Global categories
Nie wypada nam tak grać - rozmowa z Aleksandrem Majerzem
Adrian Somorowski: Zagraliście z zespołem występującym klasę niżej, tymczasem wyglądało to tak, jakby to Widzew grał w okręgówce, a gospodarze w IV lidze.
Aleksander Majerz: Przykro cokolwiek mówić. Kolejny raz zawiedliśmy kibiców. Nie wypada nam grać takich spotkań. Staramy się szukać powodów, dlaczego nasza gra wygląda tak, a nie inaczej. Mam nadzieję, że chociaż w sobotę zmażemy plamę z tego meczu. Pozostaje nam już jedynie walka na ligowym froncie.
Za wami kolejny mecz bez zwycięstwa. Po świetnym spotkaniu ze Stalą przytrafia się drugi z rzędu mecz, w którym zespół pod żadnym względem nie przypomina drużyny, która rozbiła rywala z Głowna 5:1. Co jest tego powodem?
- Nie jestem w stanie tego wyjaśnić. Chcemy, staramy się, walczymy, ale to jest za mało. Ze Stalą zrealizowaliśmy wszystkie założenia taktyczne, jakie chcieliśmy. Z meczu na mecz jednak zamiast to utrzymać, prezentujemy się co raz gorzej. Graliśmy bez jaj. Tak to wyglądało. Nie możemy tak grać. Jest nam bardzo przykro z tego powodu.
Brakowało Adriana Budki? Kiedy on jest na boisku to i gra wasza z przodu wygląda lepiej.
- Adrian wnosi dużo doświadczenia, ale nie możemy tłumaczyć porażki jego brakiem. Mamy tak szeroką kadrę, że każdy chce grać w meczu i pokazać się z jak najlepszej strony. Nie wiem, czy z Adrianem byłoby lepiej. Zawiedliśmy na całej linii i nie możemy się usprawiedliwiać.
Nad czym, Twoim zdaniem, musicie popracować? Jak tak dalej pójdzie, to może się okazać, że nawet planowane wzmocnienia zimą nie pomogą, gdyż strata do awansu będzie już zbyt duża.
- To są dalekie plany. Musimy się skupić na tym, by z każdego meczu wywozić 3 punkty, a co będzie po zimowej przerwie to się okaże. Gramy do połowy listopada i nie możemy sobie pozwolić na wpadki. Zarówno na wyjazdach jak i tym bardziej u siebie musimy wygrywać.
Od początku drugiej połowy nie widać było w Waszej grze tzw. sportowej złości. Zespół zaczął się lepiej prezentować dopiero po stracie drugiego gola, gdy w zasadzie było już za późno. Podobnie zresztą było w Rosanowie po niestrzelonym karnym i drugiej czerwonej kartce. Potrzebujecie impulsu, by dawać z siebie więcej?
- Wychodząc na drugą połowę, w głowach mieliśmy jeszcze, że mamy dużo czasu. Tracąc drugą bramkę w 64. minucie, było już jednak ciężko i trzeba było za wszelką cenę gonić wynik. Niestety, nie udało się i dla nas przygoda z Pucharem Polski dobiegła końca.