Global categories
Mecz w meczu, czyli... Boniek kontra Platini
...zagrali w jednej drużynie. W czerwcu 1979 roku Widzew spotkało wielkie wyróżnienie. Słynny włoski trener Enzo Bearzot został selekcjonerem reprezentacji Reszty Świata na mecz z Argentyną, która rok po wygraniu mundialu chciała pokazać piłkarskiemu światu, że nadal ma znakomitą drużynę. Wśród powołanych roiło się od gwiazd drużyn z Zachodniej Europy (m.in. Niemiec Kaltz, Włosi Cabrini i Rossi, Holender Krol i Hiszpan Asensi). Byli też Brazylijczycy, jak choćby Zico i Toninho.
Bearzot na to spotkanie powołał też Platiniego i Bońka. W przypadku tego drugiego wielu zagranicznych dziennikarzy było zdziwionych powołaniem widzewiaka. Pytali: "dlaczego Polak znalazł się w zespole Reszty Świata?". Włoski szkoleniowiec szybko dał im ripostę: - Jestem przekonany, że Polacy nie gorzej grają w piłkę nożną niż czołowi zawodnicy klubów zachodnioeuropejskich i brazylijskich. Mają tylko mniejszą reklamę - odpowiedział wtedy Bearzot.
To właśnie dzięki temu Boniek poznał się z Platinim, co po latach wspominali na swój sposób. Boniek w ciekawej opowieści zamieszczonej w autobiograficznej książce "Na polu karnym", gdzie opisał m.in. przedmeczową odprawę włoskiego trenera. - Bearzot mówi po włosku, tłumacze przekładają na pięć, sześć języków. Platini jest moim tłumaczem, gdyż zdecydowałem się na język, który najlepiej znam. Platini mówił szybko, kiwałem głową, że wszystko rozumiem, a w zasadzie nie wiedziałem specjalnie o co chodzi - wspominał "Zibi" tamto spotkanie.
Za to Platini w swoich wspomnieniach w książce "Moje życie jak mecz" tak szczegółowy nie był. - Zaprzyjaźniliśmy się kiedy Enzo Bearzot, trener reprezentacji Włoch, powołał nas do prowadzonej przez siebie, bardzo prestiżowej drużyny Reszty Świata. Nasza przyjaźń była jeszcze bardzo świeża, ale gdzieś tam zostało już zapisane, że znajdziemy się obok siebie, w tym samym klubie na dłużej. Miał to być Juventus.
Jednak zanim obaj piłkarze spotkali się ponownie w jednej drużynie, zagrali przeciwko sobie. - W Łodzi będziemy dla siebie grzeczni i uprzejmi, lecz nie sentymentalni - wspominał swoje odczucia Platini przed meczem jego klubowej drużyny AS Saint-Etienne z Widzewem w pierwszej rundzie Pucharu UEFA we wrześniu 1979 roku. Zespół ASSE należał wtedy do europejskiej czołówki. Przecież raptem trzy lata wcześniej Zieloni dotarli do finału Pucharu Mistrzów, w którym przegrali jednak z Bayernem Monachium.
*Zbigniew Boniek grał bardzo ambitnie w meczach z AS Saint-Etienne. To samo można powiedzieć o liderze rywali widzewiaków, Michelu Platinim
Teraz chcieli powalczyć o Puchar UEFA. Mecz w Łodzi do przerwy układał się po ich myśli, bo Francuzi objęli prowadzenie, a jakże, po strzale Platiniego z rzutu wolnego. Widzew grał trochę bez ładu i składu, nic nie wychodziło zespołowi RTS-u. Po przerwie przyszła odmiana. W 66. minucie Platini faulował Włodzimierza Smolarka kilka metrów przed polem karnym swojej drużyny, ale wszystko działo się bardzo szybko... - Boniek jako pierwszy wszystko zrozumiał. Daje znak swoim kolegom i zamiast wykonać rzut wolny, rozpoczyna akcję, po której pada błyskawiczna bramka w jego stylu. Mecz w meczu. Zbigniew i ja znowu byliśmy równi - napisał Platini w swojej książce.
Potem Boniek jeszcze zaliczył asystę przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego, bo nagle wśród obrońców AS Saint-Etienne pojawił się Ryszard Kowenicki i strzałem głową pokonał renomowanego jugosławiańskiego bramkarza Zorana Curkovicia. Kibice i dziennikarze żyli oczywiście pojedynkiem Bońka z Platinim.
W rewanżu było podobnie. Wprawdzie drużynowo lepsi zdecydowanie okazali się gospodarze, którzy pokonali Widzew 3:0 po trzech golach słynnego Holendra Johny'ego Repa, ale Boniek z Platini znowu grali swój mecz. Zwłaszcza w drugiej połowie obaj piłkarze "szukali się" na boisku, aż wreszcie doszło do ich pojedynku przy bocznej linii. Żaden z nich nie odstawiał nogi, więc musiało zaiskrzyć. Ostatecznie każdy z nich masował obolałe uda.
Jednak gdy mecz się zakończył, już tak ostro nie było. Wieczorem Platini wraz z kolegami zaprosił Bońka i całą drużynę Widzewa do dyskoteki. Tak rodziła się znajomość, a potem przyjaźń, która później przyniosła obu piłkarzom tak wiele wspólnych sukcesów we Włoszech oraz na boiskach Europy.