Mateusz Dróżdż: Nie będzie mocnego Widzewa bez mocnej Akademii
Ładowanie...

Global categories

21 June 2021 20:06

Mateusz Dróżdż: Nie będzie mocnego Widzewa bez mocnej Akademii

We wtorek 22 czerwca pracę na stanowisku prezesa Widzewa Łódź rozpocznie Mateusz Dróżdż. W pierwszej rozmowie z oficjalną stroną klubu opowiadał m.in. o celach na najbliższy sezon, dalszej budowie Akademii i potrzebie poukładania na nowo relacji m.in. z miastem.

Dlaczego zdecydował się pan podjąć pracę jako prezes Widzewa? Po awansie Górnika Polkowice do Fortuna 1 Ligi jako przewodniczący rady nadzorczej mógł pan przecież zostać na stanowisku w klubie na tym samym co Widzew poziomie sportowym i nadal pracować na rzecz Górnika.

- To prawda, ale nikt nie ma wątpliwości, że Widzew Łódź to duża marka, zarówno pod względem sportowym, jak i kibicowskim. Jeśli spojrzeć na kwestie czysto zawodowe, ale i pasję do piłki, nie może być chyba większego wyzwania niż praca w Widzewie w roli prezesa zarządu. To dla mnie olbrzymie wyróżnienie i cieszę się, że tutaj jestem.

Było kilka czynników, które pomogły mi podjąć tę decyzję. Przede wszystkim w Widzewie doszło do zmian właścicielskich, a nowy właściciel wyraźnie zaznaczył, że chce w profesjonalny sposób budować klub piłkarski - zarówno od strony organizacyjnej, jak i sportowej. A tak pół żartem pół serio dodam, że z Brzezin spod Łodzi pochodzi moja żona, która od dawna kibicuje Widzewowi i jak tylko dowiedziała się o propozycji, od razu namawiała mnie, aby podjąć się tego wyzwania…

Długo trwały negocjacje z nowym właścicielem?

- Krótko. Ustaliliśmy warunki współpracy dość szybko. W takich propozycjach zresztą to nie warunki finansowe są najważniejsze, ale przedstawiony przez właściciela scenariusz rozwoju. W tym przypadku jest nim budowa różnych aspektów funkcjonowania klubu i to było dla mnie decydujące.

Tomasz Stamirowski w pierwszych wypowiedziach po objęciu pakietu większościowego w Widzewie podkreślał, że cały klub ma się opierać na ambicji i zaangażowaniu, a gra zespołu ma dawać radość kibicom. Tak samo podchodzi pan do budowy drużyny na nowy sezon?

- Bardzo ważne jest, żeby gra Widzewa była przyjemna dla oka, ale nie zrobimy tego od razu. Nie chcemy wydawać na piłkarzy wielkich pieniędzy, zresztą poprzednie sezony w wykonaniu Widzewa Łódź pokazały, że nie do końca się to sprawdza i najpierw trzeba zbudować fundamenty. Oczywiście jeśli zauważymy, że są osoby, które przechodzą obok meczu, to będą z tego rozliczane. Dlatego tak ważne jest stworzenie profesjonalnego pionu sportowego, który zajmie się doborem zawodników do Widzewa zarówno pod kątem sportowym, jak i mentalnym.

Umie pan pracować pod nieustanną presją środowiska, mierząc się z olbrzymim zainteresowaniem kibiców i mediów?

- Presję odczuwałem wtedy, gdy informowałem kilkunastoletniego chłopaka, który po raz kolejny zerwał więzadła, że już nigdy nie zagra w piłkę albo gdy u jednego z zawodników na tydzień przed końcem kontraktu pojawiło się podejrzenie raka trzustki i na szybko przedłużaliśmy mu umowę, żeby nie zostawić go na lodzie i by miał pieniądze na leczenie. W klubie sportowym są oczekiwania - zarówno wobec zarządu, piłkarzy, jak i pracowników i to jest zupełnie naturalne. Oczywiście należy zdawać sobie sprawę, że czasami trudno tym oczekiwaniom sprostać, ale nie boję się ich. Jestem człowiekiem z zewnątrz, przyzwyczajonym do pracy. Piłkarze również będą mieli stworzone jak najlepsze warunki do tego, by te oczekiwania kibiców spełniać.

Jest pan osobą, która chce mieć we wszystkich aspektach funkcjonowania klubu ostateczną decyzję czy daje pan współpracownikom swobodę działania?

