Global categories
Marcin Kozłowski: To chyba nic poważnego
Kozłowski po jednym ze starć z rywalem nie wstał z murawy i choć wrócił po interwencji masażysty, ból nie pozwolił mu dotrwać do ostatniego gwizdka sędziego. - To chyba nic poważnego, mocne zbicie. Sam nie wiem, jak to się do końca stało. Atakowałem piłkę, wyprzedziłem rywala, typowa stykówka. Nie wiem, czy sam nie uderzyłem go w piętę. Czuję ból trochę w końcówce mięśnia czworogłowego, a trochę boli mnie kawałek rzepki - powiedział Kozłowski.
Kozłowskiego w spotkaniu z Elaną Toruń zmienił na placu gry Kamil Tlaga, który po raz kolejny pokazał się z dobrej strony. - Wróciłem jeszcze na chwilę na boisko, ale czułem dość mocny ból. Może gdybym to robiegał, to wytrzymałbym do końca? Nie było sensu jednak ryzykować w sparingu poważniejszego urazu. Tym bardziej, że gdy pojawia się na boisku "Kama", to delikatnie mówiąc nie osłabia drużyna. Napiera na pierwszy skład, ale dzięki tej przyjacielskiej rywalizacji obaj stajemy się lepsi - dodał "Cinek".
Prawa obrona to bardzo silnie obsadzona pozycja w drużynie Przemysława Cecherza. Konkurencja jest na każdej pozycji, ale niestety ostatniego meczu przed rozgrywkami ligowymi nie udało się wygrać. - Ogólnie jest dobrze, ale szkoda, że zremisowaliśmy. Powinniśmy podwyższyć to 2:0, mieliśmy ku temu okazję. Raz sam się podłączyłem do ataku, chciałem przelobować bramkarza, ale się nie udało. Nie ma jednak powodów do zmartwień. Jesteśmy silniejsi, niż pół roku temu i pokażemy to w lidze - stwierdził prawy obrońca czerwono-biało-czerwonych.
- Kartki czy kontuzje nie będą teraz problemem, bo ten kto, pojawia się na boisku, nie osłabia drużyny. Wszyscy rywalizujemy o miejsce w składzie i każdy na tym zyskuje nie tylko jako zawodnik, ale zyskujemy wszyscy jako drużyna. Wiemy, że Sulejówek to beniaminek, ale nie spodziewamy się łatwego meczu. Chcemy jednak wygrać pewnie i zdecydowanie - zakończył.