Global categories
Patryk Strus: Musieliśmy wybiegać te trzy punkty
Widzew pokonał na obiekcie przy ulicy Milionowej Ursus Warszawa 2:1, a tym samym przerwał serię dwóch meczów bez zgarnięcia kompletu punktów. Po wyjazdowych remisach z Lechią Tomaszów Mazowiecki i ŁKS Łomża przyszedł czas na mecz u siebie, co w tym sezonie do tej pory gwarantuje zwycięstwo. - Mieliśmy jeden cel - przede wszystkim wygrać mecz i wrócić do serii zwycięstw. Musieliśmy trochę uprzykrzyć życie przeciwnikowi, który przyjechał na nasz teren, a nie dostosowywać się do ich stylu gry - powiedział Patryk Strus.
Najlepszy strzelec ubiegłego sezonu w barwach Widzewa pojawił się na placu gry po zmianie stron, ale jego głównym zadaniem było skupienie się na destrukcji. - Dla mnie tych minut ciągle jest za mało, ale mam nadzieję, że będę w najbliższym czasie dostawał więcej szans w większym wymiarze czasowym. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć o swoim występie, bo graliśmy w osłabieniu i głównie moja rola opierała się na zadaniach defensywnych, trudno było cokolwiek pokazać z przodu - dodał.
Skrzydłowy Widzewa wszedł na boisko pięć minut przed tym, jak drugą żółtą (a w konsekwencji czerwoną) kartką ukarany został Krzysztof Możdżonek za upadek w polu karnym. - Wydaje mi się, że sędzia mógł podyktować rzut karny, ale zinterpretował to jako symulowanie. Trudno, taka jest piłka. Musieliśmy się zawziąć, pokazać charakter i wybiegać te trzy punkty do ostatniej minuty. Na drugą połowę wyszliśmy nieco odmienieni, i chociaż nie wiem dokładnie, co powiedział chłopakom w szatni trener Płuska, to po kilku minutach prowadziliśmy już 2:0. Swoją szansę wykorzystał Mateusz Michalski - dwie bramki przed własną publicznością to fajna sprawa. Trzeba pamiętać, że to zwycięstwo to zasługa całej drużyny - zakończył Strus.