Global categories
Marcin Kaczmarek: Przystępujemy do pracy w optymistycznych nastrojach
widzew.com: Udało się przez miesiąc urlopu odseparować od piłki nożnej i Widzewa?
Marcin Kaczmarek: Na pewno tak. Czas ten spędziłem z rodziną w fajnych okolicznościach, dlatego udało się zresetować. Ale od myślenia o Widzewie nie da się uciec. Przed nami trudne i ważne zadanie. Cały czas byłem w związku z tym w kontakcie z władzami klubu. Dużo rozmawialiśmy na tematy, które najbardziej nas interesują. Nie przeszkodziło mi to odpocząć i w pełni się zregenerować.
Łatwo wracało się po miesiącu do pracy?
- Z przyjemnością. Jak atmosfera w grupie jest dobra i panuje sprzyjający klimat, a tak jest u nas, to w radością przychodzi się do szatni. Tak było również teraz, kiedy przywitaliśmy się wszyscy z wielkimi uśmiechami na twarzach i z ochotą ruszyliśmy do pracy.
Czy ta przerwa sprzyjała nowym przemyśleniom i ocenom?
- Było tego sporo, bo tak też być powinno. Jestem pewien, że wnioski, które wyciągnąłem w czasie urlopu, mogą nam pomóc i zaprocentują wiosną.
Czy udana końcówka jesieni sprawiła, że musieliście zmieniać w jakiś sposób plany przygotowań do drugiej części sezonu?
- Mamy cały czas swój plan i od początku działamy zgodnie z nim. Będziemy dalej starać się uwypuklać i podkreślać to, co było u nas dobre, dalej to rozwijać. Ale musimy też stale dokładać nowe elementy. Jest na to sporo czasu. Przed nami długi okres przygotowawczy. Wiemy w sztabie, nad czym chcemy się mocniej pochylić. Zawodnicy też wykonali już pewną ważną pracę w trakcie swoich urlopów. Trenowali indywidualnie, zgodnie z bardzo szczegółowymi rozpiskami. Nie mamy żadnych zastrzeżeń co do ich realizacji. Teraz jest jeszcze czas na rozmowy. Rozpisujemy szczegóły, nanosimy korekty i dalej działamy zgodnie z naszymi założeniami. Pamiętamy przy tym, że pracujemy na zdrowym organizmie. Nie da się przewidzieć wszystkiego i wykonać tak rozbudowanego planu dokładnie, w stu procentach. Najważniejsze, żeby w tym ciężkim dla piłkarzy czasie było jak najmniej urazów.
Nowe elementy w planie to też kolejne rozwiązania taktyczne?
- Będziemy chcieli takie elementy dokładać. Bez tego nie będzie progresu. Przede wszystkim powinniśmy udoskonalać to, co funkcjonowało dobrze, nie schodzić z określonej ścieżki. Wszystko, co uda się do tego dołożyć, będzie dla nas bonusem.
Zmiany taktyczne poczynione na koniec jesieni przyniosły bardzo dobry efekt. Czy jednak rywale nie będą mieli wystarczająco dużo czasu, żeby się do tego dostosować?
- Dzisiaj większość trenerów w profesjonalnej piłce analizuje grę rywali i stara się jej odpowiednio przeciwstawić, chcąc czymś przeciwnika zaskoczyć. Uważam jednak, że najważniejsze jest to, co my wykonamy, jak będziemy przygotowani do zadań na każdej płaszczyźnie - taktycznej, technicznej czy motorycznej. Musimy być przede wszystkim elastyczni. Jesienią okoliczności były takie, że najpierw graliśmy dwoma napastnikami. Później skorygowaliśmy ustawienie, co okresowo dało nam pozytywny efekt. Widać więc, że mamy sporo możliwości, przez co jesteśmy nieprzewidywalni dla przeciwników. To istotne. Bardzo dużo zależeć będzie od formy indywidualnej piłkarzy. W każdej rundzie nakreślamy im odpowiednie zadania i chcemy ich z tego rozliczać. To jest jeden z punktów wyjścia naszej pracy.
Czyli w najbliższych tygodniach nikt nie powinien się nudzić?
