Rezerwy
Akademia
Patryk Czubak: Nasz plan na ten mecz działał
W kadrze na ten mecz zabrakło dwóch bramkarzy, Kacpra Kwiatkowskiego i Konrada Reszki, którzy zmagają się z chorobą. Jakby tego było mało, już w 20. minucie z kontuzją murawę opuścił Marcel Buczkowski. Wobec tego, do bramki musiał wejść debiutujący Eryk Praiss. Czasem jest tak, że jeżeli coś ma się nie wydarzyć, to się właśnie wydarza. Reszka i Kwiatkowski są chorzy, kontuzji doznał Buczkowski. Zawsze jednak powtarzam, że nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego. Młody bramkarz wszedł do bramki i jak na gatunek tego spotkania, poradził sobie bardzo dobrze. Oczywiście, można się przyczepić do jakichś małych elementów, ale przede wszystkim to nie był łatwy mecz – mówił opiekun łódzkiej drużyny.
Do przerwy Widzew prowadził dwoma golami, ale w drugiej połowie na chwilę odpuścił przeciwnikowi, co poskutkowało zmniejszeniem prowadzenia i sporą nerwowością w końcówce. Przez pierwsze dwadzieścia minut drugiej połowy stworzyliśmy sobie dwie-trzy sytuacje, w jednej z nich mieliśmy trzy setki. Niestety, nie udało się tego sfinalizować. Potem przyszło pięć minut, gdy rywal miał trzy rożne, trzy auty, w takich prostych sytuacjach mogliśmy się lepiej zachować, a tego nie zrobiliśmy. To daje sporą nauczkę, że musimy być czujni do samego końca. Mieliśmy niepotrzebną nerwówkę, tymczasem mogliśmy zamknąć ten mecz zdecydowanie szybciej, bo nasz plan na to spotkanie działał. Zdominowaliśmy przeciwnika, choć według mnie to jeden z lepszych zespołów w tej lidze. Trzeba pochwalić chłopaków za realizację planu, ale też zwrócić uwagę na te pięć minut, które nie powinno mieć miejsca – stwierdził trener rezerw.
Bohaterem dzisiejszego meczu był Mateusz Kempski, który popisał się hat-trickiem. To jest chłopak, który rozwija się z każdym kolejnym dniem. Już gdy do nas przychodził, miał duże umiejętności, teraz staramy się to usystematyzować, włożyć w ramy, które pozwolą mu jeszcze częściej dochodzić do sytuacji. Gdy Mateusz realizuje plan, to trafia do siatki. Bramka na 2:0 to idealny przykład tego, jak chcieliśmy zaskoczyć przeciwnika. Napastnik był ustawiony po przeciwnej stronie osi piłki, między bocznym a środkowym obrońcą. Dzięki temu odległości się zwiększały, a Mateusz wykorzystał tę przestrzeń. Cieszę się, że to, co trenujemy, przekłada się na boisko – usłyszeliśmy.
Widzewiacy kontynuują maraton. We wtorek zagrają w okręgowym Pucharze Polski z LZS-em Justynów, a w piątek w lidze z RKS-em Radomsko. Ten maraton trwa cały czas, bo mieliśmy tylko jeden mikrocykl, gdy mogliśmy potrenować w pełnym wydaniu. To jest prawda, ale nie możemy nad tym lamentować, ponieważ nie mamy na to wpływu. W obu najbliższych meczach musimy pokazać się z dobrej strony, tak samo jak dzisiaj – dodał trener Czubak.