Wywiady i konferencje
klub
Mateusz Dróżdż: Potrzebny nam dialog z magistratem
Widzew.com: W ostatnim czasie infrastruktura, z której korzysta Widzew Łódź, stała się tematem otwartej dyskusji wśród kibiców i łódzkich mediów…
Mateusz Dróżdż: Tak, to prawda i czasami uważam, że dyskusji mało merytorycznej. Za nami dużo pracy, która ma dać efekt w postaci podniesienia poziomu bezpieczeństwa kibiców. Wykonujemy kolejne kroki na drodze do profesjonalizacji Klubu. Wiem, że bezpośrednią przyczyną dyskusji w mediach było podanie informacji o oględzinach przy licencji. Delegat wskazał nam w raporcie niespełnienie kryteriów w zakresie między innymi: braku regulaminu depozytu, ogrodzenia zewnętrznego, z zaznaczeniem w formularzu, że jego brak jest spowodowany kubaturą stadionu, oraz że nie posiadamy ławki rezerwowych z odpowiednią liczbą miejsc i systemu barier kierujących widzów w stronę wejść (system kanałów wejściowych).
Czy w związku ze wskazanymi brakami Widzewowi grozi nieprzyznanie licencji na grę w PKO BP Ekstraklasie lub Fortuna 1 Lidzie?
- Jestem prawnikiem i wiem czym grozi niewypełnienie kryteriów A i B. Niespełnienie pierwszego z nich może skutkować brakiem licencji. Ze zdziwieniem przeczytałem też wypowiedź delegata, który nie wie w co gra klub, bo rzekomo wskazane braki nie są większym problemem. Jeżeli tak, to trzeba było zaznaczyć w raporcie wizytacji, że te kryteria zostały spełnione. Wychodzę z założenia, że warunki licencyjne powinny być zrealizowane w 100%, a nie doraźnie, dla alibi. Widzew ma być klubem, w którym wszystkie obszary odpowiadają wymogom ekstraklasowym lub pierwszoligowym. Nie chcemy "sklejania na ślinę" i działania na ostatnią chwilę. Chcemy budować profesjonalny klub, spełniający wszystkie standardy. Działanie w Widzewie ad hoc się kończy. Dopóki jesteśmy z Michałem Rydzem w zarządzie, z takim podejściem będziemy walczyć.
Dlaczego zarządowi tak zależy na zmianach w infrastrukturze stadionu?
- Zidentyfikowaliśmy problemy związane z infrastrukturą. Wiemy, że modyfikacji wymagają między innymi: wejścia na sektory, strefa zamknięta wokół trybuny A, barierki kierunkowe przy wejściach na stadion, potrzeba zwiększyć przepustowości bram. Moja złość jest niestety spowodowana tym, że od września prosimy, aby większość tych problemów, która została odnotowana również przez delegata, była rozwiązana. Wielokrotnie o to prosiłem, również z perspektywy osoby, która zna się na organizacji imprez masowych. Dodatkowo załączaliśmy merytoryczne wnioski z raportu po wizycie eksperckiej z udziałem przedstawicieli projektu Safe Stadium (Projekt zrzesza podmioty z Polski, Słowacji, Niemiec, Hiszpanii i Włoch, w tym m.in. Uniwersytet Łódzki oraz spółkę MAKiS. Głównym celem projektu jest opracowanie zintegrowanego systemu poprawiającego bezpieczeństwo CBRN- przyp. red.). Pomimo wskazania braków, w infrastrukturze nie dokonano zmian. Chodzi tylko i wyłącznie o bezpieczeństwo i komfort wszystkich uczestników imprez masowych. Nigdy w naszych pismach do władz Miasta nie domagałem się np. zmian w wyglądzie stadionu. Widzę problem, ale jako Klub dokonujemy zmian samodzielnie. Doprowadziliśmy do instalacji brandingu zewnętrznego i wewnętrznego, za który zapłaciliśmy z kasy Klubu, przy wsparciu sponsorów oraz kibiców. Chciałbym tylko, aby kibice Widzewa mieli tyle oddzielonych barierkami wejść, jak ma to miejsce na drugim łódzkim stadionie, czy chociażby na stadionie Legii Warszawa. Zależy nam na tym, by sędziowie i zawodnicy drużyn przyjezdnych mogli spokojnie wyjść z autobusu i wejść na teren stadionu, a nie przechodzić w tłumie naszych kibiców. Takie rozwiązania zastosowano podczas mistrzostw świata do lat 20, organizowanych na stadionie Widzewa.
