Martin Kreuzriegler
Wywiady i konferencje
Piłkarze
Martin Kreuzriegler: Jestem gotowy do rywalizacji
27-letni obrońca we wtorek rano podpisał kontrakt z Klubem i dołączył do zespołu przygotowującego się do rundy wiosennej Fortuna 1 Ligi. Nim to nastąpiło, defensor udzielił pierwszego wywiadu dla oficjalnej strony Widzewa Łódź. Kreuzriegler w krótkiej rozmowie opowiedział o swoich oczekiwaniach związanych z pobytem w nowym Klubie i ekscytacji wynikającej z możliwości gry o awans do PKO BP Ekstraklasy.
Jakub Dyktyński: Za tobą intensywne dwadzieścia cztery godziny, ale złożyłeś już podpis pod umową z Widzewem Łódź. Co czujesz w tym momencie?
Martin Kreuzriegler: Czuję się bardzo dobrze i jestem podekscytowany. Nie mogę się doczekać poznania nowych kolegów z drużyny i rozpoczęcia treningów.
Opiszesz swoje mocne strony i umiejętności boiskowe?
- Gram jako środkowy lub lewy stoper. Moje mocne strony to lewonożność, przewidywanie sytuacji na boisku i obrona własnej bramki, przechwytywanie piłki. Potrafię też grać do przodu i budować akcje.
W Łodzi czeka cię walka o miejsce w składzie z czterema innymi stoperami. Nie obawiasz się rywalizacji?
- Rywalizacja zawsze jest dobra. Wszyscy chcą grać, a na końcu taką możliwość otrzymują najlepsi. Jestem do tego przyzwyczajony ze wszystkich miejsc, w których występowałem. Dobrze jest rywalizować, bo wtedy podczas treningu musisz udowodnić, że zasługujesz na grę.
Jakie są twoje oczekiwania na czas pobytu w Widzewie?
- Widziałem grę Widzewa, dobrą postawę defensywy. Był to jeden z powodów, dla których zdecydowałem się na przyjście tutaj. Celem jest awans do ekstraklasy, a moim zadaniem będzie pomóc Klubowi w jego realizacji.
Jak wyglądał twój piłkarski start?
- W wieku 18 lat podpisałem swój pierwszy profesjonalny kontrakt w Linzu, gdzie spędziłem większość młodości, chodziłem do szkoły i stawiałem kroki z akademii do profesjonalnego futbolu. Następnie przeniosłem się do kolejnych austriackich klubów w 2. lidze, spędziłem rok na Malcie i grałem w Norwegii. Stamtąd trafiłem do Polski.
W Norwegii poznałeś się z Kristofferem Normannem Hansenem.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że spotykam się z nim tutaj, bo to ułatwi wiele spraw. Jesteśmy bardzo dobrymi kolegami i fajnie, że się tu zobaczymy.
To raczej cicha osoba czy imprezowicz?
- Zdecydowanie nie jest typem imprezowicza. Nadajemy na podobnych falach, często grywaliśmy razem w karty i spędziliśmy dobre dwa lata w Sandefjord.
Co do Sandefjord, byliście kandydatem do spadku, a udało wam się pozostać w Eliteserien. Pobyt w Norwegii był dla ciebie udany?
- Rzeczywiście, Sandefjord był raczej "underdogiem", ale udało nam się utrzymać, bo stworzyliśmy dobry zespół, funkcjonujący na zdrowych zasadach i grający dobrą piłkę.
Masz za sobą także ciekawy epizod na Malcie, w Hibernians. Zagrałeś w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciwko RB Salzburg.
- Powodem przenosin na Maltę była okazja do gry w eliminacjach Champions League. Przeszliśmy pierwszą rundę, ale potem trafiliśmy na Salzburg, więc - co tu dużo mówić - przegraliśmy oba mecze. Było to jednak dobre, ciekawe doświadczenie.
Pobyt na Malcie był ciekawy?
- Życie tam jest bardzo przyjemne, warto tam pojechać. Nie pada śnieg i nie jest deszczowo, więc życie jest naprawdę dobre.
Kibice Widzewa mają duże oczekiwania wobec zespołu, gry w lidze i wywalczenia miejsca gwarantującego awans do ekstraklasy. Jesteś gotowy na to wyzwanie?
- Tak, jestem gotowy i tego oczekiwałem. Szukałem klubu, którego celem jest rozwój i jestem podekscytowany, że będziemy starali się zrealizować zadanie, jakim jest awans do ekstraklasy. To powód, dla którego tutaj trafiłem.
Chciałbyś na koniec przekazać jakąś wiadomość kibicom Widzewa Łódź?
- Czekam na moment, gdy będę mógł spotkać się z wami podczas meczów na stadionie. Liczę, że wygramy wszystkie domowe mecze i będziemy mogli po nich wspólnie świętować.