Global categories
Otwarcie stadionu dodatkowo nas mobilizuje - rozmowa z Piotrem Okuniewiczem
Dariusz Cieślak: Odliczamy już godziny do wielkiego meczu otwarcia. Nerwowa atmosfera udziela się w zespole?
Piotr Okuniewicz: - W pewnym stopniu z pewnością tak, ale chcemy skupić się przede wszystkim na kolejnym celu, który przed nami. Wiemy, o co gramy i wiem, jak ważne jest to spotkanie, zarówno w perspektywie otwarcia stadionu, jak i w perspektywie całego sezonu. Chcemy je wygrać jak każde inne, a otwarcie nowego stadionu tylko dodatkowo nas mobilizuje. Wiemy, że jutro na stadionie będzie dopingować nas komplet kibiców i właśnie stąd zgrupowanie. Musimy trochę odciąć się od tej całej wrzawy związanej z otwarciem, a skupić przede wszystkim na pokonaniu ligowego rywala.
Wiecie czego się od was wymaga, ale osiemnaście tysięcy kibiców spowoduje niecodzienną wrzawę. Ten tłum będzie domagał się zwycięstwa Widzewa. Nie boicie się, że to wszystko może wam "związać ręce" w kluczowych momentach?
- Właśnie po to jest to zgrupowanie w Gutowie. Przyjechaliśmy tutaj się wyciszyć. Mamy kilku bardziej doświadczonych zawodników, którzy grali już pod większą presją. Myślę, że to na nich będzie spoczywać większa odpowiedzialność. To oni podbudują tych mniej doświadczonych. Wejdziemy na boisko jako drużyna. Nie ważne czy ktoś akurat wyjdzie w pierwszej jedenastce, czy usiądzie na ławce rezerwowych. Mamy mocny skład, zarówno pod względem piłkarskim, jak i mentalnym. Każdemu z nas zależy na realizacji wspólnego celu. To budujące, że potrafimy się wspólnie mobilizować. Budujemy coś fajnego, bo wydaje mi się, że w naszym zespole bez zawahania, jeden za drugim pójdzie w ogień.
W swojej karierze zaliczyłeś już występ w ekstraklasie, ale czy miałeś już okazję zagrać przy takiej liczbie kibiców?
- Grałem już przy jedenastu tysiącach bodajże. Wiem jak to mniej więcej może wyglądać. Jest na pewno przyjemnie, gdy wychodzi się na boisko przy takiej wrzawie. Gramy przecież dla kibiców. Super jest czuć ich ogromne wsparcie. Gdy wychodzi się w takim momencie na boisko, głowa nie leci gdzieś w dół, ona idzie do góry bo ma się świadomość wsparcia ze strony dwunastego zawodnika.
Jesteś nowym zawodnikiem w kadrze Widzewa Łódź. Możesz już powiedzieć, że w Łodzi czujesz się jak w domu?
- Ciężko powiedzieć. Bez wątpienia, jeśli chodzi o klimat w drużynie, to z ręką na sercu, mogą powiedzieć, że jesteśmy jedną wielką rodziną. Świetnie się tutaj czuję. Mamy wspaniałych ludzi w drużynie, w tym doświadczonych zawodników podchodzących stąd, którzy dbają o to, żeby nasze relacje były jak najlepsze. Mimo dużej rywalizacji w składzie wszystko przebiega bez zarzutów. Nie ma żadnych nieprzyjemności czy jakieś niezdrowej rywalizacji, która może rozbić nawet najmocniejszy kadrowo zespół.
A co do miasta?
- Jestem tutaj dopiero miesiąc, dlatego dopiero oswajam się z tym miejscem, poznaje wszystkie uroki. W mieszkaniu już się zaaklimatyzowałem (śmiech), ale do całkowitego oswojenia z miastem jeszcze potrzebuję trochę czasu. Nowi zawodnicy zawsze mają trochę ciężej, ale powoli wszystko się ułoży.
Za wami pierwszy mecz i zwycięstwo. Jednak strata do lidera to nadal dwanaście punktów. To dużo ?
- Dużo. Dwanaście punktów to dużo, ale dopóki piłka jest w grze, wszystko jest możliwe. Nie takie cuda widzieliśmy na boiskach piłkarskich. Jesteśmy w stanie to odrobić. Przy naszym regularnym wygrywania, pewnym kompletowaniu punktów wszystko jest możliwe. Ważne żebyśmy wygrywali. Taki będzie nasz plan z tygodnia na tydzień. Jeśli my będziemy wygrywać, to ŁKS w końcu musi się pomylić. I to wykorzystamy.