Global categories
Przemysław Kita: Smak tego gola powinien być zupełnie inny
Widzew Łódź przegrał w sobotę w Bytowie z miejscową Bytovią 1:2. Łodzianie dwukrotnie pozwolili rywalowi wyjść na prowadzenie, ale tylko za pierwszym razem zdołali odrobić stratę. - Popełniliśmy dwa błędy, w tym przy stałym fragmencie gry, i one zadecydowały o porażce. Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, dlatego z Bytowa wróciliśmy bez punktów - przyznał po meczu Przemysław Kita.
Strzelec jedynego gola dla łodzian był po meczu bardzo niepocieszony. Stracone przez jego zespół bramki tym bardziej bolały, że drużyna spodziewała się, w jakich okolicznościach przeciwnik będzie w stanie stworzyć największe niebezpieczeństwo.
- Bytovia niczym nas w sobotę nie zaskoczyła. Wiedzieliśmy z kim gramy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że stałe fragmenty są jej najgroźniejszą bronią, a jednak straciliśmy gole właśnie w sposób, którego się spodziewaliśmy - podkreślił snajper czerwono-biało-czerwonych.
- Mamy za sobą dwa mecze, w których tracimy gole po błędach i nie udaje nam się robić tego, co sobie wcześniej zaplanowaliśmy. Musimy się jeszcze bardziej skupić na tych elementach, po których tracimy bramki i jeszcze mocniej zająć się nimi na treningach - dodał.
Zdobycie drugiego w tym sezonie gola i potwierdzenie aspiracji do gry w pierwszym składzie w sobotę było dla Kity marnym pocieszeniem. - Bramka oczywiście cieszy, ale w ostatecznym rozrachunku nic nie dała, nawet punktu. Tego na pewno szkoda. Inaczej by to wtedy wyglądało, a smak tego gola byłby zupełnie inny - wyjaśnił.
Okazję do poprawy sytuacji drużyny w tabeli i nastrojów w zespole oraz wśród kibiców widzewiacy będą mieli w najbliższy piątek 9 sierpnia. Zmierzą się wówczas na własnym terenie z Błękitnymi Stargard. - Nikt nie lubi porażek. Wszyscy czuli po meczu złość. Od poniedziałku bierzemy się jednak dalej do pracy. Chcemy się zrehabilitować już w piątek, na naszym stadionie. Jesteśmy drużyną która chce wygrywać i dominować nad rywalem - zaznaczył Kita.