Przemysław Kita: Najważniejsze, że w końcu się udało
Ładowanie...

Global categories

11 June 2019 18:06

Przemysław Kita: Najważniejsze, że w końcu się udało

Nowy napastnik Widzewa przyznaje, że już wcześniej chciał grać w klubie z al. Piłsudskiego. Teraz przede wszystkim cieszy się, że transfer został wreszcie sfinalizowany i nie chce rozpamiętywać przeszłości.

Marcin Olczyk: Dlaczego, mimo awansu do I ligi z Olimpią Grudziądz, zdecydowałeś się na transfer do Widzewa?

Przemysław Kita: Przede wszystkim podejść do gry w tym klubie miałem już kilka. Tym razem nic na szczęście nie stanęło na przeszkodzie, żeby w końcu do tego doszło. Widzew był konkretny podczas rozmów. Sprzyjał też fakt możliwości bycia blisko domu. Dlatego zdecydowałem się i szybko doszliśmy z klubem do porozumienia.

Z tego co mówisz wnioskuję, że nie tylko Widzew wcześniej się tobą interesował, ale sam chciałeś w nim grać?

- Zgadza się. Dużo możnaby o tym mówić, ale nie chcę rozdrapywać ran i wracać do przyszłości. Najważniejsze, że teraz jestem w Widzewie. Bardzo się z tego cieszę.

Miałeś możliwość zostać dłużej w Grudziądzu i powalczyć z Olimpią w pierwszej lidze?

- Tak. Trener widział mnie dalej w drużynie, działacze też byli zainteresowani moim pozostaniem w klubie. Dostałem również ofertę z Podbeskidzia, które gra w pierwszej lidze. Przy podjęciu ostatecznej decyzji nie miałem jednak wątpliwości, że to musi być Widzew.

Wspólna historia z Widzewem to nie tylko przymiarki transferowe w przeszłości. W minionym sezonie grałeś przeciwko łodzianom dwukrotnie i skończyłeś tę rywalizację z sześcioma punktami na koncie, a także bardzo ważną bramką jesienią.

- Podczas tego pierwszego meczu, w którym zdobyłem wyrównującą bramkę, nie wiedziałem nawet, że padła kolejna. Zobaczyłem, że Robert Ziętarski nie strzelił karnego i dziwiłem się, że wszyscy się cieszą, a dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie tylko doprowadziliśmy do remisu, a wygraliśmy ten mecz.

Z Widzewem podpisałeś dwuletni kontrakt. Zakładasz, ze w tym czasie klubowi i tobie uda się wrócić do ekstraklasy, w której miałeś już okazję grać?

- Taka jest najkrótsza droga, ale dokonać tego będzie na pewno trudno. Z pierwszej ligi dostać się do ekstraklasy nie jest tak łatwo, a zainteresowanych powinno być sporo drużyn. Z drugiej strony wprowadzono baraże, więc więcej zespołów do końca będzie miało na to szansę. Fajnie byłoby zrealizować plan powrotu do elity w ciągu najbliższych dwóch lat, ale musimy uzbroić się w cierpliwość i skupić się na tym, żeby dawać z siebie maksa na boisku.

Jak wspominasz swoją grę na najwyższym szczeblu ligowym?

- Udało mi się rozegrać w ekstraklasie sporo meczów, więc myślę, że dobrze się w niej odnalazłem. Nabrałem pewności siebie, nauczyłem się odpowiednich zachowań. Oczywiście brakowało mi wówczas doświadczenia, które mam teraz, w tym umiejętności zachowania chłodnej głowy. Byłem bardzo młodym zawodnikiem, który musiał poradzić sobie między innymi z dużą rywalizacją. Potrafiłem jednak pokazać się trenerom na tyle dobrze, że dostawałem swoje szanse.

W miniony weekend miałeś już okazję reprezentować Widzew, jako gość turnieju piłkarskiego w Pabianicach. Zdążyłeś poczuć jak duże zainteresowanie towarzyszy temu klubowi?

- Rzeczywiście zostałem zaproszony i poproszony o rozdanie nagród, co związane było nie tylko z transferem do Widzewa, ale też z tym, że jestem wychowankiem Włókniarza Pabianice. Z przyjemnością się zgodziłem. Kibice oczywiście zdawali sobie sprawę, że właśnie przeszedłem do Widzewa, ale jeszcze bardziej to zainteresowanie odczułem zaraz po podpisaniu kontraktu. Wielu znajomych pisało i dzwoniło, upewniało się czy faktycznie będą grał w Łodzi i przede wszystkim gratulowało takiej decyzji i możliwości. W dotychczasowych klubach przy okazji transferów odzew był zdecydowanie mniejszy, wręcz znikomy.

W środę 12 czerwca Widzew rozpoczyna treningi. Ciekawi cię, co zastaniesz w szatni?

- Szczerze mówiąc na razie o tym nie myślałem. Nie mam żadnych oczekiwań. Zakładam, że na własnej skórze odczuję, jak to wszystko wygląda i funkcjonuje.

Rozmawiałeś już z trenerem Smółką? Znasz kogoś z drużyny?

- Tak, z trenerem miałem już możliwość odbyć pierwszą rozmowę. Znam Łukasza Turzynieckiego i Marcela Gąsiora, który właśnie został piłkarzem Widzewa. W sobotę w Pabianicach poznałem z kolei Marcela Pięczka, więc na pewno nie będę miał problemów z odnalezieniem się w drużynie już od pierwszych zajęć.