Czy Widzew ma utrudnione relacje z MAKIS-em przez wybryki kibiców gości? Nie jest tajemnicą, że przy okazji kilku spotkań domowych fani drużyn przyjezdnych dokonywali znaczących zniszczeń na trybunie. Ktoś musi te straty pokryć.
- Relacje z MAKiS-em w sprawach bieżących pozostają na dobrym poziomie. Problem mamy z wysokością opłat za wykorzystanie powierzchni i systemowymi działaniami, ale pracujemy nad tym, aby to zmienić. Chciałbym podkreślić, że chodzi wyłącznie o wymiar biznesowy. Jako nowy zarząd przejęliśmy znaczący dług za straty po meczach ze Śląskiem Wrocław i ŁKS-em Łódź. Dodatkowo Widzew pozostawał dłużnikiem MAKiS-u w kilku innych kwestiach. Wszystkie zaległości spłacamy lub już spłaciliśmy. Udało się wypracować porozumienie w kwestii uregulowania zobowiązań po wizycie kibiców Śląska Wrocław. Mam nadzieję, że w przypadku sprawy GKS-u Tychy przyjmiemy takie samo rozwiązanie.
W środę rzecznik Klubu Marcin Tarociński poinformował, że klub z Tychów nie chce wziąć odpowiedzialności za zniszczenia dokonane przez swoich kibiców. Kto pokryje straty?
- Zachowanie władz GKS-u Tychy jest dla mnie niezrozumiałe. Po zapoznaniu się z odpowiedzią kancelarii reprezentującej GKS, jako prawnik mogę stwierdzić, że jest ona w wielu fragmentach niezrozumiała i pozbawiona jakichkolwiek podstaw. Byliśmy i jesteśmy zwolennikami wpuszczania kibiców gości i stąd uważam, że kibice np. Korony Kielce nie powinni odpowiadać za zachowania kibiców innych drużyn. Jednakże nie jesteśmy w stanie przygotować sektora gości na przyjęcie kibiców drużyn przyjezdnych przy okazji dwóch najbliższych meczów. Musimy zainstalować siatkę zabezpieczającą z tyłu sektora, tak, aby nie było możliwości rzucania jakichkolwiek przedmiotów nad wejście dla fanów Widzewa. To tylko jedna z niezbędnych napraw. O pozostałych decyzjach poinformujemy po derbach Łodzi. Nie chcemy zaogniać sytuacji, ponieważ wiemy, jak ciężki będzie to mecz pod względem organizacji i bezpieczeństwa.
Kibice bardzo interesują się przyszłością boiska przy ulicy Sępiej. Czy Widzew będzie mógł z niego korzystać?
- Już od dłuższego czasu zabiegamy o wskazanie operatora boiska przy ul. Sępiej. Nie po to, aby je sobie zawłaszczyć, ale byśmy mogli ułożyć plan treningów Akademii, stworzyć grupy piłkarskie dziewcząt. Tego nie zrobi się z tygodnia na tydzień i dlatego nam się spieszy. Do tego potrzeba jednak relacji z Miastem.
Jest ona utrudniona?
- Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że relacje z Miastem od stycznia uległy pogorszeniu. Od tego momentu próbowałem się umówić z panią prezydent Hanną Zdanowską, aby przedyskutować kwestię ośrodka treningowego oraz opowiedzieć o tym, w jaki sposób Widzew Łódź się zmienia. Wielokrotnie zarzutem wobec Klubu były wewnętrzne wojenki, angażowanie się w działania polityczne itp. Powtórzę jeszcze raz, że odcięliśmy od zarządu wszystkie grupy doradcze. Nie chcemy też, aby ktoś wywierał na nas wpływ w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji.
