Marcin Stanisławski: Wierzę, że zapiszemy się w historii futsalu
Ładowanie...

Global categories

04 September 2020 11:09

Marcin Stanisławski: Wierzę, że zapiszemy się w historii futsalu

W czwartek oficjalnie zaprezentowano nową sekcję Widzewa oraz jej trenera, Marcina Stanisławskiego. Po konferencji prasowej szkoleniowiec udzielił wywiadu widzew.com, przekazując wiele ciekawych informacji o drużynie.

Widzew.com: Na konferencji prasowej poświeconej nowej sekcji został pan przedstawiony jako nowy trener widzewskich futsalistów. Czy mógłby pan przybliżyć kibicom swoją sylwetkę?

Marcin Stanisławski: Wszystkie moje osiągnięcia sportowe jako zawodnika związane są z futsalem, a trwa to już od 20 lat. W tym czasie byłem sześciokrotnie mistrzem Polski w barwach czterech różnych klubów, sześć razy wicemistrzem i dwukrotnie brązowym medalistą. Mam także na swoim koncie kilkanaście spotkań w futsalowej Lidze Mistrzów. Można powiedzieć, że zawsze byłem graczem zespołów, które walczyły w Polsce o najwyższe cele, co nigdy mi się nie znudziło. Wręcz przeciwnie! Zawsze mnie to motywowało do ciągłego rozwoju. Od 2014 roku jestem też trenerem, zarówno futsalu, jak i piłki nożnej plażowej. Jako trener futsalu trenowałem Gattę Active Zduńska Wola. Przez sześć sezonów zdobyliśmy pięć medali. Jeden złoty, trzy srebrne oraz jeden brązowy. Przez dwa lata byłem także włączony do sztabu reprezentacji Polski U-21. 

Co udało się panu osiągnąć w beach soccerze?

- W latach 2015-2019 byłem selekcjonerem kadry narodowej w tej dyscyplinie. Mogę pochwalić się dużym sukcesem na arenie międzynarodowej, czyli poprowadzeniem reprezentacji Polski do finałów Mistrzostw Świata. Trenuję także drużynę KP Łódź, z którą w ubiegłym sezonie graliśmy w finale Ligi Mistrzów. Natomiast w Polsce zdobyliśmy trzy mistrzowskie tytuły oraz sześciokrotnie Puchar Polski. Te dwie dyscypliny są bardzo bliskie memu sercu i to dzięki nim tak bardzo się rozwinąłem jako trener i człowiek.

Wcześniej grywał pan na trawie, a dopiero później ograniczył się do futsalu. Dlaczego właśnie padło na futsal, co by nie patrzeć wciąż niszową dyscyplinę w kraju?

- W wieku 17 lat zdobyłem pierwsze Mistrzostwo Polski w futsalu, grając w Clearexie Chorzów. Zostałem najlepszym zawodnikiem Mistrzostw Polski w kategorii U-21 i pojechałem na futsalową Ligę Mistrzów do Lizbony. Jak na chłopca w tak młodym wieku to wielkie osiągnięcia, które ukierunkowały mnie sportowo. Mimo prób zaistnienia na boiskach trawiastych to futsal zawsze był mi bliższy. Po prostu lepiej czułem się w hali. Można powiedzieć, że od tamtej pory futsal nigdy nie zniknął z moich myśli. Początek XXI wieku to były trudne czasy na pokazanie się w wielkiej piłce, a dla zawodników z moimi warunkami fizycznymi było to praktycznie niemożliwe. Grając w niższych ligach nie czułem takiej satysfakcji, jak podczas gry na parkiecie. Tam miałem swoją strefę komfortu. Po latach nie żałuję, że tak to się potoczyło. Futsal dał mi największą sportową przygodę w życiu.

Na co powinien się nastawić kibic, który chce pierwszy raz przyjść na meczu futsalu? Co może się ludziom podobać? Jest jakaś przewaga futsalu nad piłką nożną?

