Global categories
Mikołaj Gibas: Chcę z Widzewem osiągnąć coś wielkiego
Gibas w Widzewie powinien czuć się dobrze także dlatego, że wcześniej do drużyny dołączył Konrad Gutowski. Obaj grali razem w Podbeskidziu w drużynie, która wywalczyła awans do Centralnej Ligi Juniorów. W piłkę Mikołaj zaczął grać w rodzinnym Żywcu. Poszedł w ślady ojca, który też był piłkarzem tamtejszego Górala. Do Podbeskidzia trafił w wieku 16 lat - po tym, jak wypatrzył go trener juniorów tego zespołu. Po sezonie nie przedłużył kontraktu i szukał klubu.
- Mój menedżer zaproponował trenerowi Radosławowi Mroczkowskiemu, by sprawdził mnie w sparingach. Zagrałem z Bronią Radom i GKS-em Katowice. Szkoleniowiec był zadowolony z mojej postawy, dał zielone światło na podpisanie kontraktu i szybko się udało dogadać - mówi Gibas. - Miałem inne oferty, ale gdy usłyszałem, że Widzew jest mną zainteresowany, to bardzo chciałem tu przyjść. To, co się dzieje w tym klubie i na trybunach dotarło nie tylko do Bielska-Białej, ale odbiło się echem w Europie. Wielu piłkarzy chce być częścią tej historii. Ja też chcę być w gronie tych, którzy pomogli Widzewowi w powrocie do ekstraklasy - dodaje.
Gibas przyznaje, że wpływ na jego decyzję mieli też dziadek, ojciec i wujek. - Oczywiście nie pamiętam jak Widzew odnosił sukcesy, bo nie było mnie wtedy na świecie. Ale ten klub doskonale znają mój dziadek czy tata, a wujek, choć mieszka w Żywcu, jest kibicem od lat. W pokoju wiszą plakaty, ma szaliki. Rozmawiałem z nim o Widzewie i powiedział: "Wow, idź tam" - mówi Gibas. - Podpisałem kontrakt na trzy lata, ale chciałbym w tym klubie spędzić więcej czasu. Chcę z Widzewem osiągnąć coś wielkiego - dodaje.
Niespełna 20-letni stoper (albo prawy obrońca, bo z powodzeniem grywać może również tam) inaugurację sezonu w Łodzi z Olimpią Elbląg obejrzał z trybun. W drugiej kolejce znalazł się już w kadrze meczowej na spotkanie z Rozwojem Katowice. Podobnie było ze Zniczem Pruszków. Na debiut jeszcze czeka. Jakie ma zalety?
- Na pewno jestem waleczny, nogi na boisku nie odstawię. Zwykle tam, gdzie trenowałem, byłem najszybszy w drużynie. To mój atut - podkreśla Gibas. - Atmosfera na meczu z Olimpią zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Stadion Podbeskidzia też jest nowy, ale nigdy nie ma takich tłumów. Kiedy wychodzisz na boisko i widzisz 17 tys. kibiców, to motywacja jest podwójna. Presja oczywiście też, ale dla mnie kończy się wraz z pierwszym gwizdkiem - podsumowuje.