Michał Chmielewski: Widzew skusił mnie ciekawym projektem
Ładowanie...

Global categories

10 December 2018 16:12

Michał Chmielewski: Widzew skusił mnie ciekawym projektem

Widzew w poniedziałek zatrudnił trenera przygotowania fizycznego. To zupełnie nowe stanowisko w sztabie szkoleniowym pierwszej drużyny.

To kolejny krok na drodze dalszej do profesjonalizacji klubu, tym razem w aspekcie sportowym. Nowy pracownik Widzewa wspierać będzie nie tylko trenerów, ale również sztab medyczny drużyny. Mimo młodego wieku Michał Chmielewski szybko stał się cenionym specjalistą w swojej branży i ma już na koncie pracę w klubach polskiej ekstraklasy. Podglądał w pracy również ekspertów w Niemczech. Do Widzewa wnosi więc nie tylko wiedzę, ale również sprawdzone na najwyższym poziomie rozwiązania i umiejętności praktyczne.

Andrzej Klemba: Jakie masz doświadczenie w pracy w zakresie przygotowania fizycznego?

Michał Chmielewski: Na pewno patrząc na rynek jestem młodym trenerem. Mam dopiero 25 lat, z czego w zawodzie realizuję się przez ostatnie siedem. Zaczynałem w Zniczu Pruszków. Tam już w wieku 18 lat byłem asystentem w występującym w II lidze klubie. Później trzy miesiące zajmowałem się przygotowaniem fizycznym grającej w Centralnej Lidze Juniorów drużyny Polonii Warszawa. Następnie wyjechałem na rok do Niemiec, na studia w Kolonii i do pracy w Fortunie Dusseldorf. Po powrocie do Polski dwa lata byłem w Legii Warszawa, a ostatnie półtora roku spędziłem w pierwszej drużynie Zagłębia Lubin, w sztabach trenerów Piotra Stokowska i Mariusza Lewandowskiego.

Po drodze był też podobno Bayer Leverkusen?

- To prawda. Trafiłem tam na miesięczny staż po pracy w Fortunie, na koniec pobytu w Niemczech. Współpracowałem wówczas z zespołem U19 i z pierwszą drużyną. To był na pewno bardzo owocny czas.

Skąd wzięło się w ogóle twoje zainteresowanie taką właśnie pracą?

- Przyszedł taki moment, że trzeba było podjąć szybką decyzję: grać dalej w piłkę w trzeciej lidze czy postawić na karierę trenerską? Musiałem dokonać wyboru. Postawiłem wszystko na jedną kartę i dzisiaj na pewno tego nie żałuję. Krok po kroku dążę do celów, jaki przed sobą postawiłem.

Czyli w świecie piłkarskim pojawiłeś się najpierw jako zawodnik?

- Zgadza się. W piłkę grałem 12-13 lat. Daje mi to dużo w mojej pracy. Uprawiając ten sport dobrze poznałem jego charakterystykę. Jestem wychowankiem Ursusa Warszawa. Tam moja kariera piłkarska się zaczęła i skończyła, ale po drodze trafiłem jeszcze do Znicza Pruszków.

Za co będziesz odpowiedzialny w Widzewie?

- Przede wszystkim moją domeną będzie przygotowanie motoryczne chłopaków, czyli treningi wydolnościowe, siłowe oraz monitoring w zakresie systemu GPS Catapult. Przygotowywać będę również plany indywidualne. Do tego dojdzie prewencja przed urazami czy opieka w ramach powrotu po kontuzji. Spektrum działania będzie bardzo szerokie.

Jak to się stało, że trafiłeś do Widzewa?

- O to proszę już pytać działaczy. Mieliśmy okazję poznać się już kiedyś z trenerem Radosławem Mroczkowskim, ale nie wiem jak doszło do tego, że Widzew zainteresował się właśnie mną.

Wspomniałeś, że ostatnio pracowałeś w ekstraklasie. Czym w takim razie przekonał cię klub występujący obecnie dwa poziomy niżej?

- Widzew skusił mnie ciekawym projektem, jaki jest tu realizowany. To klub z olbrzymimi tradycjami, licznymi kibicami i świetną otoczką wokół. Wszystko to było bardzo kuszące, a chęć powrotu do ekstraklasy traktuję jako nowe wyzwanie, z zupełnie innym kalibrem presji oczekiwań. Rozmowy przebiegły bardzo pomyślnie. Obu stronom zależało na podjęciu współpracy, więc szybko doszliśmy do porozumienia.