- Myślę, że o to trzeba by się zapytać moich współpracowników (śmiech). A tak zupełnie poważnie, uważam, że w profesjonalnym klubie sportowym trzeba otaczać się specjalistami, a moją rolą jako prezesa będzie późniejsze ich rozliczenie z wykonanych zadań. Na pewno nie będzie tak, że zamknę się na całe dnie w gabinecie. Jestem aktywnym człowiekiem, staram się podpowiadać pewne rozwiązania, pytam o przyczyny takich, a nie innych decyzji, ale pozostawiam współpracownikom swobodę działania w aspektach, w których są kompetentni. Wiem, że bywam trudną osobą, bo jestem wymagający, ale wymagam nie tylko od innych, ale również od siebie.

Jakie będą pana codzienne obowiązki w Widzewie?

- W codziennej pracy będę m.in. pilnować finansów i rozwoju drużyny - jeśli zauważę, że zespół się nie rozwija sportowo albo przekraczany jest budżet płacowy, to wówczas wyciągnę konsekwencje. Z drugiej strony, ja ze swoich działań będę rozliczany przez właściciela i radę nadzorczą. Staram się nie być prezesem od wszystkiego - nie przyprowadzę zawodników, nie powiem sztabowi, że oni są najlepsi, mamy z nimi podpisać kontrakty i będą grać. Trochę znam się na piłce, ale cały czas uczę się pewnych aspektów i na pewno nie mam zamiaru ingerować w to, co mają robić specjaliści.

Jakie są pana plany na najbliższe dni?

- Mogę zadeklarować, że jak tylko uporządkujemy pierwsze najpilniejsze sprawy związane z moją pracą w Widzewie, jak najszybciej zadbam o dobre relacje z miastem. Mam nadzieję, że uda się doprowadzić do tego, aby relacje klubu nie tylko z miastem, ale i z całym samorządem terytorialnym się poprawiły. Już dzisiaj podczas pierwszych rozmów dowiedziałem się pewnych szczegółów dotyczących chociażby zasad korzystania z infrastruktury stadionowej i są one dla mnie niepojęte. Uważam jednak, że racjonalną rozmową można wszystko wypracować. Wiadomo, że w Łodzi funkcjonują dwa kluby piłkarskie, ale myślę, że Widzew ma wiele do zaoferowania miastu i całemu regionowi. Miałem już w swojej pracy doświadczenia z Lubina, gdzie z władzami miejskimi współpracowało się bardzo trudno, ale z kolei każdemu życzę tak czującego piłkę i chętnego do pomocy burmistrza, jak w Polkowicach.

Miał pan okazję współtworzyć jedną z najlepszych w Polsce akademii piłkarskich, prowadzoną przez Zagłębie Lubin. Będzie pan chciał przenieść jej wzorce do Widzewa?

- Spotkanie z dyrektorem Akademii będzie jednym z moich priorytetów i bardzo cieszę się, że Maciej Szymański przedłużył dziś umowę z Widzewem. Myślę, że zasób wiedzy i doświadczenia, jeśli chodzi o rozwój akademii piłkarskich mam dość duży, bo w Zagłębiu uczyłem się tego od Holendrów, a więc najlepszych w tej dziedzinie specjalistów.

Z pewnością jednym z najważniejszych moich celów długoterminowych jako prezesa będzie poprawa infrastruktury treningowej, aby wreszcie była adekwatna do potrzeb, bo to pozwoli na rozwój Akademii. Nie będzie mocnego Widzewa, także pod względem finansowym, bez mocnej Akademii. W najlepszych klubach Polski i Europy środki pozyskiwane ze sprzedaży młodych zawodników stanowią bardzo ważne źródło przychodów i to powinien być jeden z priorytetów klubu. Proszę mi wierzyć, że jeśli będę miał do wyboru przepłacić kontrakt jakiegoś kolejnego piłkarza, który ma być uzupełnieniem składu albo zainwestować je w Akademię, to wybiorę to drugie rozwiązanie.

O celu długoterminowym już pan powiedział, a co z tym krótkoterminowym, na najbliższy sezon? Awans do ekstraklasy za wszelką cenę?

- Za wszelką cenę na pewno nie. Najpierw musimy zbudować struktury sportowe i organizacyjne, tak abyśmy mogli za rok sobie powiedzieć, że zrobiliśmy coś, co będzie klubowi służyło w kolejnych latach. Oczywiście jeśli pojawi się szansa na awans, to trzeba będzie o niego z całych sil walczyć, bo Widzewowi nie przystoi w dłuższej perspektywie grać w I lidze. Chcemy drużyny odważnej, walczącej w każdym meczu o zwycięstwo, ale jeśli pokażemy, że mamy pomysł i strategię, którą już wstępnie przedstawiał właściciel, to wierzę, że kibice będą cierpliwi.