Historia
Koncert Dziekana i pralka na pocieszenie
Tak było 37 lat temu, gdy 21 kwietnia 1985 roku Widzew Łódź zawitał na stadion rywala z Poznania, który bronił mistrzowskiego tytułu zdobytego w poprzednim sezonie. Łodzianie byli, obok Górnika Zabrze i Legii Warszawa, jedną z drużyn, która chciała zdetronizować Kolejorza i powrócić na mistrzowski tron.
Przed wizytą w Poznaniu, po 21 kolejkach dawnej I ligi, zespół RTS-u zajmował w tabeli czwarte miejsce, tracąc punkt do trzeciego Lecha i drugiej Legii oraz trzy do lidera z Zabrza. Przyjazd Widzewiaków na Bułgarską wywołał olbrzymie zainteresowanie kibiców. Na stadionie Lecha zameldował się nadkomplet ponad 33 tysięcy kibiców z całej Wielkopolski, którzy szybko wykupili bilety, które wtedy kosztowały niemało – 300, 200 i 50 zł dla młodych fanów.
Na trybunach dominowały optymistyczne nastroje, bo przecież Lech spisywał się dobrze, a kilka meczów wcześniej pokonał u siebie 1:0 Legię. Nawet na trybunie prasowej doszło do nieformalnych zakładów na wynik meczu Lech – Widzew, w których większość dziennikarzy typowała wysokie, nawet różnicą trzech bramek, zwycięstwo gospodarzy.
Jakież było ich zdziwienie, gdy to łodzianie nadawali ton grze na boisku, mimo że w ich składzie zabrakło pauzujących za kartki Jerzego Wijasa i Krzystofa Kajrysa. Tuż przed przerwą Widzew objął prowadzenie po ładnej akcji Włodzimierza Smolarka z Jerzym Leszczykiem i strzale Dariusza Dziekanowskiego (na zdjęciu powyżej z innego ligowego meczu, z Wisłą Kraków).
Jak się później okazało, to miał być właśnie dzień „Dziekana”. Wprawdzie na 2:0 zaskakującym strzałem z daleka wynik podwyższył Mirosław Myśliński, ale potem dwie kolejne bramki zdobył Dziekanowski. „Lech spełnił tylko niewdzięczną rolę statysty. Więcej, bezradnego chłopca wystawionego na „widzewskie razy” – napisano w relacji z meczu na łamach „Dziennika Łódzkiego”.
Na pocieszenie wśród kibiców na stadionie przy Bułgarskiej rozlosowano nagrodę w postaci automatycznej pralki, która trafiła do posiadacza biletu na mecz z Szamotuł. „Tym razem nie prosiak” – napisano w gazecie, bo i takie „żywe fanty” losowano wtedy na stadionie Lecha.
Wracając do bohatera meczu w Poznaniu, to Dariusz Dziekanowski miał wtedy najlepszy okres gry w Widzewie. Wcześniej zaliczył m.in. dwa gole w meczu z Lechem (3:1) w ćwierćfinale Pucharu Polski, a potem kolejny dublet trafień w ligowych derbach z ŁKS-em (4:1). To był jego czas, ale wkrótce w aurze skandalu rozstał się z zespołem RTS-u i przeniósł do… Legii.
Bilans meczów Widzew Łódź – Lech Poznań:
Ekstraklasa: 66 (19-29-18) 83-87*
Puchar Polski: 3 (1-2-0) 4-2
Ogółem: 69 (20-31-18) 87-89
*podano po kolei liczbę meczów, zwycięstw - remisów - porażek i bilans bramek.