Global categories
Najważniejsza jest drużyna - rozmowa z Kamilem Tlagą
Łukasz Kolecki: Wiem, że dla ciebie gra w Widzewie to naprawdę duża sprawa. Jesteś pod wrażeniem kibiców, całej otoczki. Jak wspominasz fetę po awansie?
Kamil Tlaga: Wiadomo, jakim klubem jest Widzew - jak wiele zrobił dla polskiej piłki. Dla mnie historia tego klubu, legendy, kibice to mega ważna sprawa. Cieszę się, że mogę tu grać. A jak wspominam fetę? Bardzo mocno to przeżyłem, naprawdę nie spodziewałem się, że będzie tak to wyglądać. Takie rzeczy zapadają w pamięć na lata. Są to wspomnienia, które opowiadasz potem dzieciom. Kibice, race, śpiewy, coś niesamowitego. Czujesz, że zrobiłeś coś dobrego dla Widzewa a kibice w trakcie fety dają temu wyraz. Liczę na to, że za rok też będziemy tak świętować!
Cała piłkarską karierę spędziłeś na Mazowszu, ale wydaje się, że tu w Łodzi odnajdujesz się bardzo dobrze.
- Inaczej nie mogło być, skoro tam się urodziłem. Natomiast faktem jest, że w Łodzi się odnalazłem i podoba mi się tutaj. Do tej pory poznałem samych fajnych ludzi i znajomych. Cieszę się więc, że zostanę tutaj dłużej.
Możemy już oficjalnie powiedzieć na jak długo zostajesz w Widzewie?
- Chyba możemy, nie jest to tajemnicą i nikt nie będzie miał pretensji. Podpisałem kontrakt na dwa lata. Liczę na to, że te dwa lata będą owocne - awans co roku to nasz cel. Oczywiście, wierzę w to, że uda mam się zrealizować założenia a ja swoją osobą w tym pomogę.
Jesteś w optymalnym wieku dla piłkarza. Czujesz, że tu w Widzewie możesz zapisać piękną kartę w swojej piłkarskiej karierze?
- Tak. Czuję się dobrze, zdrowo się prowadzę, staram się dbać kompleksowo o siebie. Jestem już doświadczonym piłkarzem, co też staram się wykorzystać jako swój atut. Natomiast czuję, że mogę pograć jeszcze kilka lat i pomóc Widzewowi w odbudowie. Każdy z nas chciałby się zapisać na kartach historii klubu. Kluczowe będą tutaj kolejne awanse - jeśli uda nam się to osiągnąć, to karty historii mogą wypełnić się pięknymi chwilami. Dla mnie osobiście ważną sprawą będzie, jeżeli uda zrobić się coś dużego i zostanie to zapamiętane.
Masz dobre rozeznanie w klubach z województwa mazowieckiego. Kto może w namieszać w rozgrywkach?
- Zawsze mocny był Ursus - miał dobra drużynę i zawodników, którzy co roku zajmowali drugie miejsce. Pamiętam, że zawsze ciężko się grało przeciwko nim, ale chyba teraz trener i paru chłopaków odeszło. Myślę, że będzie to mocna drużyna. Dalej mamy Świt Nowy Dwór Mazowiecki, który jest trudny do oceny. Do pewnego momentu walczyli o baraż, utrzymali sie dzięki Polonii. Jest to drużyna nieprzewidywalna, co pokazała w Pucharze Polski ogrywając Znicz Pruszków. Następny klub to Huragan Wołomin - moje okolice. Teraz zmienił się trener, który uważam, że już niedługo będzie pracował wyżej, niż III liga. Mam tam wielu znajomych, są to zawodnicy ograni, którzy długi czas też grali w II i III lidze. Dużym osłabieniem będzie odejście najlepszego zawodnika w drużynie - Marcina Stańczyka. Jest to beniaminek, ale drużyna bardzo solidna.
Nowy sezon to nowe wyzwania, ale dla ciebie III liga to znany teren.
- Na ten moment ciężko powiedzieć czy znany. Grałem na tym poziomie około 5 lat, a wtedy w opinii wielu osób i mojej grupa łódzko-mazowiecka była najsilniejsza. Teraz po reformie będzie to zupełnie inna III liga, inne drużyny. Z drugiej strony, kiedy patrzę na tabelę, uważam że nasza grupa będzie znowu najmocniejsza.
Rywalem do gry na prawej obronie jest Marcin Kozłowski. Znacie się z poprzedniego klubu, ale sentymentów nie będzie.
- Jak już mówiłem, to ma być zdrowa rywalizacja. Wychodzimy na trening i trzeba walczyć o swoje, ale nie w jakiś brutalny sposób. Myślę, że ta rywalizacja wyjdzie mnie jak i jemu na dobre. On napędza mnie, a ja jego i o to chodzi. Podobnie jest z innymi zawodnikami, którzy rywalizują na swoich pozycjach w drużynie. To ma podnosić umiejętności zespołu jako całości.
Twoim atutem jest wszechstronność, w sparingach byłeś ustawiany na pozycji defensywnego pomocnika, jak odnajdujesz się w tej roli?
- Tak, to prawda. Mogę grać zarówno na boku obrony lub pomocy, jak i w środku pola. Trener podczas rozmowy pytał każdego z nas, jaką ma drugą, "alternatywną" pozycję. Jako swoją podałem też defensywnego pomocnika. W tym miejscu na boisku grałem w Legionovii, kiedy zespół prowadził trener Bartoszek. Nie wyglądało to źle, Przemek i Prince mogą zaczynać się bać o miejsce w składzie. Oczywiście żartuje, tak na poważnie wiadomo, że będę rywalizował na boku obrony i na tym się skupiam.
Jaki jest cel Kamila Tlagi na ten nowy sezon?
- Najważniejszy jest cel drużynowy, czyli awans. Jeśli chodzi o moje osobiste cele, to będzie dobrze, jeśli uda się zaliczyć kilka asyst i bramek. Wszyscy pamiętamy jednak o tym, że najważniejsza jest drużyna i awans do II ligi.