Global categories
Mariusz Zawodziński: Widzew będzie walczył
W minioną sobotę Widzew Łódź rozegrał w Ząbkach zaległy mecz 6. kolejki pierwszej grupy III ligi. Rywalem podopiecznych Tomasza Muchińskiego była Legia II Warszawa. Rezerwy aktualnego mistrza Polski szybko otworzyły wynik meczu, ale to w drugiej połowy zadały śmiertelne ciosy, na które łodzianie nie byli już w stanie odpowiedzieć, przegrywając ostatecznie 1:3.
- Większość tego spotkania widziałem z boku, więc miałem szerszą perspektywę. Mecz miał różne odsłony. Na początku Legia narzuciła nam swoją grę i szybko strzeliła bramkę, ale z czasem przejęliśmy inicjatywę. Początek drugiej połowy wyglądał dla naszego zespołu bardzo obiecująco. Przeważaliśmy, mieliśmy okazję, by strzelić na 2:1. Później zdarzyło się coś, co trudno mi nazwać. Kolejny raz straciliśmy bramkę, którą strzeliliśmy sobie właściwie sami. Trochę podcięło nam to skrzydła. Mimo to, stworzyliśmy jeszcze potem sytuacje. Sam dostałem dobre podanie od Roberta, ale niestety piłka zatrzymała się na bramkarzu - przyznał po meczu Mariusz Zawodziński.
Piłkarze Widzewa od kilku tygodni nie są w stanie wygrać meczu ligowego. Rundy jesiennej nie kończą więc na pewno w dobrych nastrojach. Zimą czeka ich sporo pracy jeśli chcą wciąż liczyć się w walce o awans do II ligi. W tej chwili tracą do lidera 12 oczek, a w czubie tabeli robi się coraz ciaśniej. - Koniec rundy nie wygląda zbyt dobrze. Znajdujemy się w dość przygnębiającym położeniu. Jesteś w końcu taki dobry, jak twój ostatni mecz. Zobaczymy, co będzie się działo dalej. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Widzew będzie jeszcze walczył - zaznaczył doświadczony pomocnik.
Mimo ostatnich niepowodzeń łodzianie jechali do Ząbek z wiarą, że uda im się zatrzeć złe wrażenia i w odrobinę lepszych nastrojach zakończyć tegoroczne zmagania ligowe. Wychodząc na boisko piłkarze skupiali się tylko i wyłącznie na nadchodzących dziewięćdziesięciu minutach. - Kiedy przychodzi spotkanie wszystkie te złe rzeczy odchodzą na bok. Nikt nie myśli wtedy o tym, kto zostanie nowym trenerem czy jak zmieni się skład zimą. Teraz jedyne, co nam pozostaje, to przeprosić kibiców, którzy zawsze za nami jeżdżą i nas dopingują. W ostatnim meczu nie podołaliśmy zadaniu - podkreślił 27-letni zawodnik.
Zawodziński zdaje sobie sprawę z trudnego położenia drużyny i niepewności swojej sytuacji, ale chce walczyć z Widzewem o awans i wierzy w powodzenie tej trudnej misji. - Kontrakt mam ważny do czerwca, ale nie wszystko zależy ode mnie. W ostatnim miesiącu tak naprawdę dopiero w Ząbkach pojawiłem się na boisku. Wszystko jest więc w rękach działaczy. Jeżeli nowy trener będzie chciał, żebym został to oczywiście będę chciał wypełnić kontrakt i walczyć o ten najważniejszy cel, jakim jest awans. Dopóki piłka jest w grze, wszystko jest możliwe. Dwanaście punktów też jest do odrobienia - wyjaśnił nasz rozmówca.