- Futsal to piękny, szybki i widowiskowy sport. Jest w nim wszystko, co kibic piłki nożnej chce oglądać. Akcja dzieje się bardzo szybko, przez co jest to miłe dla oka. Każdy element gry jest atrakcyjny. Uważam, że futsal nie ma przewagi nad piłką nożną, a piłka nożna nie ma nad futsalem. Obie dyscypliny mają swój urok i obie potrafią wywierać wielkie emocje. Jest wiele różnic, ale jest też wiele wspólnych cech, które je łączą.

Historia polskiego futsalu, choć nadal krótka, jest bogata w wiele ciekawych trenerskich nazwisk. Jest ktoś, kto wpłynął najmocniej na pana karierę?

- Pracowałem z wieloma świetnymi trenerami, zarówno polskimi, jak i zagranicznymi. Każdy ma swoją specyfikę pracy i od każdego można coś wyciągnąć. Futsal to na tyle rozbudowany w detale sport, że nie ma możliwości, aby było dwóch takich samych szkoleniowców. Każdy będzie się od siebie różnił. Bardzo ważne są spotkania, rozmowy, wymiany poglądów oraz doświadczeń pomiędzy sobą. W futsalu każdy mecz, każdy dzień to nauka. Nie mam jednego konkretnego wzorca, ale chętnie porozmawiałbym z wieloma trenerami pracującymi w naszym kraju o ich sposobach pracy.

Ponad osiem ostatnich lat spędził pan w Gattcie Active Zduńska Wola. Co zmotywowało pana do zmiany?

- To był najlepszy moment dla obu stron na rozstanie, aby móc dalej się rozwijać. Gatta ze mną już nie byłaby mocniejsza, ani ja dzięki Gatcie już bym się nie rozwinął jako trener. Potrzebowałem nowych bodźców do pracy.

W futsalu popularną praktyką jest łączenie prowadzenia zespołu z grą na parkiecie. Jak będzie to wyglądało w pana przypadku?

- Powiem szczerze, że chciałem już zakończyć futsalową karierę i skoncentrować się tylko na trenowaniu drużyny. Jednak budowany przez nas zespół będzie bardzo młody. Drużyna będzie potrzebowała wzorców, pobierania nauki w wielu elementach futsalowego rzemiosła. Przygotowuję się normalnie z zawodnikami i myślę, że w pierwszej fazie sezonu, dopóki nie ukształtujemy kadry na optymalnym poziomie, będę grającym trenerem.

Czy ma pan postawiony konkretny cel od zarządu?

- Na tym etapie tworzenia fundamentów sekcji nie rozmawiamy o celach, jakie mamy osiągnąć w lidze. Teraz naszym zadaniem jest dobieranie materiału ludzkiego w taki sposób, aby mieć zespół głodny sukcesów na każdej niwie, sportowej także. Zdajemy sobie sprawę, gdzie i dla kogo przyjdzie nam grać, natomiast nie chcemy, bo nawet chyba na dziś nie mamy do tego podstaw, rzucać górnolotnych haseł na temat planów sportowych. Przede wszystkim chcemy ustabilizować swoją pozycję organizacyjną. Dążymy do tego, aby być dobrze postrzeganym pod każdym względem. Jako trener chciałbym, abyśmy byli zespołem odbieranym jako zorganizowany, do bólu ambitny, z którym fajnie jest się identyfikować jako zawodnik, partner i kibic. Wiem, że jest to proces i na to jesteśmy gotowi. Wszyscy w klubie na te opinie będziemy bardzo ciężko pracować.

Widzew to kolejna marka m.in. po Piaście Gliwice, Legii Warszawa, a niegdyś i Pogoni Szczecin, która będzie miała swoją drużynę w futsalu. Dla tej dyscypliny ważne jest, aby firmy o takiej renomie wchodziły w ten sport?