Wśród kibiców padają zarzuty, że pogorszenie relacji z przedstawicielami Miasta mogło być reakcją na działania władz Widzewa. Jak to wygląda ze strony zarządu Klubu?
- Może zabrzmi to dziwnie, ale ta współpraca jest lepsza niż ta, którą miałem w Lubinie, ale jest gorsza niż ta, którą zastałem w Polkowicach. Nigdy w rozmowach z Miastem nie prosiłem o dodatkowe pieniądze, rozumiem w jakiej sytuacji jest magistrat. Nigdy też nie starałem się udowadniać, że coś się nam należy. Przedstawiamy swoją argumentację merytorycznie, jesteśmy świadomi siły marketingowej Widzewa i liczymy na wsparcie w budowie ośrodka treningowego oraz działań bieżących w zakresie infrastruktury stadionowej. Powtórzę jeszcze raz - Widzew się zmienia praktycznie w każdym obszarze swojego działania, jesteśmy jednym z niewielu wypłacalnych klubów. Aby dalej się profesjonalizować, potrzebny nam jest dialog z magistratem. Pomimo, że wielokrotnie próbuje się mnie nazywać "płaczkiem,' czy też najemnikiem, osobą z zewnątrz, to pragnę podkreślić jeszcze raz, że wszystko co robimy, jest wykonywane na rzecz profesjonalizacji Widzewa. Wprowadzamy różne procedury np. zakresie przetargów, bo chcemy być partnerem godnym zaufania. Organizujemy kongresy, współpracujemy ze szkołami i uczelniami wyższymi, dbamy o integrację lokalnego biznesu. Wiem, że funkcjonujemy w mieście derbowym, ale chcemy normalności w relacjach, stąd, co może wiele osób zaskoczy, skorzystam z zaproszenia prezesa Tomasza Salskiego i udam się na otwarcie stadionu ŁKS-u.
Czy Klub prowadzi dialog z Miastem na temat lokalizacji potencjalnego ośrodka treningowego?
- Takie rozmowy rozpoczęły się dopiero po doniesieniach medialnych. Jestem rozczarowany, bo liczyłem na normalną formę komunikacji. Dla mnie nieważnym jest czy spotkanie pani prezydent odbędzie się z zarządem, czy z właścicielem klubu. Ważny jest dialog.
W klubie piłkarskim najważniejszy jest wynik sportowy. Wchodzimy w kluczową fazę sezonu, a przed Widzewem sześć kluczowych spotkań. Czy zarząd Klubu jest zadowolony z dotychczasowych wyników i postawy zespołu?
- Punktujemy, ale gra jeszcze nie jest idealna. Pracujemy też jako pion sportowy. Tutaj nastąpiła mocna zmiana i już niedługo przyjmiemy politykę strukturalno-finansową pierwszej drużyny. Pracujemy również nad strategią rozwoju pionu sportowego. Jeżeli nie stanie się nic nadzwyczajnego, niedługo podpiszemy kontrakty z zawodnikami, którzy dołączą do Widzewa od 1 lipca. Pracujemy także nad przedłużeniami umów i obserwujemy piłkarzy, którym te propozycje chcielibyśmy złożyć. Cała drużyna ciężko pracuje nad tym, aby nasza gra się poprawiła, bo wiemy, że jest daleka od ideału, ale zawodnikom nie można odmówić zaangażowania. Stąd zwracam się z olbrzymią prośbą do wszystkich kibiców, aby wspierali drużynę przez 90 minut. Proszę, aby ewentualne rozgoryczenie kierować do nas po zakończonym meczu, a jednocześnie o zaufanie do zarządu, sztabu i drużyny, która zdaje sobie sprawę z tego w jakim miejscu jesteśmy. Musimy być wszyscy razem, aby osiągnąć wymarzone cele. Do wykonania pozostało sześć ostatnich kroków. Pierwszy w sobotę, w Jastrzębiu, a we wtorek zapraszam wszystkich na mecz z Koroną Kielce. To prawdziwe spotkanie na szczycie i liczymy, że wspólnie uda nam się stworzyć niezapomnianą atmosferę, która pomoże piłkarzom.