Global categories
Przemysław Cecherz zadowolony ze współpracy z zespołem
Widzew Łódź zremisował w sobotę 0:0 w Sulejówku z tamtejszą Victorią w drugim swoim zimowym meczu kontrolnym. Spotkanie to na pewno przysporzy sztabowi szkoleniowemu RTS cennych materiałów do analizy. - To był bardzo pożyteczny sparing, która dał nam naprawdę dużo. Widać, gdzie robimy błędy, przede wszystkim taktyczne. Wynikają one przede wszystkim ze złych nawyków. Dzięki temu meczowi wiem doskonale nad czym musimy pracować. Mimo tych złych nawyków i faktu, że pozwoliły one przeciwnikowi stworzyć kilka sytuacji, szczególnie w bocznych sektorach boiska, do praktycznie żadnej klarownej okazji, poza chyba jedną, nie dopuściliśmy. Gospodarze mieli głównie niezłe strzały z daleka - podsumował mecz Przemysław Cecherz.
Mecz z silnym czwartoligowcem uwidocznił problemy, z którymi zmagają widzewiacy. Część z nich jest jednak tylko stanem przejściowym. - Na pewno widać u zawodników ociężałe nogi. Piłka chodzi oczywiście trochę za wolno, ale to wina tego okresu i ciężkich treningów. Druga sprawa to brak swojego boiska i treningów typowo piłkarskich, co też wyszło w tym meczu. Pomimo wypracowania kilku schematów, niektóre zagrania były ewidentnie niedokładne. Myślę jednak, że już w nowym tygodniu boisko na ChKS-ie będzie zadbane i będziemy mogli wrócić do tego, co było na początku - zaznaczył z nadzieją w głosie 43-letni szkoleniowiec.
Choć mecz zakończył się bezbramkowym remisem, łodzianie byli w stanie zagrozić kilka razy bramce gospodarzy. Cieszy aktywność w ofensywie pozyskanych zimą zawodników, którzy mieli wnieść do zespołu przede wszystkim dodatkową jakość. - Szkoda niewykorzystanych sytuacji. Do przerwy mieliśmy piękną okazję po akcji Budki, Kazimierowicza zakończoną strzałem tuż obok bramki. Późnij była ładna akcja i strzał Radwańskiego, który bramkarz obronił, ale było blisko "swojaka". I jak Broniszewski nie zmieścił piłki do bramki po strzale z metra i kapitalnej wrzutce Kamińskiego? Sytuację miał jeszcze Strus. Wiemy jednak gdzie gramy źle i gdzie robimy błędy - zauważył opiekun pierwszego zespołu Widzewa.
W trakcie sobotniego meczu można było dostrzec też pozytywy w grze mocno przebudowanego po rundzie jesiennej zespołu. - Myślę, że dobre nawyki też już się pojawiają. Przede wszystkim dyscyplina w ustawieniu, dyscyplina kierowania akcji przeciwnika którąś stroną i odpowiedzialność w akcjach od tyłu. Troszeczkę brakuje jeszcze wymienności funkcji w przodzie, kiedy jesteśmy na połowie przeciwnika, ale mam nadzieję, że to przyjdzie. Cieszy też agresja i odbiór w środku boiska, z czego zaczynamy wyprowadzać akcje. Niektóre z nic mogły być już otwierające - zauważył Cecherz. - Z bardzo dobrej strony po raz kolejny pokazał się Radwański. Bardzo dobrze pracuje Kamiński, który - jak się okazuje - grać może na trzech pozycjach, a dzisiaj mecz kończył na lewej obronie i nie popełnił ani jednego błędu. Nie ma jednak co ukrywać, że w przodzie dużą jakość dają nam Mąka i Budka. Te akcje z ich inicjatywy czy wyjść do przodu są najgroźniejsze - dodał nasz rozmówca.
W Sulejówku trener bardzo aktywnie uczestniczył w grze, często instruując swoich podopiecznych i w krótkich, treściwych komunikatach przekazując swoje uwagi. Piłkarze na ogół postępowali jednak zgodnie z oczekiwaniami trenera.- Nie mam problemów z porozumiewaniem się z zawodnikami. Widzę, że zespół reaguje. Pracuje mi się z nim bardzo dobrze, ale zanim wyeliminuje się pewne nawyki, wiadomo, że czasem ten moment pobudzenia w trakcie meczu jest mocniejszy niż to, jak sam piłkarz zastanawia się, co zrobić. Dlatego trzeba to korygować na przyszłość. Ale ogólnie z naszej współpracy jestem bardzo zadowolony - podsumował Cecherz.