Global categories
Kto strzelił pierwszego hat-tricka dla Widzewa w ekstraklasie?
"Włodzimierz Smolarek" - tak odpowiedział pierwszy kibic, który miał okazję sprawdzić swoją wiedzę i wygrać nagrodę. To była jednak błędna odpowiedź. Prawidłowa brzmiała Krzysztof Surlit, i byłaby również poprawna, gdyby padło pytanie o to, kto strzelił dwa pierwsze hat-tricki w barwach Widzewa w dawnej I lidze.
Słynący z atomowego uderzenia Surlit (na tytułowym zdjęciu w środku) pierwszego hat-tricka ustrzelił 8 października 1980 roku w meczu u siebie z Zawiszą Bydgoszcz. Widzew miał bardzo dobry początek tego spotkania, właśnie dzięki Surlitowi, który zdobył bramki już w 8. i 14. minucie. Wydawało się, że pomocnik jest w stanie strzelić też trzeciego gola z rzędu i zaliczyć klasycznego hat-tricka, ale na 3:0 podwyższył Marek Pięta, a Surlit dopiero minutę przed końcem spotkania ustalił końcowy wynik na 4:0.
W marcu 1981 roku powtórzył ten wyczyn w domowym meczu z Odrą Opole. Była to runda, w której z powodu kar nałożonych na kilku piłkarzy reprezentacji Polski za tzw. aferę na Okęciu, w drużynie Widzewa nie mogli grać Józef Młynarczyk i Zbigniew Boniek. Ponadto, z powodu kontuzji pauzował wspomniany Pięta, ale wtedy po raz kolejny błysnął Krzysztof Surlit. Najpierw w 12. minucie otworzył wynik spotkania celnym strzałem z rzutu wolnego, a 15 minut później podwyższył na 2:0. W drugiej połowie dorzucił trzeciego gola i Widzew wygrał 3:1 z Odrą. Było to bardzo ważne zwycięstwo w kontekście całego sezonu, który zakończył się dla widzewiaków zdobyciem pierwszego mistrzostwa Polski w historii klubu.
Na kolejnego ligowego hat-tricka kibice RTS-u czekali ponad dwa lata, a jego autorem został Mirosław Tłokiński (na zdjęciu powyżej pierwszy z lewej obok Surlita i Pięty), który był najskuteczniejszym widzewiakiem w meczu z Cracovią (11 czerwca 1983 r.). To spotkanie zakończyło się wysokim zwycięstwem 7:0 widzewiaków, a trzy strzelone bramki bardzo przybliżyły Tłokińskiego do indywidualnego sukcesu, jakim był tytuł króla strzelców I ligi w sezonie 1982-83. "Tłoczek" zapracował na niego piętnastoma golami, z których trzy zdobył właśnie w meczu z Pasami.
*Najpierw to Jerzy Leszczyk (w środku) odbierał gratulacje od Włodzimierza Smolarka (z prawej) za ligowego hat-tricka. Niespełna dwa miesiące później było odwrotnie
Niecały rok później snajperskie umiejętności w meczu z Górnikiem Wałbrzych (4:1) zaprezentował Jerzy Leszczyk, strzelając rywalom z Dolnego Śląska trzy gole w niespełna 25 minut. Nie minęły dwa miesiące, gdy 10 maja 1984 roku jego wyczyn przyćmił Włodzimierz Smolarek. W wyjazdowym meczu z Szombierkami Bytom najpierw trafił raz do przerwy, na którą Widzew schodził przegrywając 1:2, ale po zmianie stron "Smolar" w pojedynkę rozprawił się z rywalami, strzelając trzy gole w ciągu 23 minut! Ten wspaniały wyczyn, który przyniósł drużynie wygraną 4:2 na trudnym terenie w Bytomiu.
W kolejnych latach do grona widzewskich łowców hat-tricków dołączyli: Dariusz Dziekanowski, Jacek Bayer, Bogdan Jóźwiak, Radosław Kowalczyk, Grzegorz Mielcarski i Marek Koniarek. Ten ostatni został drugim po Krzysztofie Surlicie piłkarzem Widzewa, który zaliczył w najwyższej lidze dwa hat-tricki. Ten drugi, w meczu ze Stalą Mielec (4:1) 26 maja 1996 roku dodatkowo okrasił czwartym trafieniem, wyrównując osiągnięcie Smolarka.
Jednak "Koniar" długo tym rekordem się nie nacieszył, bo na koniec kolejnego sezonu wspaniały występ w meczu z Rakowem Częstochowa zaliczył Jacek Dembiński. W spotkaniu, podczas którego kibice RTS-u fetowali czwarte mistrzostwo Polski w dziejach klubu, ten napastnik zdobył aż 5 bramek. Jest to do dzisiaj indywidualny strzelecki rekord piłkarzy Widzewa w meczach ekstraklasy (I ligi).
Tuż przed odejściem z klubu Dembiński zaliczył jeszcze hat-tricka w wyjazdowym meczu z Dyskobolią. Jego miejsce zajął Artur Wichniarek, który w pamięci kibiców zapisał się między innymi trzema bramkami zdobytymi w derbach z ŁKS-em w maju 1999 roku, które Widzew wygrał 5:0.
*Marcin Robak ma na koncie widzewskiego hat-tricka w ekstraklasie, ale na boiskach II ligi jeszcze nie zaliczył potrójnej radości z goli w jednym meczu
Potem widzewiacy coraz rzadziej popisywali się tak dobrą, indywidualną skutecznością w meczach ekstraklasy, co też świadczyło o tym, że kolejne drużyny Widzewa prezentowały słabszy poziom od zespołów z poprzednich dekad i o dobrą skuteczność było coraz trudniej. W październiku 2007 roku do widzewskiego "klubu hat-tricka" dołączył Bartłomiej Grzelak, strzelając trzy gole w wyjazdowym meczu z Górnikiem Łęczna.
Trzy lata później, we wrześniu 2010 roku, na tej liście pojawił się zawodnik, który obecnie znowu jest piłkarzem Widzewa, czyli Marcin Robak. W pamiętnym meczu ze Śląskiem Wrocław (5:2) strzelił 3 gole, walnie przyczyniając się do wygranej. W ubiegłym roku Robak powrócił do Widzewa po niemal dziesięciu latach przerwy, ale na boiskach II ligi na razie nie zaliczył hat-tricka. W trzech meczach był tego bliski, ale skończyło się tylko na bramkowych dubletach.