Global categories
Marcel Gąsior: Chcę pokazać trenerowi, że nie zmarnowałem czasu
Marcel Gąsior trafił do Łodzi z pierwszoligowej Stali Mielec, jednak przez większość rundy jesiennej był zmuszony leczyć uraz, którego doznał w trakcie letniego zgrupowania w Opalenicy. Dlatego dopiero w trakcie trwania rozgrywek włączył się do regularnej pracy z zespołem. Wyleczył jednak kontuzję, przepracował sumiennie cały zimowy okres przygotowawczy i zadeklarował walkę o pierwszy skład drużyny Marcina Kaczmarka. Wtedy na przeszkodzie stanęła pandemia koronawirusa, która zastopowała wszelką rywalizację ligową.
Zawodnik, podobnie jak reszta kolegów z drużyny, przez cały okres izolacji pracował indywidualnie według rozpisek od trenerów, a dwa tygodnie temu wrócił do normalnych treningów. - Cały okres po powrocie do pracy był dosyć specyficzny, jednak każdy zespół miał takie same warunki, żeby przygotować się do startu ligi. Wydaje mi się, że zrobiliśmy wszystko, żeby wejść z przytupem w ten pierwszy mecz, "odpalić” i pójść za ciosem w kolejnych spotkaniach - zapowiedział defensywny pomocnik.
Czerwono-biało-czerwoni, po kolejnych badaniach na obecność w organizmie koronawirusa, otrzymali zielone światło do wznowienia rozgrywek. Pewnym problemem, na który uwagę zwracał sztab szkoleniowy jest brak możliwości rozgrywania sparingów. Łodzianie mają za sobą jednak gry kontrolne rozegrane w "Sercu Łodzi”. W ich trakcie z dobrej strony pokazał się ograny w pierwszej lidze pomocnik. - Każdy z nas liczył się z tym, że gdzieś pechowo mógł "złapać" wirusa, ale wszyscy w drużynie na poważnie wzięli nakaz izolacji. Cieszymy się, że każdy jest zdrowy, bo w tym ligowym maratonie każdy z nas jest potrzebny. Na pewno brakuje nam prawdziwego sprawdzianu w postaci sparingu, ale mamy dwie równorzędne jedenastki, dlatego ostatnia gra na stadionie wypadła bardzo dobrze, a trenerzy mieli podgląd w jakiej jesteśmy dyspozycji. Raczej nie ubolewamy nad brakiem meczów kontrolnych, bo zbliża się liga i będzie można pokazać swoje umiejętności grając często co trzy dni - mówił Gąsior.
Zawodnik nie obawia się dużej częstotliwości meczów, która może być powodem ewentualnych kontuzji. - Pierwsze kolejki w ligach zagranicznych pokazały, że pojawiają się urazy, ale tak jak mówiłem, wszyscy w drużynie podeszli bardzo profesjonalnie do rozpisek od trenerów, a podczas ostatnich tygodni mieliśmy czas, by zaadaptować się do ponownej gry. Mam nadzieję, że tych urazów będzie coraz mniej, chociaż w razie problemów mamy liczną kadrę i jestem pewny, że sobie poradzimy.
Marcel poświęcał czas w trakcie ostatnich tygodni nie tylko na treningi, ale również na spędzanie czasu ze swoją dziewczyną Kasią, którą poznał na krótko przed rozpoczęciem pandemii. Jak powiedział widzewiak, partnerka jest dla niego ważnym wsparciem w codziennej pracy. - Razem z Kasią mieliśmy czas, by jeszcze lepiej się poznać. Śmialiśmy się, że jeżeli nasz związek przetrwa koronawirusa, to nic nie jest w stanie go pokonać. Nadajemy na tych samych falach i szybko zamieszkaliśmy wspólnie, licząc, że będziemy mieli okazję poznać się jak najlepiej. W trakcie pandemii spędzałem czas prawie tylko z nią, bo dalej pamiętaliśmy, by starać się nie zakazić od kogoś wirusem. Dlatego musieliśmy ograniczyć również spotkania z rodzicami - opowiadał zawodnik.
Wiele wskazuje na to, że długa droga Gąsiora do gry w pierwszym składzie właśnie zmierza ku końcowi. Z powodu pauzy Mateusza Możdżenia "Menio" jest jednym z kandydatów do zastąpienia go na boisku w meczu przeciwko Skrze Częstochowa. - Decyzja co do wyboru pierwszego składu pozostaje w kompetencji trenera, dlatego nie będę przewidywał, czy wystąpię w meczu lub zastanawiał się na temat ustawienia drużyny. Mieliśmy czas, by pokazać się z jak najlepszej strony i trener Kaczmarek na tej podstawie dokona wyboru. Mam ciągle w pamięci, jaki charakter miało moje przyjście do Widzewa, jednak miałem wystarczająco dużo czasu, by odpowiednio się przygotować do walki o pierwszą jedenastkę. Chcę pokazać trenerowi, że nie zmarnowałem całego tego czasu i że można na mnie liczyć - podsumował Marce Gąsior, który być może w najbliższym spotkaniu wykona kolejny krok na swojej powrotnej drodze do regularnych występów ligowych. Jeśli w środę pomocnik wybiegnie na murawę od pierwszej minuty, będzie można śmiało powiedzieć, że wrócił z dalekiej podróży. Jednak będzie to jednocześnie początek kolejnej walki o miejsce w składzie w decydującej fazie sezonu.