Global categories
Przemysław Kita: Czuję lekki niedosyt, ale najważniejsze są zwycięstwa
Mimo wielu obowiązków związanych z domem, Przemysław Kita aktywnie wspierał akcje charytatywne współorganizowane przez klub i kibiców Widzewa. Odwiedził m.in. ośrodek szkolno-wychowawczy w Porszewicach, wcielając się w rolę asystenta Świętego Mikołaja i przekazując dzieciom paczki z prezentami.
Widzew.com: Jak przebiegają przygotowania do świąt? Masz czas, żeby się wyciszyć czy raczej trwa typowa przedświąteczna gonitwa?
Przemysław Kita: Przygotowania przebiegają trochę "na wariata", bo dopiero przeprowadziłem się do swojego mieszkania. Zostało mi jeszcze sporo rzeczy do załatwienia czy chociażby przeniesienia. Codziennie coś się dzieje.
Czyli wigilię spędzicie już "na swoim". Zapraszacie rodziny?
- Na wigilię idziemy do teściowej, a dzień później do moich rodziców. Nie mamy daleko, praktycznie pięć minut autem do każdych z nich. Początkowo chcieliśmy zaprosić bliskich do nowego mieszkania, ale jeszcze nie wszystko w nim urządziliśmy, więc odwiedzimy rodziny. Są też plusy, bo nie trzeba tyle sprzątać i gotować dwunastu potraw (śmiech).
Zacząłeś już pracę zgodnie z indywidualną rozpiską od sztabu szkoleniowego? Czy w związku z twoim urazem z rundy jesiennej, dostałeś jakieś dodatkowe wytyczne od trenerów?
- Myślę, że każdy zawodnik ma swoją świadomość. Trochę gram już w piłkę, więc kilka tych przerw odbyłem i wiem jak funkcjonować. Trenerom zależy, żeby wykonać poszczególne zadania pod przygotowany przez nich plan, więc stosuję się do wytycznych. Jeśli chodzi o jedzenie, w trakcie Świąt na pewno zjada się więcej niż zazwyczaj, ale regularnie pracując od razu zgubi się nadmiar ewentualnych kilogramów. Kontuzja to już przeszłość. Po wyleczeniu urazu musiałem trochę bardziej uważać, dlatego byłem wprowadzany do gry powoli. Teraz nie mam żadnych problemów i wszystko jest w porządku.
Pytałem o kontuzję, bo mimo pauzy po meczu z Błękitnymi Stargard, rundę możesz chyba zaliczyć do udanych. Wyliczyliśmy, że w meczach ligowych notowałeś asystę lub gola średnio co 78 minut. Jesteś zadowolony z minionego pół roku?
- Nie jest najgorzej, ale gdyby udało się strzelić tę bramkę lub dwie więcej, satysfakcja byłaby na pewno większa. Czuję lekki niedosyt, ale najważniejsze są zwycięstwa.
Każdy zawodnik chce strzelać gole, notować asysty. Czy ze względu na to, że chciałbyś tych bramek zdobyć więcej, wiosną zamierzasz grać odrobinę bardziej egoistycznie? Może czasami skusi cię, żeby w polu karnym uderzyć zamiast podać do kolegi?
- Chciałbym, grając na swojej pozycji, strzelić około 10 bramek. Co do sytuacji w polu karnym i samolubnego wykańczania akcji, to ja tak nie mam. Zawsze wolę podać koledze do pustej bramki, by mieć zwycięski mecz niż ryzykować i spudłować. Na pierwszym planie jest dla mnie wygrana i wykonanie celu, jakim jest awans. Dopiero na kolejnym miejscu są u mnie osiągnięcia indywidualne.
Widzew spędza zimę na pozycji lidera. Czy w związku z tym jesień możecie uznać za udaną?
- Na pewno odczuliśmy ulgę, bo przychodząc do drużyny i widząc jakich mamy zawodników, wydawało mi się, że będzie nam łatwo. Liga pokazała, że było ciężko. W końcówce wyglądało to lepiej, bo zgraliśmy się i coraz efektywniej realizowaliśmy trenowane schematy. Cieszymy się, że przed świętami udało się wygrać cztery spotkania, co dało nam tak potrzebny spokój na koniec roku. W trakcie sezonu zdarzały nam się dni, gdy było bardzo nieciekawie, ale końcówka była nasza. Ciężko to opisać, ale dzięki temu człowiek odczuwa to, co się dzieje wokół niego, bardziej pozytywnie.
Piłkarsko rok zakończyliście w dobrych nastrojach. Jak w związku z tym zamierzasz spędzić Sylwestra i przywitać rok 2020?
- Raczej na spokojnie, przed telewizorem. Odkąd urodziła mi się córeczka dwa lata temu, Sylwestra spędzam bez szaleństw.