Global categories
Mniej godzin treningów dla Widzewa. Nie będzie "hybrydy"
W bazie treningowej przy ul. Małachowskiego są trzy duże boiska - ze sztuczną nawierzchnią, naturalną i hybrydowe. Do tej pory widzewiacy trenowali tylko na dwóch, a do tego jeszcze na orliku. Hybrydowe było bowiem wciąż niegotowe i trwały nad nim prace.
Widzew, zgodnie z prośbą MOSiR, który zarządza ośrodkiem, przysłał zapotrzebowanie dotyczące treningów w bazie w parku 3 Maja. Klub zaplanował na hybrydowym boisku 30 godzin tygodniowo, w tym mecze zespołów młodzieżowych. Zwykle taka nawierzchnia, czyli murawa składającą się z naturalnej trawy wzmocnionej wykładziną tkaną z trawy syntetycznej, pozwala nawet na 42 godziny treningów tygodniowo. Przy zgłaszaniu zapotrzebowania klub wziął pod uwagę też potrzeby rugbistów Budowlanych.
Tyle że firma Greenboss, która zajmuje się boiskami zarówno na stadionie Widzewa, jak w bazie treningowej w parku 3 Maja wydała opinię, że murawa określana jako hybrydowa nie spełnia takich wymogów. To znaczy, że jest zbyt mało trawy syntetycznej w stosunku do naturalnej. Dlatego musi być zakwalifikowana jako murawa o nawierzchni naturalnej. A na takiej można trenować maksymalnie osiem godzin tygodniowo - tak jak się to dzieje na boisku obok, gdzie zwykle ćwiczy pierwsza drużyna.
- Właśnie dowiedzieliśmy się, że to nie jest już boisko z hybrydową nawierzchnią. Okazuje się, że jest tu zbyt dużo trawy naturalnej. Została podobno położona niewłaściwa mata. To oznacza, że z tego boiska będziemy mogli korzystać tylko osiem godzin tygodniowo. Dla drużyn młodzieżowych Akademii Widzewa zabraknie ponad 20 godzin treningów w tygodniu lub będą zmuszone ćwiczyć na boisku ze sztucznym nawierzchnią, które nie powinno być podstawą w treningu młodzieży - podkreśla Piotr Szor, dyrektor zarządzający Widzewa. - Zarząd Inwestycji Miejskich zapewniał nas, że będzie to murawa, na której będzie można trenować nawet 42 godziny w tygodniu. To jasne, że w takiej sytuacji nasze potrzeby treningowe nie zostaną zaspokojone nawet w połowie. Stoimy pod ścianą i nie za bardzo wiemy jak sobie z tym problemem poradzić. Pewnie będziemy musieli go rozwiązać sami poprzez szukanie boisk w Łodzi lub najbliższych okolicach - dodaje.
Problemów w bazie treningowy przy ul. Małachowskiego jest więcej. Przeciekający dach sprawił, że budynek nie został w pełni oddany, nie ma też magazynu, w którym można by składać sprzęt służący do treningu, przy boisku ze sztuczną nawierzchnią nie ma boksów dla rezerwowych i można tam było rozgrywać mecze tylko warunkowo, a na dodatek żadna firma nie zgłosiła się do przetargu na opiekę nad boiskami.
- Najwidoczniej zabrakło nadzoru właściwych do tego urzędników podczas wykonywania prac. Wybór firmy Saltex na wykonawcę, która miała już problemy i prowadzone postepowania w innych miastach, stawał pod znakiem zapytania, czy będzie w stanie dokończyć inwestycję i wykonać ją prawidłowo. To się potwierdziło, bo nie dość, że nie sfinalizowała prac, to te, która wykonała, zrobiła fatalnie - uważa Szor. - Ośrodek tylko z zewnątrz wygląda ładnie, ale nie spełnia oczekiwań naszych czy innych drużyn. Oczekujemy planów dalszych działań i propozycji rozwiązania problemu, czyli tak naprawdę braku bazy treningowej dla naszego klubu. Przecież zainwestowano w ten ośrodek co najmniej 11,5 mln zł. Mam nadzieję, że jednak profesjonalna firma zgłosi się do przetargu, bo przecież niedawno był taki problem, że nie miał kto podlewać boiska z naturalną nawierzchnią, co o mało nie skończyło się dramatem - dodaje.
Brak miejsca do trenowania to ogromny problem dla Akademii Widzewa. Tym bardziej że Marcin Płuska, jej dyrektor sportowy, zamierza już od nowego sezonu zwiększyć liczbę grup młodzieżowych trenujących w ramach widzewskiej szkółki.
- Napotykamy na olbrzymie kłopoty. Osiem godzin to nawet nie jest pełny mikrocykl tygodniowy dla juniora starszego, a gdzie inne drużyny młodzieżowe. Jesteśmy skazani na pracę głównie na sztucznej nawierzchni, która latem bardzo mocna się nagrzewa. Może też prowadzić do kontuzji stawów skokowych, kolanowych czy kręgosłupa - uważa Marcin Płuska. - Będziemy musieli szukać innych miejsc do trenowania. A przecież wdrażamy projekt Akademii Widzewa, który zakłada powiększenie liczby drużyn i szkolenia także oczników od 2008-2011 - podsumowuje.