Potrafiliśmy wypracować kompromis - rozmowa z członkami zarządu Widzewa
Ładowanie...

Global categories

25 December 2016 12:12

Potrafiliśmy wypracować kompromis - rozmowa z członkami zarządu Widzewa

Przemysław Klementowski i Piotr Furmaniak w wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej opowiadają jak w obecnej formule organizacyjnej funkcjonuje Widzew i zdradzają, jakie stoją przed nim największe wyzwania.

Marcin Olczyk: Minione dwa miesiące to bardzo burzliwy okres w historii reaktywowanego Widzewa. Dlaczego tak potoczyć musiały się losy klubu?

Piotr Furmaniak: Walka o awans do II ligi okazała się zadaniem niezwykle wymagającym. Zarząd w dotychczasowej formie nie gwarantował powodzenia realizacji tego zadania, do tego Stowarzyszenie stanęło przed problemami organizacyjnymi, finansowymi, które należało jak najszybciej zidentyfikować i pokonać. Nie chodzi tylko o aspekt sportowy, na polu którego jesień pokazała, że potrzeba dodatkowej jakości piłkarskiej. Chodzi również, a może nawet przede wszystkim, o sprawy organizacyjne związane z bieżącym funkcjonowaniem klubu, jak również planowanym rozwojem, które jako zarząd musieliśmy ekspresowo inaczej niż dotychczas poukładać. Niezwykle istotne są kwestie związane chociażby z użytkowaniem nowego stadionu, na którym wiosną rozegranych zostanie aż 11 spotkań ligowych. To olbrzymie wyzwanie, ale też wielki potencjał, którego nie można zmarnować.

Ten potencjał potwierdza liczba sprzedanych w kilka tygodniu karnetów. Spodziewaliście się, że przed Bożym Narodzeniem licznik wyraźnie przekroczy 5 tysięcy?

Przemysław Klementowski: Pewnie każdy z członków Stowarzyszenia po cichu, nieśmiało marzył o takim wyniku, ale na głos na starcie sprzedaży mało kto by się do tego przyznał. Wierzyliśmy jednak od początku w siłę widzewskiego środowiska. Kibice, podobnie jak my, spragnieni są wielkiego Widzewa, a nowy stadion to idealne miejsce do budowania pięknej historii. Każdy chce wziąć w tym udział. Miejmy nadzieję, że już wiosną zobaczymy pierwsze efekty.

Sprzedaż ponad pięciu tysięcy karnetów to zastrzyk gotówki dla klubu. Czy działacze, w obliczu plotek dotyczących problemów finansowych klubu, mogą spać spokojnie?

PF: Stanowczo zaprzeczamy tym niedorzecznym doniesieniom odnośnie jakichkolwiek długów. Stowarzyszenie zareagowalo na czas, a poczynione zmiany okazały się skuteczne. Klub wszelkie zobowiązania spłaca na bieżąco. Nie ma mowy o żadnych problemach z płynnością finansową ani zadłużeniu wobec pracowników czy podmiotów zewnętrznych. Przychody ze sprzedaży karnetów na pewno pozwolą nam jednak lepiej zbilansować budżet i odważniej działać na rynku. I nie mamy tu na myśli transferów, bo Widzew to jest marka i jak ktoś ją szanuje i zna to wie, że warto się z nią wiązać. Popyt na karnety to wyraźny sygnał również dla potencjalnych sponsorów i partnerów. Posiadamy klubową telewizję, dzięki której przekaz z dnia meczowego (i nie tylko) może dotrzeć w każdy zakątek świata. Jednak znaczna część Łodzi i okolic zasiadać będzie na trybunach naszego stadionu i bacznie obserwować, które marki towarzyszą klubowi w odbudowie.

Sporo mówi się o ruchach kadrowych wokół pierwszego zespołu. Widzew pożegnał już aż dziewięciu piłkarzy. Dziesiąty, Kamil Bartosiewicz, szuka sobie klubu, a z kolejnymi trwają rozmowy na temat ich przyszłości. Trudno było dogadać się z zawodnikami?