- Czeka nas ciężka robota, bo to bardzo intensywny okres, ale to dobrze. Jest nad czym pracować. Przystępujemy do treningów w bardzo dobrych, optymistycznych nastrojach. Po udanej końcówce roku mamy bazę, teraz musimy ją nadbudować i, jeśli zrobimy to po naszej myśli, powinno być dobrze.
W przygotowaniu niespodzianek dla rywali może pomóc Robert Prochownik?
- Przed nim jeszcze całe piłkarskie życie, jednak oceniliśmy, że ma pewien potencjał. Musimy tylko pamiętać, że przejście od juniora do seniora to bardzo trudne zadanie. Ale trzeba stawiać na młodych. Robert ostatnie lata spędził na miejscu, w łódzkiej rzeczywistości. Cieszymy się, że udało się go zachęcić do transferu wizją rozwoju. Teraz wszystko będzie zależało od niego. Życzę mu jak najlepiej, pamiętając jednak, że na poziomie seniora jeszcze nie grał, dlatego dla wszystkich może być wielką niewiadomą. Będziemy razem pracować nad tym, żeby mu się udało.
Zimą dużo mówi się o transferach. Jak proces pozyskiwania nowych piłkarzy wygląda w Widzewie?
- Pracujemy nad tym cały czas, w wąskim gronie - w sztabie, z zarządem i Rafałem Pawlakiem. Wszystko korygowane jest na bieżąco. Nic nie dzieje się bez wspólnych ustaleń i naszej wiedzy. Przygotowaliśmy listy zawodników, wszystko jest bardzo transparentne. Mamy w klubie jasną i wspólną wizję w tym zakresie i działamy na tym polu razem.
Czy ruchy transferowe mogą mieć wpływ na proces przygotowań i wymagać dłuższej adaptacji jak ma to zwykle miejsce jesienią?
- Ważne w tym kontekście jest, że my rewolucję wykonaliśmy tak naprawdę latem. Teraz chcemy wzmocnić zespół na określonych pozycjach. Wiadomo, że zimowe okienko transferowe jest trudniejsze, bo dostępnych zawodników, czyli przede wszystkim tych z kartą na ręku, jest dużo mniej. Staramy się trafić w dziesiątkę tam, gdzie szukamy. Dlatego dużo transferów nie zrobimy. Zakładaliśmy zakontraktowanie maksymalnie 3-4 piłkarzy i tego się trzymamy. Potrzeba jednak na to czasu i cierpliwości. Chcę jednak uspokoić kibiców i zapewnić, że zobaczą w zespole nowe twarze, które będą dla Widzewa wzmocnieniem. Warto chwilę na nich poczekać.
Przede wszystkim środkowy obrońca i skrzydłowy?
- Nie jest to żadną tajemnicą. Szukamy zawodników na te pozycje. Takie są nasze priorytety. Jako trener chciałbym mieć oczywiście kadrę skompletowaną jak najszybciej. Mamy dwa zgrupowania, drugie już nastawione przede wszystkim pod kątem gier kontrolnych, więc chciałbym w Turcji mieć cały zespół. Ale w piłce nożnej pracuję tak długo, że doskonale wiem, jak trudno finalizować rozmowy transferowe. Widać zresztą, że na rynku na razie nie dzieje się zbyt dużo. Zdaję sobie sprawę, że na środku obrony obecnie mamy niedobór, dlatego robimy wszystko, żeby jak najszybciej sprowadzić na tę pozycję wartościowego piłkarza.
Już za kilka dni jedziecie na pierwszy zimowy obóz - do Cetniewa. Nad czym będziecie tam pracować?
- To jest przede wszystkim bardzo dobre miejsce do treningów. Bywałem tam wielokrotnie jako trener i po czasie spędzonym tam moje drużyny zawsze były odpowiednio przygotowane do wiosny. Czeka nas tam dużo ciężkiej pracy, przede wszystkim nad motoryką. Nie demonizowałbym jednak tego czasu. Nie jestem fanem określeń typu ładowanie akumulatorów. Najważniejsze to nie zapomnieć, że gramy w piłkę. To jest to, czym się zajmujemy, więc i praca musi być do tego odpowiednio dopasowana.