- To na pewno napędzi wzrost popularności. Musimy to wypośrodkować, bo jestem zdania, że siłą napędową i tak pozostaną bardzo mocne mniejsze ośrodki futsalowe, kluby kojarzone głównie z tą odmianą piłki nożnej. Nie ma co ukrywać, do poziomu Rekordu Bielsko-Biała, który od lat dominuje w naszym kraju, nie zbliży się w najbliższym czasie żadna z tych wielkich piłkarskich marek. To wymaga czasu i ciężkiej pracy. Chyba, że ktoś lubi drogę na skróty i poprzez wyłożenie określonej sumy pieniędzy stworzy silną drużynę w jeden sezon, co też pewnie nie da gwarancji sukcesu. Patrzę z podziwem co, poprzez wieloletnią strategię, osiągnęli w Bielsku-Białej, Zduńskiej Woli czy ostatnio Lubawie. My też absolutnie nie chcemy drogi na skróty, to nie sprawiłoby tu nikomu satysfakcji. Kończąc wątek dużych sportowych firm - jest to dla dyscypliny bardzo ważny okres, aby przekonać inne wielkie kluby do sensu inwestycji w futsal.

Pierwsza liga jest chyba panu trochę obca. Jak widzi pan walkę Widzewa z tymi najmocniejszymi, czyli AZS-em UG Gdańsk oraz Legią Warszawa?

- Legia oficjalnie zadeklarowała, że interesuje ją tylko awans i pewnie ma podstawy ku temu, aby o ten awans walczyć. Zespół z Gdańska oparty jest o zawodników głównie ekstraklasowych, więc też z urzędu musi mieć takie aspiracje. Musimy pamiętać, że będzie to nietypowy sezon, gdzie z Ekstraklasy może spaść pięć zespołów, co tylko powiększy liczbę spadkowiczów w naszej grupie, do być może nawet sześciu zespołów, więc patrząc na tabelę musimy mieć oczy dookoła głowy. To tak pół żartem, pół serio. Już zupełnie poważnie chcemy patrzeć tylko na siebie. Sam nie wiem, na co nas będzie stać. To nowy zespół z wieloma chłopcami dopiero raczkującymi w futsalu, a to nie jest łatwy do nauki sport.

Za niespełna trzy tygodnie rozpoczyna się sezon. Przed własną publicznością zmierzycie się z KS-em Gniezno. Jak ocenia pan aktualny potencjał drużyny?

- Mamy ułożony trzon w postaci doświadczonego i klasowego bramkarza, kilku młodych futsalowców oraz wielu zawodników z trawiastych boisk, którzy dopiero się uczą. Nastawialiśmy się na początek na taką mieszankę i na pewno będzie to zespół dość mocno zróżnicowany piłkarsko. Mentalnie będzie to jednak wysoki poziom, bo widzę, jak bardzo zawodnikom zależy na grze w futsalowym Widzewie.

Co chce pan zaszczepić w zespole? Czym będzie charakteryzowała się futsalowa sekcja Widzewa?

- Chciałbym, abyśmy jak najszybciej stworzyli mocną strukturę kadrową, ale zostawiam uchyloną furtkę dla każdego zawodnika chętnego do gry w futsal. Jako sekcja chcemy, aby charakteryzowały nas: pokora, szczerość i otwartość. Jako zespół - wiara, pasja i jakość sportowa. Chciałbym, aby wielkim naszym atutem był trening, o który zadba odpowiednio dobrany sztab szkoleniowy, co będzie miało swoje przełożenie na rozwój zespołu i jego wyniki.

Co Widzew wniesie na rynek krajowego futsalu?

- Na pewno olbrzymie zainteresowanie, bo to marka wywołująca w kraju wielkie emocje. Co do innych aspektów, to aby coś wnieść, trzeba na to solidnie pracować. Wierzę w to, że zapiszemy się w pozytywny sposób w historii tego sportu w naszym kraju.

*W piątek 4 września Marcin Stanisławski był gościem "Widzewskiego Poranka" w Widzew.FM. Rozmowę z nim będzie można wysłuchać w radiowym paśmie powtórkowym o godzinach 13:00, 16:00 i 20:00 na widzew.com i w aplikacji mobilnej Widzew Łódź.