Global categories
Nie przychodzę tu tylko na rok - rozmowa z Aleksandrem Kwiekiem
Dariusz Cieślak: Zawodnik, który rozegrał ponad 300 meczów na boiskach ekstraklasy podpisuje umowę z zespołem o bardzo bogatej historii, ale występującym jednak w III lidze. Skąd taki kierunek?
Aleksander Kwiek: Będę szczery. Na pewno trudno byłoby mi w tym momencie otrzymać jakąś dobrą, konkretną ofertę w ekstraklasie. Miałem ciekawe propozycje z pierwszoligowych drużyn, ale ostatecznie, po rozważeniu wszystkich za i przeciw, zdecydowałem się na Widzew. Będąc na trybunach na ostatnim meczu ligowym z Sokołem Aleksandrów Łódzkim w ogóle nie czułem, że to czwarty poziom rozgrywkowy. Mam nadzieję, że takie same odczucia będę miał na boisku. Widzew ma ściśle określone plany i to mi się podoba. Chcę wspólnie z klubem awansować i pomóc mu odzyskać pozycję w polskim futbolu. W tym sezonie priorytetem jest awans do II ligi. Przyjechałem po to, żeby pomóc to wszystko zrealizować.
Rozmowy z łódzkimi działaczami prowadziłeś już zimą tego roku. Czego zabrakło, żeby wtedy przenieść się do Łodzi?
- Tak, były takie rozmowy, ale miałem wtedy jeszcze ważną umowę z Górnikiem. Myślałem, że może trochę inaczej to wszystko się potoczy. Ostatecznie, wyszło jak wyszło. Nie ma co patrzeć za siebie. Cieszę się, że teraz mogę już pomóc chłopakom w walce o awans.
W Łodzi upatrują w tobie kogoś w postaci "recepty" na spokój. Tego czasem brakowało w naszej grze w minionym sezonie: przemyślanego rozrzucenia piłki, rozegrania na boki.
- Będę robił wszystko, żeby wypełnić tę lukę i robić to, czego ode mnie oczekiwać będzie sztab szkoleniowy. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby nie zawieść drużyny i kibiców, dla których w tym sezonie nie ma innego realnego rozstrzygnięcia niż awans do II ligi. Wiadomo, że czasem boisko weryfikuje nawet najłatwiejsze cele, ale ja zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyśmy grali jak najlepiej i wywalczyli upragniony awans.
Masz bardzo bogate piłkarskie CV, ale niektórych kibiców może martwić twój ostatni sezon, który w dużej mierze spędziłeś nie w pierwszej drużynie Górnika Zabrze, a w jego trzecioligowych rezerwach.
- Tak, tak, słyszałem już te obawy, gdzieś w przekazach prasowych. Uspokajam wszystkich. Mimo, iż szansę gry dostawałem głównie w rezerwach, to jestem przygotowany do nowego sezonu. Gorzej byłoby, gdybym w ogóle nie grał, ale grałem regularnie. Także nie ma tu mowy o jakimś nieprzygotowaniu fizycznym czy kondycyjnym. Dzięki tej trzeciej lidze udało mi się zachować rytm meczowy. To jest w tym momencie najważniejsze.
Wielu zawodników ma problem z przestawieniem się z piłki ekstraklasowej na trzecioligową, gdzie styl gry nie jest już tak bardzo techniczny. Może to sprawić ci problem?
- Nie. Nie mam żadnych obaw z tym związanych, właśnie dzięki tym miesiącom spędzonym w trzecioligowych rezerwach Górnika. Poznałem tam specyfikę gry na tym poziomie rozgrywkowym. Nie będę miał żadego problemu z przestawieniem się na ten styl gry.
Z trenerem Cecherzem już pewnie rozmawiałeś, byłeś na ostatni meczu Widzewa zakończonego sezonu. Znasz już swoją rolę w przyszłym sezonie?
- Jeszcze nie odbyliśmy takiej konkretnej rozmowy dotyczącej moich zadań i roli w zespole. Oczywiście domyślam się, czego będzie się ode mnie wymagać. Już od pierwszego treningu chcę pokazać się z jak najlepszej strony i udowodnić swoją przydatność w zespole. Póki co, skupię się na sumiennej pracy na treningach i będę cierpliwie czekał na taką szczegółową rozmowę z trenerem.
W Widzewie, przy takiej publiczności, nierozerwalnym elementem pracy jest presja. Z racji swojego doświadczenia będziesz tym, który jako pierwszy będzie musiał ją udźwignąć, czasami zabierając na plecach jeszcze kolegów.
- Nie ma nic bardziej motywującego niż presja wiernych kibiców. Jestem przekonany, że będzie ona działała na mnie bardzo mobilizująco, a jeżeli przy okazji swojego doświadczenia będę mógł wspomóc również młodszych kolegów z drużyny, to będzie to dla mnie dodatkowa satysfakcja. Damy radę.
Podpisałeś umowę na rok z opcją przedłużenia o kolejny. Co się musi stać, by opcja stała się faktem?
- Widzew musi awansować do II ligi. Taki zapis jest w moim kontrakcie i zrobię wszystko, żeby to zrealizować, bo nie przyjechałem tu tylko na rok, tylko chciałbym być jak najdłużej i awansować do II, później do I ligi, a jeśli zdrowie pozwoli - to nawet do ekstraklasy.
Chyba jesteś jedynym zawodnikiem Widzewa, który może o sobie powiedzieć: mistrz Polski. A już na pewno jedynym, który o Ligę Mistrzów bił się z Realem Madryt.
- Ojej… to było bardzo dawno temu. To było raptem osiem minut, ale osiem minut spędzonych w piłkarskim niebie. Wtedy nie do końca to wszystko do mnie docierało. Dopiero dzisiaj, z perspektywy czasu, dochodzi do mnie, że to było jedno z najpiękniejszych wydarzeń w mojej piłkarskiej karierze. Pamiętam każdy moment tamtego meczu.