Global categories
Pani Basia wszystko załatwi
Mowa oczywiście o legendarnej widzewskiej kawiarni "U Pani Basi", która mieściła się w starym klubowym budynku. - Długo zastanawialiśmy się, czy zrobić tę kawiarenkę. Bo zajęła pięć pokoi biurowych - wspominał Wojciech Daroszewski, były działacz Widzewa, w rozmowie z WidzewTV. Ostatecznie kawiarnia powstała i szybko została jednym z najważniejszych miejsc na stadionie.
Obok, na tym samym piętrze, swój gabinet miał prezes Ludwik Sobolewski. To tam podejmowano wiele kluczowych decyzji w sprawie Widzewa i piłkarskiej drużyny, ale za ścianą również toczyło się klubowe życie. - Spotykaliśmy się tutaj na kawie i herbacie z kolegami z drużyny. To było miejsce z klimatem, gdzie można było w spokoju porozmawiać na różne tematy, dotyczące nie tylko gry i meczów - mówi Andrzej Możejko, były piłkarz Widzewa.
Niepowtarzalny klimat kawiarnia zawdzięczała przede wszystkim osobie pani Barbary Jarneckiej, która zarządzała tym miejscem. - Zazwyczaj pierwszy meldowałem się u pani Basi, która robiła mi kawę, potem jadłem tu obiad. Pani Basia to była dusza tego stadionu. Gdyby nie ona, to w stanie wojennym, gdy były kłopoty z dostaniem wszystkiego, pewnie bym zginął - wspominał kilka lat temu trener Władysław Żmuda w rozmowie dla "Dziennika Łódzkiego".
Pozostali byli trenerzy, piłkarze i działacze mówią to samo. To była kobieta od zadań specjalnych, która pomagała w wielu życiowych sprawach. Gdy w latach 70. i 80. ubiegłego wieku czegoś brakowało pracownikom klubu jeśli chodzi o żywność lub inne produkty, pani Basia zawsze miała żelazne rezerwy, które wyciągała "spod lady". Jak było taka potrzeba, potrafiła też zaopiekować się dziećmi piłkarzy, a nawet wysłuchać ich sercowych rozterek... - To była taka nasza widzewska "mama", wokół której integrowało się nasze środowisko - mówi Andrzej Możejko.
Można powiedzieć, że Barbara Jarnecka bywała również nieformalnym członkiem sztabu szkoleniowego piłkarskiej drużyny. Na przykład trener Władysław Żmuda, który doprowadził Widzew do mistrzowskiego tytułu w 1982 roku i półfinału Pucharu Mistrzów w kolejnym, właśnie u pani Basi gromadził materiały i sportowe gazety, na podstawie których potem analizował składy rywali i przygotowywał taktykę na dane spotkanie.
W klubowej kawiarni "U Pani Basi" powstało też pierwsze, nieoficjalne muzeum Widzewa, bo właśnie tutaj w szklanych gablotach stały puchary i inne trofea wywalczone przez piłkarzy oraz sportowców innych sekcji. O ten zbiór dbała oczywiście pani Barbara, która w 2010 roku otrzymała Honorową Odznakę 100 lat Widzewa Łódź.
Dwa lata później, 3 lutego 2012 roku, Barbara Jarnecka zmarła w wieku 64 lat. Spoczęła na cmentarzu Wszystkich Świętych na Olechowie. Odeszła w zapomnieniu, ale jej grób odnaleźli fani z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kibiców "Tylko Widzew", którzy o swoich ustaleniach poinformowali byłych piłkarzy Widzewa. W sprawę zaangażowało się wielu byłych zawodników, na czele z Wiesławem Wragą - prezesem Stowarzyszenia Byłych Piłkarzy Widzewa Łódź im. L. Sobolewskiego, który bardzo dobrze znał panią Basię. Dzięki ich pomocy i zbiórce pieniędzy udało się odnowić grób pani Basi, będącej jedną z niezapomnianych postaci w historii klubu.