Kolej na Lecha
Ładowanie...

I Drużyna

LECH - WIDZEW

Ekstraklasa

04 September 2022 12:09

Kolej na Lecha

Widzewiacy po raz drugi tego lata spotkają się z mistrzami Polski - w towarzyskim meczu u progu przygotowań do sezonu 2022/2023 udało im się wygrać, ale gra o stawkę to jednak zupełnie inna para kaloszy...

Tym bardziej, że gracze Lecha chyba na dobre wbili się w ekstraklasowe gumiaki, a po awansie do Ligi Konferencji Europy bezdyskusyjnie spadł im kamień z serca. Krytykowany niemal ze wszystkich stron John van den Brom wykonał europejski plan minimum, a teraz musi na poważnie zabrać się za odrabianie strat w ligowej tabeli. Oczekiwania wobec poznaniaków są na pewno ogromne, atmosfera wokół drużyny jakby gęsta i wiele oczu, życzliwych, ale też złośliwych, zwróconych jest właśnie na drużynę ze stolicy Wielkopolski. Czy wzmaga to presję, pod jaką muszą funkcjonować zawodnicy Lecha? Tak właśnie wygląda modelowe pytanie retoryczne.

 

Do pracy w trudnych warunkach wszelkie inklinacje powinni mieć właśnie gracze odpowiedzialni za doskonałą kampanię 2021/2022, mowa w końcu o mistrzach Polski. Lech to bez wątpienia czołowa drużyna PKO BP Ekstraklasy, jednak w tym sezonie poznaniacy zaliczyli lekko wstydliwy falstart - w czterech pierwszych meczach wywalczyli zaledwie jeden punkt, ale po wyrwanym Pistowi Gliwice komplecie oczek w piątej serii gier coś jakby drgnęło. Pewne zwycięstwo z Lechią, pieczętujące zarazem los trenera gdańszczan, pozwoliło Kolejorzowi wyrwać się ze strefy spadkowej i może rozpocząć marsz ku ligowej czołówce. Może...

 

 

Bo o ile niektóre kwestie w futbolu są dosyć oczywiste i przewidywalne, tak fikołki jakie czasem potrafi wyczyniać PKO BP Ekstraklasa porównać można jedynie z występami artystów Cirque du Soleil. W ubiegłym sezonie o bezsensowności na pozór sensownych prognoz przekonała się Legia Warszawa; w tym roku są tacy, którzy podnoszą larum sugerując, że teraz kolej na Lecha.

 

Kolejorzem na pewno wstrząsnęło odejście Macieja Skorży - budowniczy mistrzowskiej drużyny całkiem nagle wycofał się z futbolu pozostawiając Lecha na szczycie. Skorżowski exodus musiał odcisnąć na drużynie spore piętno i poznaniacy mając wszystkie karty w ręku, kompletnie roztrwonili kapitał jakim obdarzył ich pięćdziesięciolatek. Z nie mającej sobie równych ekipy stali się nieco rozbitą układanką dla zaawansowanych fanów puzzli, a John van den Brom, chcąc nie chcąc, zmuszony został, by odnaleźć się w naprawdę trudnym położeniu.

 

 

Na całe szczęście dla Belga, w ekipie z Bułgarskiej łatwo wskazać potencjanych liderów jego projektu. Pierwsze kroki naszego banalnego dochodzenia należy skierować do znanego z produkcji portugalskich win Vila Nova de Gaia. To właśnie nad brzegiem rzeki Duoro urodzili się dwaj z wiodących graczy ekipy z Poznania - João Amaral i Joel Pereira. Ten pierwszy nie ma może udanego wejścia w sezon, ale van den Brom musi mieć z tyłu głowy jego doskonałe statystyki z ubiegłego sezonu. Czternaście goli i osiem asyst w samej PKO BP Ekstraklasie musi robić i robi spore wrażenie, a przecież Amaral trafiał jeszcze trzykrotnie w Fortuna Pucharze Polski. W trwających rozgrywkach Portugalczyk na razie nie błyszczy - jedna bramka w sześciu meczach i utrata miejsca w pierwszym składzie mówią tak naprawdę same za siebie.

 

Główną przeszkodą na drodze do wyjściowej jedenastki dla Amarala jest jego kolejny rodak - Afonso Sousa. Doskonałe jak na ekstraklasowe realia CV i zaledwie 22 lata na karku to podstawowe, choć nie jedyne, atuty ofensywnego pomocnika ukształtowanego piłkarsko w akademii FC Porto. Uzupełnieniem portugalskiej kolonii nad Wartą jest Pedro Rebocho odpowiadający za działania obronne mistrzów Polski, choć akurat dwudziestosiedmiolatek w lidze wystąpił do tej pory zaledwie dwa razy i musi walczyć o boiskowe minuty z Barrym Douglasem.

 

Teoretycznie w tym miejscu wypadałoby zakończyć podróż po słonecznym Półwyspie Iberyjskim, jednak w ekipie Widzewa znajduje się jeszcze jeden przedstawiciel kraju ze stolicą w Lizbonie. Fábio Nunes, bo o nim oczywiście mowa, to chodzący dowód na ogromną różnicę pomiędzy PKO BP Ekstraklasą a jej zapleczem. Piekielnie szybka noga, dobre dośrodkowanie i coraz lepsza gra w defensywie - niedawny gracz Farense to zdecydowanie największy beneficjent awansu Widzewa na najwyższy poziom rozgrywkowy i jedna z głównych rewelacji tegorocznych rozgrywek. Nunes niczym przysłowiowy filip z konopii wyskoczył z doskonałą formą już na początku tegorocznych rozgrywek, olśniewając swoją grą kibiców, trenerów i postronnych obserwatorów. Z dobrej dyspozycji Portugalczyka korzysta cała drużyna czterokrotnych mistrzów Polski, a na ten moment trudno sobie wyobrazić skład Widzewa bez dynamicznego wahadłowego.

 

 

Równie trudno było sobie wyobrazić wydarzenia z niedawnego meczu pucharowego czerwono-biało-czerwonych w Kaliszu. Wyobraźcie sobie taką sytuację - siadacie sobie w miniony wtorek przy barze w jednej z łódzkich knajp, obok kilka znajomych twarzy, są też przyjaźnie nastawieni nieznajomi i wtedy pada z waszych ust głośne: - Jutro Widzew zremisuje z KKS-em 5:5 i odpadnie po serii rzutów karnych - telefon do odpowiednich służb i wizyta na oddziale w Tworkach murowana. Określenia szalony, wariacki czy niewiarygodny doskonale opisują spotkanie pierwszej rundy Fortuna Pucharu Polski, a przedziwny obraz tego spotkania dopełnia się poprzez ostateczną porażkę łodzian. W przestrzeni medialnej wszyscy komentatorzy byli zgodni co do jednej kwestii - takiego meczu naprawdę dawno nie było i bez wątpienia długo nie będzie w dowolnych polskich rozgrywkach.

 

Czy w historii zapisze się również najbliższe spotkanie Widzewa z Lechem? Zdaje się, że Niedźwiedź i spółka chętnie zamieniliby każde, nawet najbardziej emocjonujące zawody w nawet niec wymęczony komplet punktów i kolejne trzy kroki do utrzymania czerwono-biało-czerwonych w elicie. Tak udało się choćby w starciu z poznańską Wartą, teraz przychodzi kolej na Lecha.

 

Lech Poznań - Widzew Łódź / 4 września / 17:30 / transmisja telewizyjna: TVP Sport / Canal+ Premium / Canal+ 4K Ultra HD / transmisja radiowa: Widzew TV