PK: Potrafiliśmy wypracować niezbędny kompromis, dzięki któremu znacząco odciążyliśmy budżet, ale dzięki czemu też piłkarze mogą spokojnie myśleć o świętach i szukać nowych klubów, a piłkarze, z którymi trener chce dalej współpracować, skupić się na treningu. Zawodnikom, z którymi się rozstaliśmy, zaproponowaliśmy godziwe warunki i z każdym z nich jesteśmy już rozliczeni co do grosza. Zarząd w porozumieniu z trenerem Cecherzem postanowił kadrę uszczuplić, ale też zdecydowanie wzmocnić sportowo. Efektem tych planów jest rozwiązanie umów z piłkarzami, których szkoleniowiec nie widział w swoich planach, co zaowocowało znacznymi oszczędnościami. Pozwoliło nam to na sprowadzenie na razie dwóch konkretnych wzmocnień i ta polityka będzie kontynuowana.

Jak udało się namówić do gry w Łodzi Macieja Kazimierowicza i Patryka Wolańskiego?

PF: Maćka do gry w Widzewie przekonał Przemek Klementowski. Pomógł oczywiście fakt, że Maciek ma w drużynie kolegów, ale już po kilku rozmowach wiedzieliśmy, że złapał widzewskiego bakcyla. To charakterny chłopak, który na pewno zostawi na boisku serce, a my pomożemy mu stać się częścią wyjątkowego klubu. Z Patrykiem Wolańskim sprawa wyglądała inaczej, ponieważ on ten klub kocha od dawna. Patryk jest w takim wieku, że choć Widzew jest obecnie w III lidze, będzie mógł świętować z nim sukcesy w ekstraklasie, na co wszyscy liczymy.

Udało się pozyskać dwóch wartościowych zawodników, ale mało brakowało, a z klubu odszedłby jeden z liderów - Mateusz Michalski, który w rozmowie z widzew.com przyznał, że otrzymał ofertę z I ligi. Jak udało się go zatrzymać?

PK: Tak, to prawda, Mateusz otrzymał ciekawą propozycję, co może tylko dobrze świadczyć o jego umiejętnościach i potencjale sportowym. Mogę jednak zapewnić, bo jestem co do tego przekonany, że Mateusz zostanie z nami na następny sezon. Priorytetem jest dla mnie, żeby taki piłkarz związał się z Widzewem na dłużej. Poza tym Mateusz też bardzo tego chce - to wyjątkowy sportowy charakter.

Okoliczności do rozwoju wydają się być sprzyjające. Nowe kontrakty upewniają kibiców, że warto kupić karnet i przychodzić na mecze. Liczba karnetów, jak wspomnieliście, wzbudzać powinna z kolei zainteresowanie sponsorów. Czy tak faktycznie jest?

PF: Oczywiście, że tak. Ostatnie tygodnie to dziesiątki spotkań z potencjalnymi sponsorami, reklamodawcami i firmami zainteresowanymi współpracą z Widzewem. Osoby z firm, z którymi rozmawiamy, doskonale znają wynik sprzedażowy, który buduje potencjał klubu. Nie ma w Łodzi drugiego klubu sportowego o takim potencjale i zasięgu.

Jak z całością funkcjonowania klubu radzi sobie poszerzony zarząd? Miał już miejsce konkretny rozdział obowiązków?

PK: Skład zarządu od początku był zestawiany w taki sposób, aby kompetencje poszczególnych osób dobrze się uzupełniały. Najważniejsze jest to, że w pracy bardzo pomagają nam członkowie stowarzyszenia i przyjaciele naszego klubu. W tej chwili to grupa około 15 osób, które pracują na rzecz klubu. To ludzie, którzy mają bardzo duże doświadczenie zawodowe. Robią to dla Widzewa bezinteresownie, często zaniedbując obowiązki rodzinne i zawodowe.

Jak funkcjonuje się wam w sześcioosobowym składzie? Nie ma problemów z osiąganiem kompromisów w kluczowych kwestiach?

