Recepta prosta jak drut. Możliwe nawet, że kiedyś opatentował ją trener Kazimierz Górski, znany z podobnych sentencji. Możliwe jednak, że niechcący zdradziliśmy na kilka godzin przed startem spotkania plan Widzewa na mecz 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Aleksandar Vuković pewnie siedzi teraz z telefonem lub komputerem przy porannej kawusi i zaciera ręce.

Ale już całkiem na poważnie - każdy wie, że Widzew chce zgarnąć przed własną publicznością komplet punktów. Jedno zwycięstwo w rundzie jesiennej to naprawdę kiepski wynik i podopieczni Janusza Niedźwiedzia zrobią wszystko, by końcówka sezonu ułożyła się nieco lepiej niż ostatnie tygodnie. Do Łodzi przyjeżdża jednak napędzony Piast, który, zupełnie inaczej niż czerwono-biało-czerwoni, na wiosnę robi w lidze furorę.

Gliwiczanie przegrali w rundzie rewanżowej tylko dwa razy, przy czym ostatni raz jeszcze w lutym. Na wiosnę od Piasta lepsze były tylko Legia Warszawa i Raków Częstochowa… Na papierze nie wygląda to najllepiej, co nie? Z drugiej strony, wspomniany papier dawał Widzewowi spore szanse w starciu ze Stalą Mielec, a finał tamtej rywalizacji też trudno uznać za satysfakcjonujący dla kibiców ekipy z alei Piłsudskiego.

Statystyka zatem na bok - nie rozkładamy dziś na czynniki pierwsze ani ofensywy Piasta, ani jego formacji obronnej, nie zajrzymy nawet do strzeleckiego portfolio Kamila Wilczka. W przypadku Widzewa kompletnie pominiemy temat ostatnich słabości, niewielkiej liczby zdobywanych przez łodzian goli czy problemów zdrowotncyh pierwszej drużyny czerwono-biało-czerwonych. Nic z wyżej wymienionych aspektów nie jest dziś tak ważne, jak ostateczny wynik. A ten wyłoni się nam z dziewięćdziesięciu minut walki na murawie Serca Łodzi. Walki o trzy punkty. Kropka.

Widzew Łódź - Piast Gliwice / 23 kwietnia / niedziela / 15:00 / transmisja telewizyjna: Canal+ Sport / transmisja radiowa i studio przedmeczowe: WidzewTV