W spotkaniu 6. kolejki II ligi Widzew Łódź zremisował na wyjeździe z ROW-em 1964 Rybnik 2:2. Gole dla łodzian zdobyli Konrad Gutowski oraz Radosław Sylwestrzak. Młody pomocnik nie krył rozczarowania po końcowym gwizdku. - Strasznie szkoda tej bramki straconej w końcówce, a co za tym idzie - trzech punktów. Na przerwę schodziliśmy z niekorzystnym wynikiem. Po zmianie stron udało nam się wyrównać i wyjść na prowadzenie, czyli zrealizowaliśmy to, co założyliśmy sobie w przerwie w szatni. Niestety w końcowym rozrachunku na tablicy widniał remis 2:2 i do domu zabieramy tylko jeden punkt - powiedział.

Na przerwę łodzianie schodzili przegrywając jedną bramką. Po zmianie stron odwrócili losy spotkania i gdy wydawało się, że komplet punktów pojedzie do Łodzi, w 88. minucie ROW doprowadził do wyrównania. Po rzucie rożnym w polu karnym do piłki najwyżej wyskoczył Krystian Kujawa, który głową pokonał Patryka Wolańskiego. Kilka chwil później sędzia zakończył mecz. - Nie chciałbym nikogo oceniać. To jest zadanie sztabu szkoleniowego. Każdemu mogą przydarzyć się błędy, a piłka nożna to w sumie gra zbudowana na błędach. Wygrywa ten, kto popełni ich mniej. Ja sam w meczu ze Zniczem popełniłem ich kilka. Na pewno dokonamy szczegółowej analizy tego spotkania. Już w sobotę następny mecz. Musimy się skupić na przygotowaniach do niego - dodał młody pomocnik.

W  61. minucie gry po akcji Macieja Kazimierowicza futbolówkę wybijał jeden z obrońców ROW-u i trafiła ona pod nogi Gutowskiego. Młody pomocnik Widzewa zdecydował się na uderzenie i piłka po rykoszecie wpadła do siatki rywali. - Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie. Bardzo lubię schodzić do środka i uderzać, ale markowym zagraniem bym tego chyba nie nazwał. Mam świadomość, że jest to element, nad którym muszę  jeszcze pracować. Strzałów jest dużo, ale brakuje celności. To wszystko jest do dopracowania - podsumował.