Global categories
Łukasz Zejdler: Już wcześniej liczyłem po cichu na grę w Widzewie
Marcin Olczyk: Masz za sobą regularną grę w pierwszej lidze. Zdecydowałeś się jednak zejść poziom niżej. Dlaczego?
Łukasz Zejdler: Faktycznie jeśli chodzi o szczebel rozgrywkowy to robię krok w tył, ale oferta z Widzewa to dla mnie wyjątkowa szansa. Od jakiegoś czasu chciałem trafić do tego klubu. Po cichu na to liczyłem. Cieszę się, że się udało. Lubię wyzwania, a gra w Widzewie na pewno do nich należy. Dlatego zabieram się do pracy, żeby realizować w Łodzi cele sportowe - moje i klubu.
Czym skusił cię Widzew?
- Wszystko, co z nim związane, robi wrażenie. Kibice, stadion, cała otoczka - wiele czynników sprawiło, że zależało mi na tym transferze. Poza tym Widzew na pewno nie zasługuje na to, żeby zostać w miejscu, w którym się teraz znajduje. I mam nadzieję, że wspólnie, ciężką pracą, będziemy w stanie to zmienić.
O dopingu kibiców Widzewa mówi się sporo, ale czy ty sam przyglądałeś się temu, co dzieje się chociażby na stadionie przy al. Piłsudskiego 138?
- Oglądałem dostępne materiały. Śledziłem losy klubu jeszcze zanim nawiązaliśmy kontakt w sprawie transferu. Trzymałem kciuki za awans do pierwszej ligi i już wówczas myślałem o tym, że fajnie byłoby zagrać kiedyś w Widzewie. Oferta z tego klubu bardzo mnie więc ucieszyła.
Kiedy dotarły do Ciebie pierwsze sygnały o zainteresowaniu ze strony Widzewa?
- Całkiem niedawno. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Dzięki temu, że - tak jak już wcześniej mówiłem - sam myślałem o grze dla tego klubu, nie zastanawiałem się długo, gdy pojawiła się taka okazja.
Masz za sobą grę w polskiej i czeskiej ekstraklasie. Czy te doświadczenia mogą przydać się dwa poziomy niżej?
- Staram się czerpać jak najwięcej z gry w każdym klubie i z pracy z każdym szkoleniowcem. Na pewno jestem już więc doświadczonym zawodnikiem. Wierzę, że pomoże to mi i drużynie. Poza tym mam pozytywne przeczucia i zapewniam, że będę dawać z siebie wszystko.
Wierzysz w powrót do ekstraklasy? Myślisz o tym w ogóle?
- Pewnie, że tak. To jest moje marzenie. Taki jest też cel Widzewa, więc jestem pewien, że trafiłem na właściwe miejsce.
Jeszcze jako nastolatek wylądowałeś w Baniku Ostrawa. Skąd taki kierunek transferu?
- Pochodzę z leżącego blisko czeskiej granicy Raciborza. W rodzinnym mieście grałem w czwartej lidze. Dostałem wówczas zaproszenie do Banika na testy, przeszedłem je pomyślnie i trafiłem do drużyny juniorów tego klubu. Sztab szkoleniowy szybko uznał, że powinienem zostać włączony do pierwszej drużyny i niedługo później udało się zadebiutować w lidze. Poszło więc całkiem szybko.
Czy czeska ekstraklasa bardzo różni się od polskiej?
- Nie. Myślę, że poziom jest zbliżony, mimo że czeskie kluby lepiej radzą sobie na arenie międzynarodowej. Tamtejszą ligę przede wszystkim cechuje ciężka praca. To pierwsze, co mi się z nią kojarzy.
Jesteś środkowym pomocnikiem. Do której bramki ci bliżej - twojej czy rywali?
- Podchwytliwe pytanie, ale lubię ofensywną grę i na pewno częściej spoglądam w stronę szesnastki przeciwników. Najlepiej czuję się faktycznie w pomocy. Jestem zawodnikiem uniwersalnym. Występować mogę na różnych pozycjach, choć preferuję jednak środek.
Nie obawiasz się presji oczekiwań związanej w grą w Widzewie?
- Na pewno dużo się o niej słyszy. Nic w tym dziwnego, skoro klub cieszy się tak dużym zainteresowaniem. Bardzo mi się to podoba. Dlatego właśnie jestem w Widzewie i zrobię wszystko, żeby sprostać oczekiwaniom tutejszych kibiców.
Miałeś już wcześniej do czynienia z dużą presją?
- Z Cracovią walczyliśmy o awans do ekstraklasy i udało nam się to osiągnąć. Cel był wówczas jasny, a oczekiwania spore, ale podołaliśmy. Na pewno było to dla mnie cenne doświadczenie. Mam nadzieję, że z Widzewem również wywalczę promocję do wyższej klasy rozgrywkowej.
Czym był dla ciebie Widzew przed przyjściem do tego klubu?
- Przede wszystkim jest to doskonale znana w całej Polsce marka. Każdy zna Widzew, wie, jakie odnosił sukcesy i kto reprezentował jego barwy. Nikomu nie trzeba wyjaśniać, co stoi za tą nazwą. Tym bardziej cieszę się, że mogłem dołączyć do tak zasłużonego i wyjątkowego klubu.