Piotr Burski: Gramy w Widzewie, tu nie ma odpuszczania
Ładowanie...

Global categories

19 August 2016 15:08

Piotr Burski: Gramy w Widzewie, tu nie ma odpuszczania

Strzelec dwóch bramek w ostatnim meczu podkreśla, że w takim klubie jak Widzew nie może być mowy o taryfie ulgowej. Nawet wtedy, gdy wynik przybiera dwucyfrową postać.

Sprowadzony latem napastnik Widzewa wyszedł na boisko na drugą połowę środowego meczu Pucharu Polski, w którym czerwono-biało-czerwoni pokonali LKS Gałkówek aż 10:0. - Każdy chciał się pokazać, bo już w sobotę czeka nas trudny mecz z Pelikanem Łowicz. Wszyscy wybiegali to spotkanie, zostawili na boisku w Gałkówku trochę serca i dali z siebie maksa. Fajnie, że wygraliśmy wysoko, bo początek - pomimo wielu sytuacji - był trochę niefrasobliwy. Gdybyśmy natomiast w drugiej połowie dogrywali do pustej bramki, to też wpadłoby trochę więcej goli - powiedział były zawodnik m.in. Wisły Płock i Miedzi Legnica.

Od pierwszej chwili można było dostrzec w grze Piotra Burskiego wielką chęć do strzelania bramek. Udało się dwukrotnie, ale jak przyznaje napastnik łodzian, tych goli na swoim koncie mogł zapisać jeszcze więcej. - Cieszę się, że udało mi sie dwukrotnie znaleźć drogę do bramki, chociaż gdyby kilka akcji ułożyło się lepiej w końcowym ich etapie, to mógłbym podwoić ten dorobek. Brakowało jednak niekiedy ostatniego podania, czasem szęścia - jak wtedy, gdy sędzia odgwizdał minimalnego spalonego. Wynik mógłby być wyższy, ale doceniamy tę "dwucyfrówkę" - dodał.

Widzew w tym spotkaniu posiadał przewagę absolutną. Dość powiedzieć, że nie pozwolił gospodarzom na oddanie nawet jednego strzału na bramkę Mateusza Wlazłowskiego. - To była dobra jednostka treningowa. Wyszedł trening strzelecki, z czego się cieszymy, bo chcieliśmy tych bramek zdobyć jak najwięcej. Nie zadowalał nas żaden rezultat, bo do takiego nastawienia obliguje nas klub, w którym występujemy. Tu jest Widzew, tu nie ma odpuszczania - niezależnie od tego, jak się układa poszczególne spotkanie. Kolokwialnie mówiąc: trzeba zapierniczać - stwierdził Burski.

Teraz piłkarzy Marcina Płuski czeka większe wyzwanie, jakim bez wątpienia jest wyjazd na trudny teren do Łowicza na mecz z miejscowym Pelikanem. - Zapominamy o tym, co wydarzyło się w Gałkówku i koncentrujemy się na lidze. Analizujemy każdy mecz, wyłapujemy błędy i myślę, że z każdym tygodniem będzie coraz lepiej. Teraz czeka nas mecz z Pelikanem, w którym mam nadzieję, że - jeśli oczywiście dostanę szansę od trenera - dam drużynie upragnione trzy punkty - zakończył napastnik czerwono-biało-czerwonych.