Global categories
Marcin Pieńkowski: Musiałem bardzo dużo pracować indywidualnie
Marcin Pieńkowski nabawił się urazu w ostatnim meczu poprzedniego sezonu. Już w 8. minucie opuścił boisko podczas decydującego o awansie starcia z Sokołem Ostróda. Na horyzoncie widać już jednak koniec jego problemów zdrowotnych. - Od mojego ostatniego meczu minęły prawie dwa miesiące. Niestety nie mogłem zacząć treningów z drużyną od początku okresu przygotowawczego. Musiałem wyleczyć kontuzję. Bardzo brakowało mi treningów i meczów, bycia częścią drużyny również na boisku - przyznał zawodnik.
Młody pomocnik podkreśla, że przez cały czas ciężko pracował, żeby maksymalnie skrócić proces powrotu do zdrowia. - Musiałem bardzo dużo trenować indywidualnie, żeby nadrobić zaległości jakie miałem, a także maksymalnie przyspieszyć proces rekonwalescencji. To była taka walka z samym sobą. Właśnie dlatego sporo czasu spędzałem na salce rehabilitacyjnej i na stadionie.
Łodzianie rozegrali dotychczas trzy spotkania na drugoligowych boiskach. Wszystkie Pieńkowski zmuszony był obejrzeć z perspektywy kibica. - Obserwując naszą grę z trybun oceniam ją bardzo dobrze. Oczywiście dopiero poznajemy tę drugoligową specyfikę. W niektórych momentach można coś zrobić inaczej, lepiej. Taki jest sport. Musimy wyciągać wnioski. Jeśli chodzi o poziom gry w II lidze, to na podstawie tych spotkań które oglądałem, nie widzę jakiejś bardzo dużej różnicy między tymi rozgrywkami a III ligą. Zobaczymy, co pokażą kolejne spotkania - przyznał.
Wszystko wskazuje na to, że rozbrat z poważną piłką Marcin Pieńkowskiego dobiega końca. Do pełnego treningu skrzydłowy Widzewa może powrócić już od następnego tygodnia. - Trener często pyta mnie o zdrowie. Póki co miałem przede wszystkim skupić się na wyleczeniu kontuzji. Wróciłem już do pracy z drużyną, natomiast nie mogę jeszcze uczestniczyć we wszystkich ćwiczeniach. Zakładamy, że jest szansa na wejście do pełnych treningów od poniedziałku - podsumował.