Global categories
Niesamowity wyczyn Millera, szczęśliwy Majak - wokół meczu z Finishparkietem
Niepokonani
Widzew Franciszka Smudy kontynuuje imponującą passę meczów bez porażki. W obecnym sezonie łodzianie pod wodzą byłego selekcjonera reprezentacji Polski rozegrali już 9 meczów ligowych i dwa pucharowe. Tylko dwukrotnie w tych występach podzielili się punktami z rywalami - w Morągu z Kaczkanem Huraganem i w Łodzi z Ursusem Warszawa. Pozostałe spotkania zakończyły się ich zwycięstwami.
Kolejna twierdza zdobyta!
W niedzielę armia Widzewa szturmem wzięła kolejny nieprzychylny jej dotychczas trzecioligowy bastion. Po odczarowaniu obiektów w Aleksandrowie Łódzkim i Ząbkach, z których w poprzednim sezonie widzewiacy wracali nie tylko z zerowym dorobkiem punktowym, ale też workiem trzech straconych bramek, tym razem czerwono-biało-czerwoni zrewanżowali się ekipie z Nowego Miasta Lubawskiego za dramatyczną porażkę 2:3 sprzed roku. Co ciekawe, zarówno Sokół KONSPORT, Legia II i Finishparkiet Drwęca w obecnych rozgrywkach na własnych obiektach przegrały tylko raz - właśnie z Widzewem. Warto dodać, że na początku sezonu zespoły te były, obok łodzian, wskazywane jako faworyci rozgrywek, a Sokół KONSPORT zajmuje obecnie pozycję lidera w stawce.
Gramy do końca, RTS, gramy do końca
Widzewiacy w kolejnym meczu potwierdzili, że są przygotowani zarówno fizycznie, jak i mentalnie, do walki od pierwszej do ostatniej minuty meczu. Bramka z doliczonego czasu gry w Nowym Mieście Lubawskim była już ósmą w tym sezonie (na 19 zdobytych w lidze pod wodzą Franciszka Smudy) strzeloną w ostatnim kwadransie gry, a piętnastą odnotowaną w drugiej części gry.
Kto ma Millera, ten wygrywa
Niesamowite szczęście do meczów Finishparkiet - Widzew ma napastnik łódzkiego zespołu, Michał Miller. 26-letni snajper w minionym sezonie jako piłkarz klubu z Nowego Miasta Lubawskiego dwukrotnie pokonał widzewiaków, w obu spotkaniach zdobywając zgodnie po bramce. Po zmianie barw klubowych podtrzymał jednak passę i ponownie z meczu tych drużyn wyszedł zwycięsko i z bramką, choć tym razem już w koszulce Widzewa. Nie mamy nic przeciwko, żeby ta seria przedłużona została wiosną przyszłego roku.
Co dwie głowy, to nie jedna
Znane polskie przysłowie okazało się być prorocze, choć może nie do końca w sposób, w jaki zazwyczaj jest interpretowane. Dwa strzały głową Sebastiana Zielenieckiego i Radosława Sylwestrzaka - zapewniły bowiem widzewiakom komplet punktów w niedzielnym meczu, podczas gdy jedna "główka" tego drugiego tydzień wcześniej dała łodzianom zaledwie remis w starciu z Ursusem. Obaj panowie wyrastają na królów pola karnego - swojego i rywali. Oby tak dalej!
Majak tym razem szczęśliwy
Sławomir Majak kibicom Widzewa kojarzy się przede wszystkim ze złotą erą klubu pod koniec XX wieku, kiedy to łodzianie sięgali po mistrzostwo Polski i dumnie reprezentowali kraj w elitarnej Lidze Mistrzów. Ostatniej wiosny znakomity niegdyś piłkarz sprawił jednak Widzewowi olbrzymią przykrość, pokonując go w Łodzi w roli trenera Finishparkietu Drwęcy, odzierając jednocześnie z resztek nadziei na awans w sezonie 2016/2017. W niedzielę obecny szkoleniowec Sokoła Ostróda z wysokości trybun oglądał już zupełnie inny Widzew, który nie dał gospodarzom, a jego byłym podopiecznym, szans, wygrywając pewnie 3:1.
Jesteście zawsze tam...
Kibice Widzewa ponownie nie zawiedli. W Nowym Mieście Lubawskim, mimo przerażająco wczesnej godziny rozgrywania meczu (11:00 w mieście oddalonym od Łodzi o około 250 kilometrów), stawili się w sile 350 osób i gorąco dopingowali zespół. Piłkarze odwdzięczyli się im trzema ładnymi bramkami i tradycyjnymi, pomeczowymi podziękowaniami. Trudno o przyjemniejsze obrazki w niedzielne popołudnie.