Global categories
Patryk Wolański: Wiele się od Maćka nauczyłem
Obecny bramkarz Warty Sieradz spędził w Widzewie aż sześć sezonów, sprawując przez długi czas funkcję kapitana drużyny. Łącznie przez niecałe trzy lata jego konkurentem do gry między słupkami był właśnie Patryk Wolański, który początkowo nie był zawodnikiem pierwszego wyboru, ale w rundzie wiosennej sezonu 2013/2014 ostatecznie wygrał z nim rywalizację o miejsce w bramce. W sobotę powody do zadowolenia mógł mieć tylko młodszy z ekstraklasowego duetu golkiperów - Wolański zakończył mecz z czystym kontem, podczas gdy Maciej Mielcarz skapitulował trzykrotnie.
Aktualny kapitan Widzewa dobrze wspomina wspólną pracę z doświadczonym kolegą, wyrażając się o sobotnim vis-a-vis z najwyższym uznaniem. - Nie mieliśmy okazji porozmawiać ze sobą dłużej. Spotkaliśmy się jedynie w tunelu przed wyjściem na boisko. Z Maćkiem przepracowałem 2,5 roku i zawsze z nim dobrze żyłem. Nawet, kiedy został drugim bramkarzem, to nie mieliśmy złych relacji. Sporo się nauczyłem od Maćka, bo to zawodnik, który przepracował wiele lat w ekstraklasie. Bardzo służyła mi współpraca z nim i Andrzejem Woźniakiem - wspominał rywalizację z Maciejem Mielcarzem obecny bramkarz Widzewa.
Pomimo bezdyskusyjnego zwycięstwa, czerwono-biało-czerwonych w spotkaniu z Wartą nie opuszczało szczęście. W 35. minucie przed znakomitą szansą stanął Marcin Kobierski, który wygrał starcie w bocznej strefie boiska z Radosławem Sylwestrzakiem, a następnie na raty minął Wolańskiego. Gospodarzy przed utratą gola uratował słupek, mimo pustej bramki oraz świetnie ustawionego w polu karnym innego ex-widzewiaka - Mariusza Zawodzińskiego, który czekał na podanie od kolegi z drużyny. - Mieliśmy mnóstwo szczęścia. Próbowałem ratować sytuację i wślizgiem nabiłem Kobierskiego. Dobrze, że na pełnym gazie biegł "Zielu", żeby zamknąć dojście do bramki. Kobierski musiał szybko uderzać i na nasze szczęście się pomylił. Mieliśmy też swoje sytuacje wcześniej w pierwszej połowie i także strzeliliśmy w słupek. Nie ma sensu patrzeć na pierwsze 45 minut przez pryzmat sytuacji stworzonej przez gości. Owszem, była klarowna, ale ogólnie graliśmy dobrze, co cieszy całą drużynę - opisał sytuację ze swojej perspektywy bramkarz Widzewa.
Piłkarze trenera Franciszka Smudy nie mają w bieżącym tygodniu wiele czasu na odpoczynek. Już w środę czerwono-biało-czerwoni udadzą się do Aleksandrowa Łódzkiego na mecz z liderem tabeli, Sokołem - klubem w którym wiosną 2013 r. na wypożyczeniu znalazł się Patryk Wolański. - Nie będzie to łatwy mecz z kilku powodów. Po pierwsze, mieliśmy problemy na wyjazdach, a po drugie - Sokół to aktualnie bardzo mocna drużyna. Mam nadzieję, że pojedziemy tam i zagramy jak u siebie, bo jest zainteresowanie tym meczem ze strony naszych kibiców. Zwycięstwo pozwoliłoby nam zmazać plamę z poprzednich wyjazdów i zapoczątkować pasmo wygranych na obcych boiskach, bo w naszej sytuacji mecze na stadionach przeciwników będą kluczowe w kontekście walki o awans - stwierdził bramkarz Widzewa, który o jednym ze swoich byłych klubów wypowiada się z dużym respektem, zachowując jednak spokój i koncentrację przed środowym meczem.
- Sokół to solidnie zorganizowany klub, którego drużyna prowadzona jest przez trenera Piotra Kupkę. Jak widać, z powodzeniem układa on zespół od roku. W dodatku, po takim czasie na pewno zżył się ze swoimi zawodnikami. W tym sezonie do ich ekipy dołączył chociażby Jakub Szarpak. My przede wszystkim musimy odpocząć i skupić się, żeby w środę być przygotowanym do kolejnej wojny o punkty - zakończył.