Global categories
Pogromca Czarnych Koszul: Byliśmy młodzi, ale pewni siebie
Piłkarzem Widzewa Łódź Jóźwiak był w latach 1991-1995. W tym czasie dla czerwono-biało-czerwonych zdobył 11 bramek w I lidze (ówczesnym odpowiedniku ekstraklasy). Co ciekawe, trzy z nich ustrzelił w jednym meczu. Miało to miejsce w czerwcu 1994 roku, kiedy łodzianie wybrali się do Warszawy na spotkanie z tamtejszą Polonią. Urodzony w Raciążu pomocnik swój popisowy festiwal strzelecki rozpoczął już w 3. minucie meczu, a dzieła zniszczenia dopełnił w 33. i 67. minucie, ustalając wynik spotkania na 3:0 dla Widzewa.
- Nigdy wcześniej ani później na tym poziomie nie udało mi się zdobyć trzech bramek w jednym meczu, więc na pewno dobrze tamto spotkanie pamiętam. Dla mnie było to wyjątkowe osiągnięcie. Każdy gol był wtedy inny. O ile dobrze pamiętam, najpierw przelobowałem bramkarza, później wykorzystałem akcję sam na sam i dołożyłem do tego gdzieś strzał sytuacyjny - wspomina po latach Bogdan Jóźwiak, obecnie trener trzecioligowej Lechii Tomaszów Mazowiecki.
24 lata temu faworytem meczu był Widzew, który ówczesne rozgrywki zakończył na szóstym miejscu. Polonia z kolei, w następstwie aż 19 porażek, pożegnała się z najwyższą klasą rozgrywkową. - O ile dobrze pamiętam, trenerem był wtedy świętej pamięci Władysław Stachurski, który dysponował stosunkowo młodym zespołem, po przebudowie. Przyszło kilku nowych chłopaków z innych klubów, ale faktycznie jechaliśmy wówczas do Warszawy jako faworyci - przyznaje nasz rozmówca.
Łodzianie w sezonie 1993/1994 mieli w swoim składzie już takich piłkarzy jak Marek Bajor, Ryszard Czerwiec czy Andrzej Michalczuk, ale dopiero tworzyli podwaliny pod wielki Widzew, który wkrótce miał zdominować rozgrywki ligowe. Widać wtedy było jednak zalążki solidnej piłkarsko i charakternej drużyny. - Mieliśmy dużą pewność siebie. Wiedzieliśmy, co robić na boisku, u siebie czy na wyjeździe. Były wypracowane już pewne automatyzmy. Mieliśmy duże zaufanie do kolegów i ich umiejętności - zdradza były piłkarz Widzewa.
Prowadzona przez Jóźwiaka Lechia mierzyła się już w obecnym sezonie z Polonią Warszawa. Mecz ten zakończył się bezbramkowym remisem, ale szkoleniowiec ekipy z Tomaszowa Mazowieckiego przekonuje, że spadkowicz z drugiej ligi może być groźny. - Polonia, jak na trzecią ligę, to zespół na pewno dość solidny. W jej szeregach znajduje się kilka godnych uwagi indywidualności - zawodników doświadczonych i ogranych na wyższym poziomie, jak Marczak, Wiśniewski czy Chałas. Na trzecią ligę to są naprawdę dobrzy piłkarze. Jeżeli trafią z formą to każdy z nich może rozstrzygnąć mecz. Ale i reszta to solidni piłkarze, wpierani młodzieżą - wyjaśnia. - Mecz był dość wyrównany, ale my mieliśmy chyba klarowniejsze sytuacje. Bezbramkowy remis wybronił polonii Mateusz Tobjasz - dodaje.