Global categories
Mateusz Michalski: Cieszę się, że dostałem kolejną szansę, by reprezentować ten klub
29-letni pomocnik reprezentował czerwono-biało-czerwone barwy w latach 2016-19, w trakcie których rozegrał 99 spotkań i zdobył 34 bramki. W piątek Michalski podpisał dwuletni kontrakt z łódzkim klubem potwierdzając swój powrót do Widzewa po roku przerwy. Zachęcamy do przeczytania pierwszego wywiadu z nowym-starym piłkarzem klubu z al. Piłsudskiego 138.
Widzew.com: Jak minęło ostatnie 12 miesięcy w życiu Mateusza Michalskiego?
Mateusz Michalski: Jestem z tego czasu bardzo zadowolony, głównie przez przyzmat wyniku osiągniętego przez zespół Radomiaka. Do samego końca walczyliśmy o ekstraklasę i dotarliśmy do finału barażów. Niestety, nie udało nam się wygrać, ale udowodniliśmy, że mieliśmy bardzo dobrą drużynę. Jeśli chodzi o mnie, to zaliczyłem bardzo dużo występów. Grałem praktycznie we wszystkich spotkaniach ligowych, dlatego uważam, że wykonałem krok do przodu i udowodniłem sobie, że na poziomie I ligi potrafię wnieść jakość do zespołu.
Zaczęliśmy wywiad nietypowo, bo w momencie ogłoszenia transferu kibice każdego klubu zastanawiają się, czy nowy zawodnik będzie wzmocnieniem dla zespołu. Z tobą jest trochę inaczej, bo fani Widzewa dobrze cię znają, jednak przez ostatni rok mogłeś zniknąć im trochę z radaru. W jakich aspektach czujesz się mocniejszy po pobycie w Radomiaku?
- Na pewno nabrałem pewności siebie. Po sezonie w Widzewie, kiedy nie udało się nam awansować na zaplecze ekstraklasy, pojawiły się głosy, że nie dałbym rady grać na tym poziomie. Znam swoją wartość i myślę, że potwierdziłem ją w I lidze. A nie ma co ukrywać, że trener Banasik stworzył ciekawy zespół złożony z dobrych zawodników. Cieszę się, że wywalczyłem stałe miejsce w składzie pośród nich i daliśmy naszym kibicom trochę radości grając fajną piłkę.
Czego kibice Widzewa powinni spodziewać się po rozgrywkach Fortuna I Ligi? Różnica pomiędzy drugim, a trzecim poziomem rozgrywkowym jest znacząca?
- Uważam, że kadry drużyn pierwszoligowych są mocniejsze, złożone z bardziej doświadczonych zawodników. Na zapleczu ekstraklasy panuje mniej przypadku, ale na pewno są to rozgrywki mniej siłowe niż II liga i pracuje się tam więcej nad taktyką.
W dotychczasowych sezonach często bywało tak, że Widzew był zmuszony grać atakiem pozycyjnym. W I lidze czekają nas bardziej otwarte spotkania?
- Patrząc na skład drużyn I ligi, uważam że będą to piekielnie silne rozgrywki. Nie należy spodziewać się sytuacji, kiedy do "Serca Łodzi" przyjedzie rywal i będzie bronił się za podwójną gardą. Oczywiście zależy to od trenera i dobranej taktyki przez przeciwników, ale myślę, że nie obejrzymy takich spotkań, jak w III lidze. W I lidze pojawiły się zespoły z przeszłością w ekstraklasie i nie można narzekać na brak uznanych marek.
Wśród przeciwników znajdzie się również ŁKS Łódź, więc czekają nas derby. Ty znasz smak tej rywalizacji. Masz na koncie nawet bramkę na stadionie lokalnego rywala.
- To na pewno spotkanie inne niż wszystkie. Może brzmi to jak slogan, ale tak po prostu jest. Spędziłem w Łodzi trzy lata, wiec codziennie widziałem, jak wygląda kibicowska rywalizacja na terenie miasta. Można być pewnym, że derby Łodzi po latach na pewno będą bardzo ekscytujące. Takie spotkanie to dla kibiców wiesienka na torcie w trakcie całego sezonu.
Rozmawialiśmy sporo o rozgrywkach I ligi, ale pora przejść do tematu twojej osoby. Spędziłeś w Łodzi trzy lata. To spory kawałek życia, a na pewno piłkarskiej kariery.
- Zgadzam się. Mam duży sentyment do tego miasta i klubu, bo przeżyłem w Widzewie bardzo dużo. Były momenty radości, również smutku, ale gdy zbieram to w całość, to uważam, że był to wspaniały czas. Cieszę się, że dostałem kolejną szansę, by reprezentować ten klub i postaram się tego nie zmarnować.
Wspomniałeś o gorszych chwilach. Można powiedzieć, że w Łodzi przeszedłeś lekcję życia. To chyba pierwszy klub w twojej przygodzie z piłką, w którym musiałeś zmierzyć się z tak dużym zainteresowaniem kibiców, czy odmienianą przez wszystkie przypadki presją?
- Nie chcę zabrzmieć zbyt pewnie siebie, ale uważam, że w trakcie swojego pobytu w Widzewie oswoiłem się z presją, która dodaje mi zawsze dodatkowego "kopniaka". Dobrze się z nią czułem. Im więcej osób na trybunach, tym lepiej.
Masz okazję zapisać się w historii klubu jako zawodnik, który reprezentował go na trzech poziomach rozgrywkowych i, być może, przyczyni się do dwóch awansów. Taka świadomość również motywuje?
- Jak najbardziej. Bardzo bym chciał, żeby tak się stało i to już w tym sezonie. Bardzo brakuje Widzewa w ekstraklasie i mam nadzieję, że będę mógł przyłożyć rękę do tego, by ten klub wrócił na swoje miejsce. Fajnie byłoby pozytywnie zapisać się w klubowej historii.
Rozumiem, że nie interesuje cię zasiadanie na ławce rezerwowych i planujesz walkę o pierwszy skład?
- Nie będę oryginalny, gdy powiem, że najbardziej zależy mi na wyniku drużyny, bo piłka nożna to nie jest sport indywidualny. Jeżeli pomogę zespołowi w osiągnięciu zwycięstw, to cały klub będzie rósł, piął się w górę. Chcę zapracować na zaufanie sztabu szkoleniowego i kibiców. Wierzę, że nasza gra będzie podobać się fanom. Z tyłu głowy pamiętam o golach i asystach, ale na pierwszym miejscu stawiam drużynę i klub.
Trener Dobi miał udział w przekonaniu cię do powrotu?
- Zanim przyjechałem do klubu na spotkanie z Mirosławem Leszczyńskim, miałem okazję rozmawiać z trenerem Dobim. Szkoleniowiec przedstawił mi swoją wizję na prowadzenie zespołu, która bardzo mi się spodobała. Trener jest typem motywatora i stara się dotrzeć do piłkarzy indywidualnie.
Odliczasz dni do pierwszego meczu w "Sercu Łodzi"?
- Zdecydowanie nie mogę się doczekać powrotu na stadion Widzewa, szczególnie że mam w pamięci z jakim rywalem przyjdzie nam grać w 2. kolejce.