PF: Jeżeli nie różnilibyśmy się zdaniami, to by znaczyło, że robimy tylko rzeczy proste i oczywiste. Różnice zdań są ważne, bo pozwalają spojrzeć na wszelkie zagadnienia z różnych stron. Zarząd spotyka się w pełnym składzie minimum raz w tygodniu i raportuje wykonanie zadań z poszczególnych zakresów tak, aby wszyscy byli na bieżąco z mniej ważnymi tematami. Sprawy najważniejsze są dyskutowane codziennie mailowo i telefonicznie. Większych sporów do tej pory nie było. W zdaniach się różnimy, ale ostatecznie udaje się nam zawsze dojść do porozumienia. Pomaga fakt, że zarząd składa się z ludzi pracujących w różnych branżach, dlatego nasze kompetencje się uzupełniają. Mamy przy tym jednak podobne spojrzenie na większość spraw dotyczących kierowania firmą, a w tym wypadku klubem.

Nie mogę nie zapytać o 12 punktów straty. Dużo? Za dużo?

PK: Staramy się nie zajmować rzeczami, na które nie mamy wpływu, bo jest wystarczająco dużo zadań przed nami, na które możemy wpłynąć. Każdy ma postawione przed sobą jasne zadania. Naszym celem w aspekcie sportowym jest zbudowanie jak najlepszej drużyny, która będzie kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa. Na tym się koncentrujemy i to zrobimy najlepiej jak potrafimy. W 1997 roku, w 85. minucie pewnego meczu nikt nie zastanawiał się nad tym, czy dwie bramki straty to dużo czy za dużo. Trzeba po prostu robić swoje. Dla przyszłości Widzewa ważne jest teraz zbudowanie mocnej drużyny, która będzie wygrywała tak w tym, jak i w kolejnych sezonach. Jedno jest pewne, drużyny które wygrywają i zdobywają najwięcej punktów w sezonie zazwyczaj awansują.

Jakie najważniejsze zadania stoją przed wami zimą i który cel najtrudniej będzie zrealizować?

PF: Oprócz stworzenia drużyny, która po prostu będzie wygrywać, najważniejsze jest wykorzystanie potencjału nowego stadionu. To wielkie wyzwanie - organizacyjne i biznesowe. Za naszej kadencji będziemy otwierali nowy stadion tylko raz, w marcu 2017 roku. To, jaki Widzew zbudujemy wspólnie przez najbliższe 6 miesięcy, na długo zaważy na jego przyszłości. W tym miejscu warto nadmienić, że Widzew to nie tylko pierwsza drużyna, ale również rezerwy oraz grupy dziecięce i młodzieżowe, w których trenuje ponad trzysta osób.

Nowy stadion pomieścić będzie mógł ponad 18 tysięcy kibiców. Trudno o lepsze miejsce, by zjednoczyć, podzielone widzewskie środowisko. Czy zarząd Widzewa ma pomysł na to, jak połączyć widzewską rodzinę w całość, a przy okazji korzystać z doświadczeń wielu widzewskich pokoleń, w tym wybitnych piłkarzy, którzy w różnym okresie dumnie nosili koszulkę Widzewa?

PK: Piłkarze, którzy tworzyli historię naszego klubu, będą mieli na nowym stadionie należne im honorowe miejsce. Jako stowarzyszenie jesteśmy pewni, że pomogą nam w odbudowie Wielkiego Widzewa, która bez ich udziału będzie trudna, jeśli nie niemożliwa.

Podsumowując, jesteście dobrej myśli, ale po świętach czeka was mnóstwo pracy?

PF: Dokładnie. Chwila odpoczynku i spokoju, w gronie najbliższych, każdemu na pewno dobrze zrobi. Przy tej okazji chcielibyśmy, w imieniu nie tylko zarządu, ale też całego klubu, życzyć wszystkim kibicom i przyjaciołom Widzewa, by ten wyjątkowy, bożonarodzeniowy czas był dla nich okazją do przeżycia pięknych chwil wśród rodziny i bliskich.

PK: Życzymy wszystkim radosnych, spokojnych i obfitych na każdym polu, a do tego oczywiście czerwono-biało-czerwonych w tle, Świąt Bożego Narodzenia. I pamiętajcie, już w marcu widzimy się na Piłsudskiego 138, w nowym domu Widzewa!