najjaśniej na ekstraklasowym niebie? Nie znamy dnia ani godziny - urodzony w Madrycie pomocnik na pewno ma w sobie to, co pozwoliło mu błyszczeć nad Wisłą lata temu.

 

W kadrze Piasta jest jeszcze kilka mocnych, dobrze znanych polskim kibicom nazwisk. Wilczek, Chrapek, Kądzior, Czerwiński - wszyscy po trzydziestce, ale też wszyscy sprawdzeni w boju i dobrze znający polski futbol ligowy. By nie zmienić tej zapowiedzi w ksiegę przyszłych emerytów, wspomnieć należy również o Patryku Dziczku, kolejnym z marnotrawnych synów Piasta. Defensywny pomocnik najpierw wyfrunął z gliwickiego gniazda do Rzymu, a jego transfer był jednym z najgłośniejszych w tamtym okresie. Ostatecznie młody zawodnik nie zawojował Stadio Olimpico, więc włodarze Lazio zdecydowali się odesłać go do niżej notowanej Salernitany.  W Kampanii Dziczek wreszcie poczuł smak włoskiego futbolu - 35 występów w Serie B oraz debiut w Pucharze Włoch przeciwko Sampdorii brzmią godnie i sprawiają, że nie można uznać włoskiego epizodu w karierze Dziczka za całkowicie zmarnowany.

 

Doświadczenie ze szczyptą młodości stara się lepić trener Fornalik. Waldek King ma w Polsce opinię trenera, który niczym mickiewiczowski Mefistofeles potrafi ulepić z piasku bicz - ligowych średniaków czyni pretendentami do tytułu, z przeciętnych zawodników potrafi zrobić silną ekipę środka tabeli. Wielu wypomina doświadczonemu trenerowi jego nieudaną przygodę z reprezentacją, ale tylko wyjątkowo złośliwi nie dostrzegają jego ligowych sukcesów. Halo, ludzie, mówimy o gościu, który doprowadził do mistrzostwa Polski drużynę z Gliwic i wyczarował udział w eliminacjach europejskich pucharów trenując Ruch Chorzów. W Piaście pracuje już szósty sezon, ale nic nie wskazuje, by ta część jego kariery miała dobiec końca. Wręcz przeciwnie.

 

IMG_0425

 

Stabilna jest również sytuacja Janusza Niedźwiedzia, który z Fornalikiem zmierzy się po raz pierwszy. Szkoleniowiec łodzian nad wyraz dobrze radzi sobie w PKO BP Ekstraklasie, a jego podopieczni, zamiast zajmować przepowiadane im na początku sezonu miejsce w dole tabeli, umościli się wygodnie w górnej połowie ligowego zestawienia. Duża w tym zasługa dosłownie całej drużyny z alei Piłsudskiego, bo silne punkty można znaleźć w każdej formacji czerwono-biało-czerwonych. Od początku sezonu świetnie gra Henrich Ravas - według statystyk najlepszy bramkarz w ekstraklasowej stawce. Gdyby całkowicie odrzucić liczby, zapomnieć o czystych kontach i obronionionych strzałach, skupić się na szeroko pojętym wrażeniu artystycznym występów Słowaka to... nic by pewnie nie uległo zmianie. Niektóre interwencje golkipera Widzewa robiły na kibicach i ekspertach ogromne wrażenie, bo Ravas potrafi pofrunąć do nawet najtrudniejszej piłki i skutecznie zapobiec utracie gola.

 

Może i po raz pierwszy w cyklu meczowych zapowiedzi, choć na pewno nie po raz ostatni, wyróżnimy również austrackiego stopera grającego już drugi sezon w czerwonej koszulce. Martin Kreuzriegler po trudnych początkach w ekipie czterokrotnego mistrza Polski, powoli wyrasta na czołowego obrońcę ligi. Za fenomenalny w jego wykonaniu mecz z Rakowem wyróżniony nagrodą gracza meczu i miejscem w jedenastce kolejki PKO BP Ekstraklasy, za kilka wcześniejszych spotkań włączony na stałę do pierwszego składu Widzewa. Sezon 2022/2023 zaczął na ławce rezerwowych i wielu zastanawiało się czy nie jest czasem ostatnim wyborem trenera Niedźwiedzia - Kreuzriegler jednak szybko udowodnił, że zasługuje na grę od pierwszej minuty i dziś niewielu wyobraża sobie trójkę obronną czerwono-biało-czerwonych bez Austriaka.

 

I bardzo dobrze. Wszyscy lubimy takie historie drugiej szansy. Perypetie zawodników, którzy, mimo trudności, byli w stanie się odbudować i zaskoczyć nawet najbardziej zagorzałych krytyków. A przecież w Łodzi na kolejną szansę czeka jeszcze kilku graczy, których trener Niedźwiedź na pewno jeszcze nie skreślił i dla których szansa na nowe otwarcie może pojawić się w dowolnym momencie. Kristoffer Normann Hansen? Bożidar Czorbadżijski? Czekamy z wypiekami na twarzy, bo wiele wskazuje na to, że szkoleniowiec łodzian w razie potrzeby potrafi wyciągnąć królika z kapelusza i na tym króliku zbudować naprawdę niemały kapitał. I nie, tym razem nie żartujemy - sezon jest długi, los bywa przewrotny, a niedawni rezerwowi nagle mogą stać się postaciami pierwszego planu. Futbol to gra zaskoczeń, czyż nie?

 

Piast Gliwice - Widzew Łódź / 10 października / poniedziałek / 20:30 / transmisja telewizyjna: Canal+ Sport, Canal+ Sport 3 / transmisja radiowa: Widzew TV