Global categories
Mateusz Michalski: Marka Widzewa rekompensuje wszystko
Marcin Olczyk: Jak oceniasz minioną rundę?
Mateusz Michalski: Jesteśmy obecnie na drugim miejscu i mamy dwa punkty straty do lidera. Cel, jaki był przed nami postawiony, to awans, więc uważam że na ogólną ocenę przyjdzie czas w czerwcu, po ostatnim meczu. Każdy na pewno czuje niedosyt, ale mamy dobrą pozycję wyjściową i wszystko zależy od nas.
Dobrą grą w poprzednim sezonie zapracowałeś na nowy kontrakt, ale też wysoko podniosłeś poprzeczkę oczekiwań wobec ciebie. Jak radzisz sobie z presją?
- Cieszę się, że Prezes Klementowski wraz z zarządem docenili moją grę, przedłużając tym samym ze mną kontrakt. Bardzo dobrze czuję się w Widzewie, więc nie miałem żadnego problemu z podjęciem decyzji. Presja w tym klubie była, jest i będzie. Mam tego pełną świadomość. Doskonale wiedziałem, na co się godziłem, chcąc grać w tym klubie i nie mam z tym żadnego problemu. Na boisku zawsze staram się dawać z siebie wszystko.
Jak pracuje ci się z trenerem Franciszkiem Smudą? Jakie wrażenie wywarło na tobie jego przyjście do klubu?
- Każdy, kto choć trochę interesuje się piłką nożną, wie kim jest Franciszek Smuda. Jest to człowiek, który podchodzi profesjonalnie do swojej pracy i tego samego wymaga od swoich zawodników. W momencie przyjścia do klubu już na samym początku jasno przedstawił nam swoją wizję gry i zdaję sobie sprawę, że musimy ją realizować w stu procentach. Nie ma miejsca na żadne odstępstwa. Wierzymy, że da to nam upragniony awans.
Nie obawiasz się ciężkiej zimy? Franciszek Smuda słynie z intensywnych przygotowań.
- Uważam, że takie przygotowanie może dobrze wpłynąć na to, jak zespół będzie się prezentował w nadchodzącej rundzie. Słyszałem że okresy przygotowawcze u trenera Smudy są naprawdę trudne, dlatego nie mogę się już doczekać wspólnej pracy po przerwie zimowej (śmiech).
Grasz od początku nowego stadionu w Sercu Łodzi. Czy przyzwyczaiłeś się już do jego atmosfery?
- Każdy mecz na tym obiekcie budzi we mnie pozytywne emocje. Kibice wypełniają stadion po brzegi na każdym meczu, więc trzeba było jak najszybciej sobie z tym poradzić wychodząc na boisko. Głowa w takich momentach jest kluczowa.
Występy na takim stadionie mogą w jakimś sensie rekompensować grę na tak niskim szczeblu ligowym?
- Sama marka klubu rekompensuje wszystko.
Wiosną liczy się tylko awans. Czy ten zespół stać na zostawienie konkurencji ligowej w tyle?
- Uważam, że mamy na tyle silną kadrę, że na koniec sezonu będziemy na pierwszym miejscu. Jedyne, co zaprząta moją głowę, to to, żeby się jak najlepiej przygotować się do nadchodzącej rundy. Od 15 stycznia pracujemy na maksa i ruszamy w kierunku II ligi.
Czy zanim wznowicie treningi, będziesz miał okazję odpocząć? Przerwa zimowa zaczęła się dla ciebie intensywnie…
- To prawda. Nadrabiałem ostatnio zaległości na uczelni, gdzie studiuję finanse i rachunkowość. Teraz czas na Święta, które spędzę razem z rodziną, ale zaraz po nich mam nadzieję trochę odpocząć w Białce Tatrzańskiej.