Michał Miller: Poczekam na swoje gole
Ładowanie...

Global categories

13 August 2017 14:08

Michał Miller: Poczekam na swoje gole

W meczu ze Świtem Michał Miller zaliczył dwie asysty. Napastnik Widzewa ma jednak nadzieję, że uda mu się wpisać na listę strzelców w najbliższym spotkaniu z Wartą Sieradz.

Michał Miller w meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki zaliczył dwie asysty. Jego podania otwierały drogę do bramki zarówno Mateuszowi Michalskiemu, jak i Danielowi Mące. Po spotkaniu napastnik Widzewa przyznał, że asysty cieszą go tak samo, jak wpisywanie się na listę strzelców. - Jestem zadowolony ze zwycięstwa i z tego, że zmazaliśmy plamę po ubiegłotygodniowym fatalnym występie w Sulejówku. Na początku ten mecz jeszcze trochę siedział nam w głowach, ale z minuty na minutę rozkręcaliśmy się, czego efektem były sytuacje wypracowane już w pierwszej połowie. W drugiej odsłonie całkowicie zdominowaliśmyrywali, a Świt właściwie nie potrafił nam niczym zagrozić. Oczywiście żałuję, że w debiucie na tym pięknym stadionie nie udało mi się zdobyć bramki, ale asysty również są dla mnie powodem do radości. Poczekam na swoje gole, mam nadzieję, że nie dłużej niż do następnego tygodnia - mówił bezpośrednio po meczu Michał Miller.

W pierwszej połowie Miller był wysuniętym napastnikiem, a tuż za jego plecami operował Aleksander Kwiek. Po przerwie Kwieka zmienił Daniel Świderski i od tego momentu łodzianie grali dwoma napastnikami.  - Dla mnie tak naprawdę nie ma znaczenia, w jakim ustawieniu gram. Z Olkiem współpracuje mi się bardzo dobrze, ma świetny przegląd pola i potrafi posłać idealne prostopadłe piłki. Z kolei Daniel to zawodnik bardzo silny, który chętnie bierze grę na siebie, dobrze się zastawia i wygrywa mnóstwo pojedynków powietrznych. Najważniejsze jest, aby nasza gra, bez względu na ustawienia personalne, była po prostu skuteczna - dodał.

Dla Michała Millera spotkanie ze Świtem było także pierwszą okazją, by na własnej skórze poczuć meczową atmosferę Serca Łodzi. - Kiedy w zeszłym sezonie grałem w Łodzi jeszcze jako zawodnik Finishparkietu, starałem się odciąć od tego, co działo się na trybunach. Teraz jest odwrotnie - chłonę tę atmosferę i doping. Na pewno pozwala to wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady energii - podsumował.